Kostka Rubika a kostka Kaczyńskiego
  • Antoni TrzmielAutor:Antoni Trzmiel

Kostka Rubika a kostka Kaczyńskiego

Dodano: 
Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Źródło: PAP / Jakub Kaczmarczyk
Taki jak ja, zupełnie niewprawny, układacz kostki wymyślonej przez pewnego węgierskiego architekta ma poczucie sukcesu, gdy dopasuje ścianę, no – dwie. Tylko wówczas ze zdziwieniem znajduje, że z drugiej strony wcale nie jest analogicznie, że to nie są rzeczy równoległe. Zatem to nie szachy, powinny być codzienną gimnastyką poranną politologów, nawet te grane na kilkunastu szachownicach na raz, ale kostka Ernő Rubika.

Wszak polityka składa się na jedną naszą rzeczywistość (ale kilka rzeczywistości medialnych), a nie na światy równoległe. Pewnie najbliższą polityki grą byłyby prostopadłościan jak w kostce, na którym z każdej strony naklejone byłyby szachy (muszę to opatentować). Przetestujmy ten model by zobaczyć co się w polskiej polityce dzieje.

Najprościej jest z opozycją, która wciąż jawi się jako jeden kolor: antypis. Tyle, że te same kolory nie chcą być już obok siebie. I choć wciąż tam trwa rotacja wewnątrz tej jednej niebieskiej barwy, zdaje się, że nikt nie wierzy, że całość kostki da się jakoś ułożyć, tak by wygrać. Zostaje więc koncepcja oczywista – poczekamy aż swoją kostkę rozwali rywal.

Bo wszystkie swoje kolory ułożył Grzegorz Schetyna – zjednoczył pod swymi skrzydłami całą opozycję – tą partyjną i byłego przyjaciela i króla-europy i ówczesne „Nowe Solidarności”, czyli KOD-y, Obywateli i co tam jeszcze było. I przegrał. Tak w najłatwiejszych wyborach europejskich 15 miesięcy temu, tak parlamentarnych 11 miesięcy temu. Stworzył drużynę, która nie potrafi strzelić gola. Nawet w Lidze Europy. Tak więc zmieniono go na bardziej nowoczesnego, zajadle antypisowskiego Borysa Budkę, co doprowadziło najpierw wyborczej śmierci klinicznej PO (weksla in blanco na bojkot wyborów nie podpisał nikt z opozycji, więc nikt już nie uznaje PO za przewodnika opozycyjnego stadka), a potem do pata po przegranym sukcesie Rafała Trzaskowskiego, który jest teraz ogromnym problemem zarówno dla Budki jak Trzaskowskiego. Obaj deklarują sobie lojalność, etc., a wyborcy widzą, że obu po prostu nie chce się już układać opozycyjnej kostki Rubika. Wolą pójść „haratać w gałę”. Na piasku.

Pewnie dlatego podczas pojedynku w Polskim Radio 24 poseł Paweł Zalewski mówił mi, że Platforma wciąż nie wie dlaczego przegrała w 2015 r. Sądzi, że jeszcze rok - dwa to zajmie. Cóż jak chce studencka mądrość – na każdej imprezie ktoś musi zasnąć pod stołem.

Niektórzy przespali pod nim już swoją ostatnią szansę. I teraz pola czerwone same z sobą teraz nie mogą dojść czy chcą przemalować się na tęczowo, bo wielkiej zjednoczonej trój-partii daje… to mniej niż próg finansowania jednej partii (patrz wynik Roberta Biedronia). Tęczowo grają już więksi partnerzy, którzy wykorzystają i porzucą. Więc zamykają się w swym czerwonym kątku. Może raz jeszcze rozgrywają karty rządów Michnik-Miller lub Okrągły Stół? Wszak Urban wciąż jest tam w grze.

