"Jeb…ć policję, gdy tylko przyjadą do szpitala". Pracownik SOR w kajdankach trafił na komisariat

"Jeb…ć policję, gdy tylko przyjadą do szpitala". Pracownik SOR w kajdankach trafił na komisariat

Dodano: 
Szpital, zdjęcie ilustracyjne
Szpital, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Jacek Bednarczyk
Do incydentu doszło w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym.

Incydent miał miejsce 29 października. Dwoje funkcjonariuszy policji przyjechało do szpitala, aby zbadać trzeźwość kierowcy, który brał udział w wypadku.

Jeden z policjantów próbował uzyskać informacje o danych osoby przewiezionej do placówki karetką. Informacje zaczęła przekazywać mu pielęgniarka, ale przerwał jej rejestrator ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.

Szybko jednak funkcjonariusze zorientowali się, że pracownik szpitala nie udzieli im informacji. Chociaż policjanci próbowali wytłumaczyć mężczyźnie, że w ramach swoich obowiązków mają prawo sprawdzić trzeźwość kierowcy uczestniczącego w wypadku, pracownik SOR-u nie chciał im pomóc, a tylko się zdenerwował.

– Powiedział nam, że „my jako policja źle traktujemy osoby protestujące w ramach „Strajku Kobiet”, a jego partnerka dostała mandat w kwocie 500 złotych, za to, że protestowała. W związku z tym będzie on, za każdym razem, jeb…ć policję, gdy tylko przyjadą do szpitala”. Spytałem go, czy wie o czym mówi? Powtórzył dwukrotnie ten wulgaryzm – relacjonuje wydarzenia z SOR-u jeden z policjantów, w rozmowie z serwisem wPolityce.

– Wtedy ja oznajmiłem temu panu, że za używanie słów wulgarnych, będę musiał nałożyć na niego mandat w wysokości 500 złotych. Poprosiłem go o dowód osobisty i podanie nazwiska. Mężczyzna nie chciał nam podać danych osobowych i stwierdził, że nie posiada dowodu osobistego przy sobie. Zażądał mojego nazwiska. Ja już dwukrotnie, wcześniej mu się przedstawiłem – opisuje dalej funkcjonariusz.

Ponieważ mężczyzna później również nie chciała się wylegitymować, kiedy wyszedł z recepcji, policjanci zatrzymali go i w kajdankach odwieźli na komisariat.

– Podjęliśmy decyzję o doprowadzeniu go do komisariatu (standardowa procedura - red.). Kajdanki zostały mu zdjęte natychmiast po doprowadzeniu. Mężczyzna mógł opuścić komisariat – opisuje funkcjonariusz.

Serwis wPolityce.pl relacjonuje także, że po tym jak serwis Tomasza Lisa NaTemat.pl opisał sprawę i podał dane policjanta uczestniczącego w interwencji w szpitalu, na funkcjonariusza spadła fala hejtu i gróźb. Jak podaje wPolityce.pl, policjant planuje wystąpić na drogę sądową ws. bezprawnego ujawnienia jego danych.

Czytaj też:
Trudna sytuacja w Szwecji. Rząd zamyka szkoły średnie
Czytaj też:
Wyłowiono ciało z Odry. Policja szuka sprawcy pobicia

Źródło: wPolityce.pl
Czytaj także