Apetyty na zwiedzanie. Gdyby nie pandemia Polacy pobiliby ubiegłoroczny rekord wizyt w muzeach

Apetyty na zwiedzanie. Gdyby nie pandemia Polacy pobiliby ubiegłoroczny rekord wizyt w muzeach

Dodano: 
Muzeum Józefa Piłsudskiego
Muzeum Józefa PiłsudskiegoŹródło:Materiały prasowe
Polacy coraz chętniej odwiedzają muzea. W ubiegłym roku zanotowały one 40,2 mln wizyt. Gdyby nie pandemia w tym roku pewnie udałoby się pobić zeszłoroczny wynik. Tymczasem w najbliższych latach czekają nas otwarcia kilku wielkich muzeów historycznych – m.in. w Sulejówku, Warszawie, Białymstoku czy na Westerplatte. – Dzięki tym inwestycjom powstanie swego rodzaju sieć turystyczna, która będzie procentować wzrostem frekwencji w muzeach – mówi dr hab. Piotr Majewski, dyrektor Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów

Do Rzeczy: Pandemia z pewnością sprawi, że muzea zanotują spadki w liczbie odwiedzających. W ostatnich latach ich liczba spektakularnie rosła. Jeszcze w 2017 r. nasze muzea odwiedziło 37,5 mln zwiedzających. W ubiegłym roku już 40,2 mln. Pokochaliśmy zwiedzanie?

Dr hab. Piotr Majewski: Nieprzerwanie aż do tego roku frekwencja w muzeach rosła. Jej wzrost obserwujemy od 2004 r. kiedy otwarte zostało Muzeum Powstania Warszawskiego i zaczęły powstawać kolejne muzea zwane narracyjnymi. Od tego czasu co roku frekwencja rosła o pół miliona, nawet o milion zwiedzających.

Wzrost frekwencji w muzeach to z jednej strony efekt tego, że ci, którzy mają w zwyczaju chodzenie do muzeów, odwiedzają je coraz częściej, z drugiej strony placówkom tym udało się zdobyć kolejne grupy społeczne. Przyczyniły się do tego akcje w rodzaju „Muzeum za złotówkę”, „Darmowy listopad”, ale także programy społeczne takie jak 500+. Widzimy, że z oferty kulturalnej zaczęły korzystać rodziny, które wcześniej nie były w stanie przeznaczyć pieniędzy, np. na zwiedzanie muzeów.

Statystycznie wygląda to tak jakby każdy Polak wciągu roku co najmniej raz odwiedził jakieś muzeum.

Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że te 40,2 mln to liczba odwiedzin w muzeach. Z oferty muzeów korzysta około 40 proc. naszego społeczeństwa. Pozostała część to nadal grupa do zdobycia.

Może przekonają ich nowe inwestycje muzealne. W najbliższych latach czeka nas otwarcie kilku wielkich muzeów historycznych. Już za kilka tygodni zwiedzających zaprosi Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Za rok czeka nas otwarcie Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Na warszawskiej Cytadeli powstaje muzealna dzielnica, której największą placówką będzie Muzeum Historii Polski. Kolejne inwestycje to Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej w Lublinie i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 w Gdańsku. Potrzebujemy tylu nowych inwestycji?

Wskaźnik „umuzealnienia”, czyli liczby muzeów na 100 tys. mieszkańców wynosi w Polsce 2,5. Należy go porównywać z innymi krajami europejskimi. I to może nas zaskoczyć, bo w stereotypowym odbiorze Polska uchodzi za kraj „umuzealniony”, zwrócony ku przeszłość. Tymczasem wskaźnik „umuzealnienia” wynoszący 2,5 jest jednym z najniższych w krajach Unii Europejskiej. W Estonii wynosi on rekordowe 19, choć można to tłumaczyć proporcjami ludnościowymi, wielkością kraju. I tak jednak średnia unijna to ok. 6 muzeów na 100 tys. mieszkańców. Jesteśmy znacznie poniżej europejskiej średniej.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że choć najgłośniej jest w społecznym odbiorze o wielkich projektach muzealnych, to największą liczbę powstających muzeów stanowią muzea zwane prywatnymi, zakładane przez osoby fizyczne, uczelnie wyższe, organizacje pozarządowe. W tej grupie muzeów widać największą dynamikę wzrostu. Oczywiście, w przekazie medialnym dominują duże muzea realizowane bezpośrednio przez władze rządowe jak Muzeum Józefa Piłsudskiego czy Muzeum Historii Polski, bądź przez władze samorządowe przy silnym zaangażowaniu środków europejskich. Przykładem takiej inwestycji jest Muzeum Pamięci Sybiru powstające w Białymstoku ze środków samorządowych, ale również europejskich, których dysponentem jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Niewątpliwie efektem budowynowych muzeów historycznych, zwanych narracyjnymi jest to, iż powstanie sieć muzeów, za pomocą których można na różne sposoby, wedle różnych narracji opowiadać historię. Dzięki tym inwestycjom powstanie też swego rodzaju sieć turystyczna, którabędzie procentować wzrostem frekwencji w muzeach – kiedy już do tej normalnej frekwencji będzie można wrócić.