Z powyższego coś nowego ułożyć jednak wciąż próbuje Szymon Hołownia. Wróć. Nie nowego, tylko nową Platformę. Taką nową lepszą platformę. Partię nie tę samą, ale taką samą. Jeśli Arłukowicz, Cimoszewicz mógł być dla Platformy Tuska, tak Gil-Piątek może być dla Hołowni. Rzymianie twierdzili, że jak dwóch robi to samo, to nie jest to samo, ale klasyczne wykształcenie skończyło się w PRL wraz z odejściem przed wojennych profesorów.

Zostaje tylko zielona ściana, która jest zbyt mała by samodzielnie przetrwać. I choć na sepsę wywołaną wykładem Jażdzewskiego & Tuska, zostało podane antidotum „Koalicji Polskiej” widać, po prezydenckim wyniku lidera, że to już zostało ocenione przez Polaków wyłącznie jako produkt marketingowy, polit-technologia. Więc nie dość, że „chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze”, to jeszcze za każdym razem wychodzi coraz gorzej. Wszystkie Kosiniaki (gratuluję narodzin córki) muszą tam zdecydować z kim pępkowe opijać. Przyjąć zaproszenie na obiad u Morawieckiego czy czekać na miejsce co spadnie z antypisowskiego stołu. Trzecia siła pojawia się przed PSL tylko w łacińskim „tertium non datur”. PiS wybrało już nie tylko zielony elektorat, a nawet posłowie. I to publicznie. Sachajko, Kukiz, a zaraz pewnie ludzie pokroju Marka Biernackiego. Z kolei publicznie dementowali odejście PSL z obozu zjednoczonego anty-pis deklarowali najmocniej… posłowie SLD. Kostka Rubika przybiera tu kształt arbuza.

Najciekawiej jest zaś u Kaczyńskiego, który tuż po kolejnej wygranej ogłosił, że będzie układał kostki na nowo. To oczywista oczywistość, bo w kolejnym pakiecie wyborczym osiem lat rządów PO-PSL będą równie odległe jak SLD-PSL czy Edwarda Babiucha. Zmiany społeczne idą zawsze szybciej niż się politykom wydaje. Nota bene racje może mieć tu niestety Tomasz Terlikowski, że polska jest już krajem postchrześcijańskim, tylko tego nie widzimy. Tyle, że Jarosław Kaczyński ani tego nie chce, ani nie proponuje byśmy się zamknęli przed światem w rezerwacie dla Amiszów, tylko byśmy, coraz bogatsi, wybierali coraz bardziej selektywnie z procesów zmieniających świat zachodu. Stąd nie walczy fanatycznie z zielonym ładem, udowadniając iż ocieplenia nie ma, albo, że inną ma przyczynę, tylko zwiększając dopłaty do mikroinstalacji fotowoltaicznych, które Polacy najwyraźniej pokochali (przy okazji – czas na miasta), co widać po kolejkach, opóźnieniach i wynikach google.

Dlatego, jak jednoznacznie przesądził tak przed dwoma laty, tak teraz, środkową, kluczową kostką jest tu Mateusz Morawiecki. I wokół niego Jarosław Kaczyński układa pozostałe kostki. Jarosław Gowin zdaje się, że ułożył swoją mikro-kostkę na swoje i w dużej układance, jak słyszę, problemem nie jest.

Z najprostszej arytmetyki widać, że może nią być Solidarna Polska, która w wyborach parlamentarnych – nieoczekiwanie dla Jarosława Kaczyńskiego – zwiększyła swój stan posiadania (patrząc po ciężkiej posłudze medialnej Sol-Pol-owej młodzieży, dosłownie rano wieczór we dnie w nocy i billboardach po całej Polskiej krainie dziwić nie powinno – inna rzecz, że wówczas prezentowali się jako… PiS). Jarosław Kaczyński wyciągnął wnioski. Odmówił był ziobrystom in gremio wejścia partii-matki, bo nie chciał mieć skonsolidowanej frakcji wewnątrz PiS. Uznał ich młodość – więc u siebie nie tylko szacowną dyrektor Barbarę Skrzypek zastąpił jakiś młodziak o przewrotnym dla PiS nazwisku, ale w całej kampanii prezydenckiej pojawił się tylko raz. Podczas Forum Młodych. I to od jego propozycji zaczyna de facto II kadencje. A więc przesuwa PiS w stronę centrum. Porozumienia Centrum.

