Zakręcony mechanizm praworządności
  • Marek JurekAutor:Marek Jurek

Zakręcony mechanizm praworządności

Dodano: 
Ursula von der Leyen i Charles Michel
Ursula von der Leyen i Charles Michel Źródło: PAP/EPA / STEPHANIE LECOCQ / POOL
Kierownictwo Unii Europejskiej ma perwersyjne poczucie humoru.

Komisja i Parlament to organy, które według Traktatu o Unii Europejskiej mogą wnioskować do rządów państw UE, działających w ramach Rady Europejskiej o uznanie, że określone państwo narusza „wspólne wartości” (wymienione w art. 2), a wśród nich – rządy prawa. Rada Europejska jest jedynym organem uprawnionym do stwierdzenia, że takie „naruszenie” rzeczywiście ma miejsce.

Uznanie jednak, że można państwu stawiać takie zarzuty z pominięciem Rady, że można pozbawiać je należnych praw budżetowych, że sam zarzut stanowi o własnej słuszności, a przede wszystkim, że o zasadności wniosku rozstrzyga ten, kto go składa (bo adresat, czyli mechanizm międzyrządowy, „nie jest skuteczny”) – to kliniczne przykłady „sprawiedliwości socjalistycznej”. Do czego zresztą świetnie pasuje nazwanie tych kpin z podziału władz i rządów prawa – „mechanizmem praworządności”.

Polskie weto jest oczywiście jedyną możliwą formą obrony suwerenności Rzeczypospolitej i porządku traktatowego, w którym mamy działać, jest również jedyną możliwą drogą obrony naszych praw budżetowych. Ale jest również (mocno spóźnionym zresztą) elementem koniecznej długofalowej strategii europejskiej. Długofalowej – bo na długą metę w takich warunkach funkcjonować po prostu nie można.

Czytaj też:
Eurodeputowany PiS: Weto jest nie tylko w polskim interesie, ale całej Europy
Czytaj też:
Prof. Krasnodębski: W Unii chcą, żeby Polska i Europa Środkowa siedziały cicho

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także