Senat w czwartek zajmuje się nowelizacją ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19, złożoną przez PiS, by – jak wskazano w uzasadnieniu – dokonać "konwalidacji błędu", który miał miejsce podczas rozpatrywania senackich poprawek do poprzedniej noweli covidowej. Zostały one przyjęte przez Sejm 28 października. Prezydent podpisał nowelizację ustawy uwzględniającą te poprawki 4 listopada, ale do tej pory nie została ona opublikowana w Dzienniku Ustaw.
Równocześnie Sejm uchwalił 28 października kolejną nowelizację tzw. ustawy covidowej, która trafiła do Senatu. Senacka komisja zdrowia rekomendowała 17 listopada odrzucenie jej w całości, uzasadniając, że jest niezgodna z zapisami konstytucji, ponieważ narusza zasadę równości zawartą w art. 32 ustawy zasadniczej. Zawęża bowiem grupę osób, którym przysługuje dodatek covidowy, tylko do tych, które zaangażowano do leczenia pacjentów z COVID-19 na mocy decyzji administracyjnych, a nie tym wszystkim, którzy to faktycznie robią w czasie epidemii.
Senator KO: Absolutny precedens i skandal
– To jest rzecz niewyobrażalna, aby przeprowadzać proces nowelizacyjny do ustawy, która przeszła proces legislacyjny, ma podpis prezydenta, a nie jest realizowana – podkreśliła przewodnicząca senackiej komisji zdrowia Małecka-Libera. Jej zdaniem to absolutny precedens i skandal. Dodała też, że nowelizacja łamie konstytucję.
– Projekt ten odnosi się do ustawy procedowanej przez Senat i przegłosowanej 28 października, w której to ustawie (...) zagwarantowano kilka dodatkowych elementów poprawiających sytuację pracowników medycznych, a także wpływających na system ochrony zdrowia – przypomniała. Odniosła się do zawartego w uzasadnieniu do nowelizacji określenia "konwalidacja błędu".
– To po polsku brzmi "uzdrowienie" i dla mnie to jest chichot sytuacyjny, bo mówimy o ciężkiej sytuacji epidemicznej, o niesamowitych wyzwaniach, które stoją przed pracownikami medycznymi, o braku tak naprawdę mocnego wsparcia, motywacji dla tych ludzi do pracy, a my tutaj chcemy uzdrawiać projekt w celu uzyskania w pełni wartości prawnej. To jest naprawdę rzecz nie do przyjęcia – stwierdziła.
"Jawne łamanie konstytucji"
Równocześnie wyjaśniła, że procedowana regulacja odbiera prawa do dodatkowego wynagrodzenia pracownikom medycznym, którzy od początku epidemii "stoją w pierwszym szeregu". – Nie może być tak, że osoba delegowana przez wojewodę otrzymuje ma inne wynagrodzenie niż ta, która jest na umowie o pracę, a wykonuje dokładnie te same czynności – uzasadniła.
Ponadto, jak wytłumaczyła dalej, zapisami nowelizacji zabiera się prawo do 100 proc. wynagrodzenia osobom ubezpieczonym, pracującym w podmiotach leczniczych, którzy przebywają na kwarantannie lub w izolacji i izolacji domowej.
Znosi się też obowiązek prezesa NFZ do tego, by skorygował plan finansowy na 2020 roku, by zapewnić podwyżkę opłaty ryczałtowej dla podmiotów leczniczych co najmniej o 15 proc.
Podsumowała, że ta nowelizacja "jest jawnym łamaniem prawa, jawnym łamaniem konstytucji, ale przede wszystkim jest nie do przyjęcia ze względów merytorycznych".
Czytaj też:
Czarzasty usłyszy zarzuty? Nowe fakty ws. incydentu z policją
Grodzki pyta o skutki finansowe
Senator Adam Szejnfeld (KO) zastanawiał się, czy parlamentarzyści powinni zignorować to, że "próbuje się łamać prawo, czy podjąć jakieś działania dyscyplinujące rząd". Marszałek Senatu Tomasz Grodzki pytał o skutki finansowe nowelizacji ustawy oczekującej na publikację.
– Chcę mocno zdementować, że nie jest prawdą to 40 mld zł. W tej chwili szacunkowo oblicza się, że jest to 16-18 tys. pracowników, którzy na pierwszej linii walczą z koronawirusem, a więc szacunkowy koszt to około 4 mld zł rocznie. To nie jest jakaś porażająca kwota w walce z epidemią, aby spowodowała, że zawali nam się budżet państwa – powiedziała Małecka-Libera.
Żalek odpowiada
Na pytania senatorów – w imieniu wnioskodawców projektu – odpowiada poseł Jacek Żalek (PiS). Poseł argumentował, że nowelizacja zmierza do tego, żeby dodatkowe środki trafiły do tych pracowników służby zdrowia, którzy rzeczywiście pracują na pierwszej linii walki z pandemią.
Żalek powiedział, że "trudno się zgodzić, że każdemu pracownikowi należą się dodatkowe środki". – To po pierwsze dlatego, że nie mamy tych pieniędzy byłoby niesłuszne, a po drugie dlatego, że te środki mają służyć do tego, żeby motywować, wynagradzać tych, którzy rzeczywiście ponoszą ten trud i ogromny ciężar niesienia pomocy pacjentom covidowym. Ta poprawka dotyczy tego, żeby te środki trafiły do tych, którzy najbardziej na to zasługują, a nie do wszystkich bez rozróżnienia. Brak tego rozróżnienia jest po prostu niesprawiedliwy, bo część personelu medycznego już otrzymała takie dodatki z innych przepisów prawa – wskazał.
Czytaj też:
Sośnierz: Szczepionka przyniesie problem, o którym teraz nikt nie mówi