Kowidoki – o psie co się zaraził od człowieka

Kowidoki – o psie co się zaraził od człowieka

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena publiczna
21 listopada, dzień 264. Wpis nr 253 | Zaczynamy oczywiście od kowida. Pojawiają się coraz większe sensacje. Brytyjscy naukowcy badając czas utrzymywania się przeciwkowidowych antyciał odkryli, że już w krwi pobranej w 2018 roku takie przeciwciała występowały w 10% przebadanych próbek. Czyli wychodziłoby na to, że wirus był już z nami dawno, a wykryliśmy go teraz nie z powodu pandemicznych trupów na ulicach, tylko z powodu wykrycia… testów, które wykrywają go już na coraz to innych obiektach (niżej).

Co prawda naukowcy tłumaczą to nabieraniem tzw. odporności krzyżowej, to znaczy jak ktoś zetknął się dwa lata temu z grypą to wytworzył przeciwciała, które akurat działają na koronawirusa z tego roku, ale zdaje się, że to mocno naciągana historia, bo każda inna podważałaby wiarygodność obecnych testów, które są praprzyczyną wszystkiego (zajmę się tym niedługo bo mam do przeczytania i recenzji kolejną część książki „Fałszywa epidemia”, tym razem poświęconej testom).

Sprawę podbili też ostatnio włoscy naukowcy z Mediolanu, którzy przeanalizowali badania chorych na raka i odkryli (spośród prawie tysiąca badanych) u nich, że 11% ma przeciwciała na koronawirusa, zaś z nich 14% miało je od września 2019, zaś 30% od lutego 2020. Najwięcej takich wczesnych przypadków odkryto, a jakże, w… Lombardii.

Znowu straszą. Tym razem do szeregu klęsk obecnych i przyszłych naukowcy (obecnie główne straszaki ludzkości) niemieccy odkryli zakażenie człowieka niebezpiecznym hantawirusem (trzeba się będzie tych nazw nawkuwać na pamięć jak tabliczkę mnożenia, tyle tego – nasz nowy wrusowy celebryta zwie się CEOV). Mają być winne szczury, które wedle laboratorium Charite (tak, tak – chodzi o odkrywcę niesławnych testów na koronaowirusa) przenoszą patogen na człowieka. Czyli mamy rzadką transmisję ze zwierzęcia na człowieka, rzadką od kiedy tzw. koncepcja nietoperzowa jako źródła światowego zakażenia z bazarku z Wuhan padła pod naporem krytyki. Choć transmisja ze szczura na człowieka wydaje się groźniejsza. Nie każdy w Europie zje nietoperza, zaś szczura, jak drzewiej bywało w podobnych kryzysach, a i owszem.

Ale koronawirus znowu skręca tak, że ciężko za nim nadążyć. Mamy dowód na transmisję z człowieka na psa, którego zakaziła trzyosobowa rodzina z włoskiego Bari. Indagowany na okoliczność utraty węchu i smaku pies zrobił tzw. „kocią mordę” i się nie wypowiedział. Moje żarty na spacerach do spacerowiczek z psami, że te czworonogi nie mają maseczki nabierają wobec tego faktu odcienia szydery, od czego byłem jak najdalszy.

Przejdźmy do Stanów. Dziś bowiem jest międzynarodowo, bo mamy co prawda kawałek polski, ale tak smaczny, że zostawiłem go na koniec. A więc w USA zbliżają się Święta, czyli czas rodzinnych spotkań (mam nadzieję, że już wtedy z jakimś prezydentem – w najgorszym przypadku w stanie zimnej wojny domowej przeniesionej do rodzinnych stołów). Jednym z symboli Bożego Narodzenia jest nowojorska choinka, stawiana w Rockefeller Center przy lodowisku na Manhattanie. Było to zawsze najpiękniejsze drzewo Ameryki, obraz dumy i przedmiot zachwytu. Dziś zdjęcia tej dumy napawają smutkiem. Podobno jest tak wyjątkowo brzydka, by nie przyciągała jak co roku tłumów, bo się pozakażają kowidem. Mamy więc symboliczny obraz Ameryki – suche badyle wyrastające z łysego pnia. Zdekosntruowany symbol starych przyzwyczajeń.

Ameryka, jak zwykle jako pierwsza, rozwiązuje dylematy światowe ze skutkami lokalnymi również dla nas, Polaków. Otóż okazało się, że idący do więzienia transpłciowi więźniowie mogą wybrać czy idą do więzienia męskiego czy damskiego. Czyli nasze wcześniejsze dylematy z niebinarno Margot w tym względzie zostały rozwiązane. Ale tu rodzą się już problemy, chytrze wytykane przez binarnych ortodoksów. Przecież genderowy konstrukt tożsamości zakłada jej zmienność. A więc będzie się taki transpłciowiec mógł bujać z ciupy do ciupy w zależności od płynności swej identyfikacji. Ale to transpłciowi. A co z niebinarnymi i innymi z kilkudziesięciu możliwych płci na powiększającej się liście takowych? Czy człowiek-koń ma iść do damskiego czy męskiego pierdla? A może tak zrobić, jak było (będzie?) z trzecią toaletą w miejscach publicznych? Chyba wezmę piwo i czipsy, i siądę nad listą tych wszystkich płci i zacznę sobie wyobrażać taki więzienny budynek, jego cele, strażników, kuchnię, spacerniak czy wychodki. Czaaad…..

Ktoś podliczył cenzurę na Twitterze tylko pod względem wycninania wpisów dotyczących tematu wyborów. Wyszło z tego, że wycięto „w temacie wyborów” 300.000 oczywistych (dla kogo?) fake newsów, zaś tylko 50 niejakiego Trumpa. Nic dziwnego, że coraz bardziej popularne są głosy wzywające do opuszczenia takich platform jak Facebook czy właśnie Twietter. I zaczyna działać już jeszcze niedorżnięty mechanizm konkurencji. Pojawiła się zaawansowana propozycja tworzenia platformy mediów społecznościowych Parler, gdzie będzie można napisać co się chce, w dodatku nie będąc przy tym inwigilowanym. Zatoczyliśmy widać wielkie koło, skoro taka wiadomość jest sensacją na miarę naszej cywilizacji. Jest jeszcze nadzieja…

No i Polska. Mazowiecki Szpital Specjalistyczny… zgubił pacjentkę. Starszą kobietę przyjęto w sobotę do szpitala. Rodzina, która indagowała szpital o los swojej bliskiej została w niedzielę poinformowana, że pacjentka się wypisała na własne życzenie. Zgłoszono zaginięcie, wszczęto policyjne śledztwo i po rozległych działaniach okazało się, że pacjentka… wciąż przebywa w szpitalu. Policja zabezpieczyła dokumenty, z których wynika, że pacjenta formalnie się wypisała. Oczywiście nie trzeba dodawać, że jako iż pacjentka nie występowała w dokumentacji jako istniejąca przez cały czas jej poszukiwań przez policję nikt się nią w szpitalu nie zajmował. Jak pisał Bułhakow: „nie ma papierów – nie ma człowieka”.

PS. Dzisiaj impreza. Pomny przypadku z utratą smaku i węchu przez pudla z Bari zrobię dzisiaj numer i pierwszą kolejkę wódki poleję wodą. Jestem ciekaw min moich gości. Może zdążę zrobić zdjęcie, tylko mnie nie wydajcie…

Jerzy Karwelis

Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także