Podejrzany ma 51 lat i urodził się w Hiszpanii. Na islam miał przejść w 2014 r. Mężczyzna posiada niemieckie obywatelstwo i od jakiegoś czasu pracuje dla niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) – odpowiednika polskiej ABW. Wpadł, gdy pod pseudonimem oferował w sieci tajne informacje innym islamistom. Nie wiedział, że jego rozmówcą jest funkcjonariusz kontrwywiadu Niemiec.
Jak stwierdził członek parlamentarnej komisji ds. służb specjalnych Burkhard Lischka z SPD, zatrudnienie islamisty w BfV "to luka w systemie bezpieczeństwa". Jego zdaniem działalność islamistycznego "kreta" mogła wyrządzić niemieckiemu kontrwywiadowi ogromne szkody.
Według "DW" na razie nie potwierdziły się podawane przez niektóre media informacje, że mężczyzna miał przygotowywać zamach. Inne źródła twierdzą jednak, że 51-latek miał proponować wprowadzenie w szeregi niemiecki służb innych islamistów. Szef BfV Hans–Georg Maassen podkreślił, że kierowana przez niego instytucja jak każda służba specjalna jest strategicznym celem dla zagranicznych służb, ekstremistów i terrorystów, którzy próbują lokować w niej swoich agentów.
Czytaj też:
Rząd chce się ich pozbyć. Byli esbecy odchodzą z tajnych służb