Co może zrobić Zbigniew Ziobro by nie stać się tylko alter-ego dla SLD z podobnym wynikiem co Robert Biedroń (a na tyle wedle niedawnych badań Polacy ocenili SP)? Czwartkowa zapowiedź Ryszarda Terleckiego, że układanie nowej koalicji potrwa zdaniem Kaczyńskiego długo, zabiera potężnemu ministrowi na szybki sukces poprzedzony medialnym blitzkriegiem, a wojnie pozycyjnej liczą się zasoby. Pytanie na które muszą sobie odpowiedzieć obaj partnerzy, gdzie u Polaków, ich wyborców, przebiega ta cienka czerwona linia między wojną nerwów, a wojną domową. Bo te są zawsze najkrwawsze.

Na razie wydaje się, że w ramach układanek będzie parlamentarne sprawdzam.Wiceminister Jacek Ozdoba z Solidarnej Polski ogłosił w Polskim Radio 24 Adrianowi Klarenbachowi, że nie ma decyzji Sol-Pol ws. ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych. To był piątek po wtorku, gdy Jarosław Kaczyński ogłosił, że projekt będzie do końca tygodnia. I jest. A głosowanie już w przyszłym tygodniu. Politycznym sensem tego głosowania są trzy scenariusze – Solidarna Polska i cały antypis nie popiera projektu samego Jarosława Kaczyńskiego – jawna zdrada. Więc tak się nie stanie. Drugi: Solidarna Polska nie popiera projektu samego Jarosława Kaczyńskiego, a on i tak przechodzi – SP nie ma znaczenia, a antypis właśnie znów złamał się w świeżo ogłoszonej doktrynie ex rzecznika Trzaskowskiego: nie popieramy żadnego projektu PiS. I tylko Kaczyński jest wiarygodnym czynnikiem sprawczym w polskiej polityce. Wreszcie trzeci – Solidarna Polska głosuje z PiS z częścią opozycji za projektem – tylko Kaczyński jest samcem alfa polskiej polityki, a jego wola, to wola całej Zjednoczonej Prawicy. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że głosowania w Sejmie są indywidualne, imienne i jawne. Tak więc posłowie zarówno Zjednoczonej Prawicy jak i opozycji nie mogą być przeciwko sztandarowemu projektowi Kaczyńskiego – i zaraz rozmawiać o współpracy (znaczy mogą, tylko w elektoracie stracą, ale za to będą wygodniejsi) Dotyczy to wewnątrz obozu ZP jak i jego bliskiej zagranicy. I to załatwia pękniecie PSL, które na obiadki nie chodzi, ale w sprawie futerek siedzi cicho jak mysz pod miotłą, która boi się by i jej nie oskórowali. A więc jednak coś jest na rzeczy. Dla Jarosława Kaczyńskiego to – jak chce współczesna łacina – two birds with one stick.

Pogubiliście się nie co P.T. Czytelnicy? Nie przejmujmy się. Politycy też. Kostka ma 43 252 003 274 489 856 000 kombinacji. Większości z nas pozostaje pocieszać się, że sam Ernő Rubik pierwszy raz swoją słynną kostkę układał w 1976 r. przez… miesiąc. A teraz są zawody w układaniu jej na czas. Wniosek jest banalny: czterdzieści lat treningu wzmacnia umiejętności.

Czterdzieści, czyli dokładnie tyle ile układa swoje kostki Jarosław Kaczyński.

Antoni Trzmiel jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl, Telewizji Polskiej, Polskiego Radio, ale za przedstawione powyżej poglądy nie ponosi winy żadna z redakcji, tylko on sam.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także