MEN i GIS: Procedury dot. przechodzenia na naukę hybrydową lub zdalną działają dobrze

MEN i GIS: Procedury dot. przechodzenia na naukę hybrydową lub zdalną działają dobrze

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
Procedury dot. przechodzenia na naukę hybrydową lub zdalną działają dobrze – mówili we wtorek szefowie MEN i GIS, Dariusz Piontkowski i Jarosław Pinkas. Służby sanitarne dostały 646 wniosków o zmianę trybu nauczania; 239 rozpatrzyły do tej pory pozytywnie, a 331 – negatywnie.

We wtorek w siedzibie MSWiA odbyło się posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Poruszono kwestie funkcjonowania szkół przez pierwsze dwa tygodnie roku szkolnego i finansowania oświaty. Obecny na posiedzeniu główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas poinformował, że od początku roku szkolnego inspekcja sanitarna otrzymała od szkół 646 wniosków o przejście na tryb mieszany (hybrydowy) lub zdalny, z czego w ostatnim tygodniu – 198. Do tej pory sanepid wydał 239 pozytywnych opinii i 331 negatywnych, w tym 36 negatywnych w ostatnim tygodniu.

Nie ma nadmiernej liczby odwołań czy niepokojów. Inspekcja sanitarna stara się być kompresem na różnego rodzaju problemy generowane przez rodziców, nauczycieli i dyrektorów. Te decyzje są wydawane w sposób racjonalny" – podkreślił Pinkas. Wskazał, że duża część pozytywnych decyzji wiązała się ze specyfiką szkół, chodzi np. o szkoły przy szpitalach, gdzie były wydawane decyzje o nauczania zdalnym.

Mówił też, że według wiedzy inspekcji sanitarnej w szkołach nie ma problemów z dostępem do środków ochrony osobistej i płynu dezynfekującego.

Szef MEN podał, że 70 proc. placówek zgłosiło zapotrzebowanie na płyn dezynfekujący zapewniany przez Ministerstwo Zdrowia. "Rozumiemy, że w pozostałych placówkach nie było takiego zapotrzebowania" – stwierdził. Poinformował, że obecnie na prawie 48,5 tys. placówek w stu kilkudziesięciu jest wprowadzony tryb mieszany lub zdalny. Zauważył, że część placówek po początkowej zmianie funkcjonowania wróciło już do stacjonarnego nauczania. "Wydaje się, że na dzień dzisiejszy procedury zadziałały, inspekcja sanitarna funkcjonuje dobrze, są bezpośrednie kontakty tej służby z dyrektorami szkół, dyrektorzy otrzymali dodatkowe telefony, żeby mogli kontaktować się z inspekcją" – powiedział Piontkowski.

Przedstawiciele korporacji samorządowych zgłosili szereg uwag i postulatów. Wiceprezydent Bydgoszczy Iwona Waszkiewicz zaproponowała, by lepiej przygotować szkoły na edukację zdalną. Wiceprezydent Lublina, Mariusz Banach mówił o potrzebie usankcjonowania edukacji hybrydowej. Tłumaczył, że w sytuacji, gdy służby sanitarne wyrażają zgodę na zamknięcie połowy oddziału klasowego, nauczyciele oczekują, że za uczenie dzieci na kwarantannie powinno się im płacić jak za godziny nadliczbowe.

Piontkowski przypomniał, że przy kształceniu na odległość nauczyciele mogą i powinni korzystać z platformy epodreczniki.pl. Podkreślił, że platforma jest rozwijana, daje możliwość m.in. pracy w grupie, tworzenia własnych materiałów, komunikowania się z uczniami w czasie rzeczywistym.

Odnosząc się do kwestii wynagradzania nauczycieli za edukację hybrydową, minister wyjaśnił, że nauczyciel powinien być opłacany za te godziny, które realizuje, bez względu na to, czy jest to tryb stacjonarny czy zdalny. "Jeżeli pracuje z grupami w godzinach ponadwymiarowych, także zdalnie, należy mu się za to wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe" – zaznaczył.

