Plastikowi wikingowie. Ich pierwowzory różniły się niemal wszystkim

Plastikowi wikingowie. Ich pierwowzory różniły się niemal wszystkim

Dodano: 
„Wikingowie”, sezon 3. Kadr reklamowy
„Wikingowie”, sezon 3. Kadr reklamowyŹródło:Fot: Materiały prasowe
„Nie interesuje mnie fantastyka, tylko prawdziwi ludzie” – rzekł Michael Hirst o swoim największym dziele, serialu „Wikingowie”. Niestety minął się z prawdą.

Jakub Ostromęcki

Pierwszoplanowi bohaterowie serialu, którego akcja toczy się w IX w., z wyjątkiem na poły mitycznej Lagerthy, są plejadą postaci historycznych. Wielu z nich nie mogło jednak spotkać się w rzeczywistości. Największą pomyłką jest tu rówieśnictwo Ragnara „Wełniane Portki” i Hrolfra (w filmie Rollo). Ragnar, zależnie od źródła, umarł w 845 r. w wyniku zarazy po złupieniu Paryża albo najpóźniej w latach 60., gdy żył jeszcze król Ælla, który skazał go na okrutną śmierć. Rollo był wtedy niemowlęciem. Ragnar nie mógł również walczyć w jednej armii z pojawiającym się w środku serialu Haraldem Pięknowłosym ani ścierać się z hr. Odo, którzy należą już do innego pokolenia.

Największym kuriozum w serialu jest wspomnienie, na szczęście epizodyczne, o zabitym Swenie Widłobrodym, który – jak wiemy – panował pod koniec X w. i umarł śmiercią naturalną. Kilku najsłynniejszych wikingów IX w., choćby pustoszący Anglię Guthrum i zmora Paryża Sigurd, są w serialu postaciami drugoplanowymi.

Grzywy, tatuaże i seks

Serial pełen jest wątków nawiązujących do prawdziwych wydarzeń lub fragmentów poematów i sag z całej, liczącej ponad 200 lat, epoki wikingów. W jednej z lokalnych, choć krwawych potyczek Rollo przebija włócznią swojego byłego przyjaciela, unosząc go nad sobą – to przywołanie bitwy pod Brunanburh, gdzie koalicja wikingów i Celtów została rozgromiona przez Anglosasów. Torturowanie angielskiego biskupa przywiązanego do kościelnej kolumny nawiązuje do śmierci króla Anglii Wschodniej Edmunda Męczennika. Filmowy Ragnar nieomal zdobywa Paryż za pomocą brawurowego podstępu, żądając chrześcijańskiego pochówku, kładąc się w trumnie i udając trupa. Za swoją naiwność płaci nachylający się nad domniemanym truchłem biskup, który rychło zostaje przebity mieczem przez Ragnara. Fortel ten w rzeczywistości zastosował Hastein, towarzysz Björna Żelaznobokiego, syna Ragnara, w czasie zdobywania włoskiej Luny.

Czytaj też:
Wikingowie w Ameryce

Rozciągnięte na kilka odcinków oblężenie Paryża to zaś kompilacja dwóch kampanii – z lat 40. i 80. Hirst, przedstawiając hr. Odo, ociera się o paszkwil. Ten frankoński wódz niczym perwersyjny markiz z XVIII w. lubuje się w chłostaniu nagich kobiet. Jego królewskie ambicje doprowadzają go zaś do okrutnej śmierci. Prawdziwy Odo z rodu Robertynów rzeczywiście zdobył koronę Franków zachodnich. Był zaś władcą, do którego przyczepić się nie sposób – waleczny, zdolny do poświęceń i jednocześnie rozważny.

Hirst dostarcza dość wyrywkowej wiedzy o wikińskich obyczajach. Sceny pogrzebów zacnych wojów i jarlów wiernie skopiowano z relacji arabskich podróżników. Podobnie jest z dość swobodnymi w oczach chrześcijan i muzułmanów obyczajami seksualnymi. Reżyserowi ewidentnie bliżej do wikingów niż chrześcijan. Przemilczał więc to, że w powszechnym zwyczaju w Skandynawii było rzucanie całkowicie zdrowych noworodków, najczęściej dziewczynek, na pastwę żywiołów. Zwyczaju tego zakazano po wprowadzeniu chrześcijaństwa, o czym szerzej pisała choćby Nancy L. Wicker w pracy zbiorowej „Violence and society In the Early Medieval West”.