Kiedy kilkanaście lat temu zaczęły powstawać nowoczesne muzea ich znakiem rozpoznawczym była duża ilość multimediów – ekranów do klikania, animacji, filmów. Niekiedy przytłaczało to zwiedzających. Jakie są trendy we współczesnym muzealnictwie?

Trend jest taki, aby przypomnieć sobie o tym, co jest podstawą działalności muzeum – zwłaszcza historycznego. A powinno ono przede wszystkim umożliwiać kontakt ze źródłem. Muzeum to jest skarbnica źródeł, przedmiotów autentycznych, z których każdy może „opowiedzieć” swoją historię jak i być ilustracją procesów historycznych. Taki eksponat może to „zrobić” sam – tak jak się to odbywa w muzeach bardziej tradycyjnych, gdzie obiekt niejako pozostawiony jest sam na sam ze zwiedzającym, zdając się na jego indywidualną wiedzę i wrażliwość. Może być również, a w muzeach zwanych narracyjnymi zwłaszcza, obudowany narracją przygotowaną przez ekspertów, muzealników, przewodników – także z wykorzystaniem multimediów. Pamiętać trzeba jednak o tym, że na początku jest obiekt, autentyk. Ludzie – także ci, którzy na co dzień korzystają ze smartfonów, multimediów –przychodzą do muzeum, ponieważ szukają autentyków, konkretnej opowieści o konkretnym człowieku, fakcie, wydarzeniu. Multimedia winny zachęcić do kontaktu z autentykiem, uzupełnić opowieść o nim, pomóc dotrzeć do nowych grup publiczności.

Kilkanaście lat temu, kiedy w większej liczbie powstawały muzea narracyjne, mieliśmy do czynienia ze swego rodzaju zachłyśnięciem się nowoczesną technologią. Wydawało się nam, że może ona zastąpić obiekt autentyczny, pomóc go chronić przez ograniczenie styczności ze zwiedzającymi.

Muzeum nowoczesne to muzeum naszpikowane nowymi technologiami?

Tak to postrzegano kilkanaście lat temu, alebyło to uproszczenie. Dzisiaj trend jest taki, aby stosować multimedia z umiarem, tak żeby one nie przysłaniały obiektu autentycznego. W instytucjach kultury, muzeach, także pod wpływem tegorocznego doświadczenia pandemii, mamy okazję żeby zastanowić się nad źródłami instytucji, ich misją, nad tym po co są i czemu służą. Muzeum służy dwóm podstawowym celom. Z jednej strony jest to opieka nad obiektami autentycznymi, ich gromadzeniem, badaniem, profesjonalną prezentacją. Z drugiej strony pełnią rolę społeczną. Muzealia, eksponaty są przez nie gromadzone nie tylko po to, by przetrwały kolejne setki lat, ale żeby zapewnić ich kontakt z ludźmi i za ich pośrednictwem również uczyć historii. Muzeum stoi na dwóch symbolicznych „nogach”: to muzealia i publiczność.

Zdaje się, że w tradycyjnym muzealnictwie publiczność schodziła na drugi plan. Eksponaty podziwialiśmy z daleka i przez grube szkło. Wiele zmieniło się po otwarciu Muzeum Powstania Warszawskiego.

Często traktuje się rok 2004, w którym otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego, jako przełom w polskim muzealnictwie. Trochę krzywdząco pokazuje się doświadczenia tradycyjnego muzealnictwa, zwanego czasem złośliwie „gablotowym”, „kapciowym”. Pracując w muzeach oraz instytucjach z muzealnictwem związanych przez 25 lat mogłem obserwować proces zmian. Zaczynałem pracę w Zamku Królewskim w Warszawie w 1995r.,obserwując tradycyjne muzealnictwo. Jego tradycyjność wynikała również z tego, że ówczesne pokolenie muzealników, osób kierujących muzeami to byli ludzie, którzy mieli za sobą doświadczenie drugiej wojny światowej lub byli nim naznaczeni przez swoich mistrzów, nauczycieli zawodu. Dla tego pokolenia najważniejsza była ochrona dziedzictwa kulturowego. Dominowało w tych gronach przekonanie, że skoro Polska w XX w. poniosła tak wielkie straty w zasobach dziedzictwa, to pierwszym zadaniem muzealnika jest je chronić. To podejście było uzasadnione bezpośrednią pamięcią o wojnie i wojennych zniszczeniach.