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich pytał, czy do Polski trafi więcej szczepionek przeciwko grypie, by samorządy mogły zapewnić nauczycielom i uczniom bezpłatne szczepienia. "Te szczepionki, które trafiają do nas, są efektem zamawiania przez hurtowników w lutym tego roku. To z całą pewnością nie wystarczy" – ocenił.

Szef GIS zauważył, że do tej pory jedynie 4 proc. Polaków szczepiło się przeciwko grypie, a rok temu część dawek musiało być zutylizowanych, bo nie było na nie zapotrzebowania. "Rząd robi wszystko, by szczepionek było więcej. Firmy także pewnie zareagują, by pojawiające się możliwości produkcyjne trafiały na polski rynek, ale nie byliśmy konkurencyjni do tej pory i rząd, którego obywatele szczepili się w tak małym odsetku, nie ma szans na sprowadzenie do Polski oczekiwanej liczby szczepionek. Pytanie też, ile by to miało być" – stwierdził Pinkas. Dodał, że minister zdrowia kupił w tym roku szczepionki przeciwko grypie dla grup ryzyka.

Przedstawiciele rządu i samorządów dyskutowali też o finansowaniu oświaty. Szef MEN argumentował, że od 2000 r. subwencja oświatowa wzrosła ponad dwukrotnie przy jednoczesnym zmniejszeniu liczby uczniów.

Wiceminister finansów Piotr Patkowski zaznaczył, że oświata jest finansowana nie tylko z subwencji, ale też dochodów samorządów, m.in. z PIT i CIT. Dowodził, że subwencja oświatowa nieznacznie spadła w relacji do PKB, ale nadwyżka z udziału samorządów w podatkach PIT i CIT "wyraźnie przewyższa ten ubytek".

Inne zdania na temat wydatków na oświatę miały samorządy. Wójcik ze Związku Miast Polskich zwrócił uwagę, że koszty płac nauczycieli rosną szybciej niż subwencja oświatowa. "Coraz więcej samorządom subwencja nie wystarcza nawet na płace (nauczycieli, PAP), żeby nie powiedzieć o innych wydatkach. Podwyżki wynagrodzeń są niedoszacowane i skala niedoszacowania z roku na rok się zwiększa" – zaznaczył.

"Jeżeli będziecie nam zagospodarowywać nadwyżkę budżetową, to nie będziemy mogli się rozwijać. Obawiamy się, że jak będzie więcej zachorowań, to nauczyciele będą na zwolnieniach lekarskich i trzeba będzie zatrudnić pedagogów na zastępstwa. Dlatego trzymamy na to środki" – zauważył burmistrz podwłocławskiego Kowala, Eugeniusz Gołębiewski.

Jacek Brygman ze Związku Gmin Wiejskich dodał, że w ostatnim czasie wzrosły koszty nauczania dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi na skutek lawinowego wzrostu orzeczeń o potrzebie takiego kształcenia. Piontkowski przyznał, że MEN dostrzega tendencję wzrostu wydatków na kształcenie uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych. "W 2015 r. było to ok. 5,7 mld zł, a w 2020 r. - ok. 8,9 mld. Bardzo duży wzrost. My to częściowo uwzględniliśmy w subwencji, także rezerwa 0.4 częściowo na to jest przeznaczona, ale jest to problem, przed którym stoimy. Coś z tym fantem musimy zrobić" – przyznał.

Mówiąc o wysokości subwencji oświatowej szef MEN oświadczył, że też chciałby, by była większa, ale jest jednym z wielu ministrów i nie ma decydującego głosu w sprawie budżetu państwa. Przedstawiciele rządu i samorządów uzgodnili, że przy komisji wspólnej będzie powołany zespół ds. monitorowania oświaty. Korporacje samorządowe zaapelowały też o przyspieszenie prac zespołu ds. statusu zawodowego nauczycieli, który dyskutuje m.in. o zmianach w finansowaniu oświaty.







Źródło: PAP
Czytaj także