W filmie nie powinno nas z kolei zdziwić malowanie oczu przez mężczyzn – zwyczaj ten zaobserwowali kupcy i misjonarze w Hedeby. Podobnie z tatuażami pokrywającymi olbrzymie fragmenty ciała wikińskich wojów. Gorzej przedstawiono same fryzury – prawdziwi wikingowie zapuszczali długie grzywy, podgalając włosy z tyłu. Długa kita Ragnara czy Rolla to element reżyserskiej wyobraźni. O długich włosach u europejskich rycerzy możemy mówić dopiero w epoce pełnego średniowiecza.

XIX-wieczny obraz przedstawiający uprowadzenie kobiety przez wikingów. Autor: Évariste Vital Luminais

Poważne zastrzeżenie budzą też nazbyt fantazyjne skórzane stroje. Bardzo wątpliwa jest sprawa tortury zwanej krwawym orłem, którą w serialu oglądamy dwa razy. Rytuał, podczas którego ofierze wyciągano na zewnątrz płuca, uprzednio rozerwawszy żebra, opisany został kilkaset lat po wyprawach wikingów. Można wybaczyć reżyserowi błąd polegający na przypisaniu każdej z walczących stron innych typów kolczug i hełmów – widz łatwiej identyfikuje wtedy bohaterów. Kompromitacją są jednak hełmy drużynników z Wessexu, będące żywą kopią XVII-wiecznych kirasjerskich papenheimów.

Kobiety w szeregu tarcz

W świecie Michaela Hirsta armie wikingów są silnie sfeminizowane. Niewiasty stanowią niemal jedną trzecią wojowników, są przy tym równie agresywne jak mężczyźni. Gwardia Lagerthy to zaś w całości tarczowniczki. Sytuacja ta nie dziwi ani wikingów, ani chrześcijan – raz tylko frankońska księżniczka Gisela przystaje wzruszona nad trupami nordyckich wojowniczek – dowiaduje się, że niewiasty owe są „równie odważne jak mężczyźni, a nieraz nawet bardziej”. Hirst w swym ukłonie przed zwolennikami tezy o średniowiecznym równouprawnieniu nie jest jednakowoż konsekwentny.

Kobiet w wikińskiej hordzie pełno w scenach walki, życia obozowego, podczas rejsów. Gdy jednak przychodzi do łupienia, mordowania nieuzbrojonych mnichów czy wieśniaków, torturowania jeńców, czyli stałych elementów wikińskich rajdów bez względu na pochodzenie hordy, wtedy nagle orężne panie znikają, a owymi przebrzydłymi czynami zaczynają trudnić się jedynie mężczyźni. Lagertha nie ma nic przeciwko temu, aby jej kompani brali udział w mordowaniu nieuzbrojonych kapłanów, ale jest oburzona, gdy jeden zaczyna gwałcić anglosaską chłopkę.

Plakat reklamowy serialu "Wikingowie"

Czy wikińskie armie przeprowadziły pierwsze w historii równouprawnienie w siłach zbrojnych? Hirst powołuje się na dwa znaleziska. Pierwsze z nich dotyczy grobu BJ 581, w którym obok ciała - jak się niedawno okazało – kobiecego pochowano broń. Drugie odkrycie dotyczy brosz przedstawiających uzbrojone kobiety. Historyk Neil Price jest skłonny uznać owe znaleziska za wystarczające dowody na istnienie wojowniczek w świecie skandynawskim. Pytanie o częstość takich zjawisk. Judith Jesch, autorka pracy „Women in the Viking Age”, wyklucza, aby wojowniczki pojawiły się na polach bitew w znaczącej liczbie.

Łukasz Malinowski, autor fundamentalnej pracy „Berserkir i Ulfhednar w historii, mitach i legendach”, wyraźnie zaznacza, że bractwa wojowników były typowo męskie. W opisach ich rytuałów mowa o „braciach”, a nie o „braciach i siostrach”. Zastanawiające, że w serialu „Wikingowie” o berserkach i ulfhednarach, czyli jednym z bardziej epickich elementów świata wikingów, mówi się półgębkiem. Owi mężowie mieli czasem w zwyczaju rozbierać się do naga w czasie walki. Być może taki obraz, poprzez podkreślenie roli mężczyzn, zaburzyłby reżyserską wizję egalitarnego społeczeństwa skandynawskiego.

Artykuł został opublikowany w 7/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.