Dzisiaj patrzymy na to inaczej. Rozumiemy, że lepiej zachować pamięć o przeszłości aktywnie o niej ucząc, a nie tylko gromadząc pamiątki związane z tamtymi doświadczeniami. Większy nacisk kładziemy na działania edukacyjne. Na tym też polega ta wielka zmiana w polskich instytucjach kultury i w muzealnictwie ostatnich dekad. Wydaje się, że znajdujemy równowagę między ochroną dziedzictwa a edukacją o dziedzictwie.

Zmieniły się muzea, ale czy zmienił się także sposób, w jaki je zwiedzamy? Duże historyczne placówki jak choćby Muzeum II Wojny Światowej czy Muzeum POLIN nie sposób zwiedzić nawet w kilka godzin. Ekspozycje zajmują tysiące merów kwadratowych. Żeby w pełni z nich skorzystać, trzeba do tych placówek wracać.

Kiedyś obliczyłem, na własny użytek, że aby zwiedzić Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, wszystko przeczytać, obejrzeć i … wytrzymaćkondycyjnie, potrzebne są co najmniej trzy wizyty po osiem godzin każda. Muzea biorą to pod uwagę, tworząc zróżnicowaną ofertę dla zwiedzających. Przygotowują nie tylko bilety jednorazowe, ale także te umożliwiające elastyczne zwiedzanie. W ofercie są bilety rodzinne, grupowe, zniżki dla zwiedzających. Odpowiedź na oczekiwania gości nie sprowadza się jednak tylko do biletów. Na potrzeby ruchu turystycznego muzea przygotowują skrócone trasy zwiedzania, które umożliwiają zobaczenie najważniejszych obiektów w godzinę czy dwie.

Potrzeba systematycznego, wielokrotnego, zwiedzania nie jest, jak na razie, dominująca wśród zwiedzających. Wydaje się, że taką potrzebę mają przede wszystkim osoby specjalistycznie zainteresowane danym muzeum; historycy, studenci, badacze, tzw. miłośnicy historii. Systematycznie zwiedzają, i powracają do muzeów, także ludzie, którzy mają więcej czasu niż pokolenie „wieku średniego” – najczęściejseniorzy. Grupa ta jest największym, także w statystycznej skali, wyzwaniem dla muzeów. Jesteśmy społeczeństwem starzejącym się, więc muzea, które patrzą perspektywicznie, dostosowują swoją ofertę do potrzeb seniorów także poprzez tworzenie infrastruktury wypoczynkowej – miejsc gdzie można odpocząć, wypić kawę. Muzea są coraz bardziej świadome potrzeb grupy senioralnej.

Wiele muzeów w swoich programach edukacyjnych łączy zdobywanie nowego młodego zwiedzającego z podtrzymywaniem swego rodzaju muzealnej „wierności” u odwiedzających doświadczonych „trzeciego wieku”. Sprowadza się to np. do programów wspólnego zwiedzania przez dziadków i wnuków. W programach edukacyjnych można połączyć doświadczenie osoby w starszym wieku z zachętą do edukowania historycznego osoby młodej. Z sukcesem takie działania prowadzi np. Muzeum Powstania Warszawskiego, wiele innych muzeów, zwanych narracyjnymi.

Czy któregoś z muzeów, którego otwarcie czeka nas w najbliższym czasie jest Pan szczególnie ciekaw?

Z racji miejsca pracy i zobowiązań instytucjonalnych czekam z zainteresowaniem na wszystkie muzea, które są w przygotowaniu. By nie uciec przed pytaniem, chciałbym przywołać Muzeum Historii Polski, które przeszło bardzo ciekawą i niełatwą drogę. Przez wiele lat funkcjonowało bez docelowej siedziby, przygotowując zarazem wystawy, prowadząc programy edukacyjne, wiele publikując. To było inspirujące doświadczenie muzealnicze: skutecznie podtrzymać działanie bez siedziby głównej.

Budynek Muzeum Historii Polski, który powstaje w tej chwili, zapewni tej instytucji zupełnie nową jakość przestrzenną. Na Cytadeli, gdzie powstaje nowy budynek, swoje miejsce znajdzie zresztą nie tylko Muzeum Historii Polski, ale także Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Katyńskie, także Muzeum X Pawilonu, jeden z oddziałów Muzeum Niepodległości. To będzie muzealna dzielnica, nowa jakość nie tylko w świecie polskich muzeów, ale także w społecznym i kulturalnym życiu stołecznej metropolii.

Czytaj też:
"GW" atakuje Glińskiego za ważne słowa o NSZ. "Przez lata były obiektem brutalnej propagandy"

Czytaj też:
Trump mówi twarde „dosyć!” lewicowej indoktrynacji

Rozmawiała: Agnieszka Niewińska
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także