"Nie wiem", "nie pamiętam". Sędzia Milewski zeznaje przed komisją ds. Amber Gold

"Nie wiem", "nie pamiętam". Sędzia Milewski zeznaje przed komisją ds. Amber Gold

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komisja ds. Amber Gold
Komisja ds. Amber GoldŹródło:PAP / Radek Pietruszka
Podobnie jak podczas poprzednich przesłuchań, również zeznający dzisiaj były prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku sędzia Ryszard Milewski, wielokrotnie tłumaczył, że pewnych rozmów czy spotkań nie pamięta. Sędzia twierdzi też, że nie wypowiadał części słów z nagrania dziennikarskiej prowokacji, jakiej ofiarą padł we wrześniu 2012 roku.

Ryszard Milewski kojarzony jest ze sprawą Amber Gold właśnie od momentu prowokacji w 2012 roku, w ramach której przeprowadził on rozmowę z osobą podającą się za pracownika kancelarii premiera. Sędzia miał w rozmowie wyrazić gotowość ustalenia dogodnego dla premiera terminu posiedzenia aresztowanego ws. prezesa Amber Gold Marcina P. i gotowość wydelegowana sędziów gdańskich na spotkanie z premierem. Po ujawnieniu tej "prowokacji", sędzia Milewski został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Milewski twierdzi jednak, że nie wypowiadał części słów, które znajdują się na nagraniu, a w trakcie śledztwa stwierdzono, że materiał z nagrania nie jest oryginalny. – Pełniłem wtedy funkcję prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Sekretarka stwierdziła, że jest telefon z KPRM i będzie mnie łączyć. Dzwoniła osoba, która wprowadziła mnie w błąd. Szanuje wyrok dyscyplinarny, ale z tymi wyrokami się nie zgadzam. Te rozmowy były trzy, te rozmowy były zmanipulowane. Biegli stwierdzili, że badano nieuwierzytelnioną kopię nagrania – tłumaczył Milewski. Jak dodał, jest on zdania, że przedstawione mediom nagrania zostały zmanipulowane.

Kolejnym świadkiem przesłuchiwanym dzisiaj przez komisję będzie Roman Gierszewski, biegły sądowy przy Sądzie Okręgowy w Gdańsku.

Piramida finansowa

Spółka Amber Gold, która powstała w 2009 r., podawała się za firmę składującą metale szlachetne, inwestowała w złoto i inne kruszce, a także oferowała klientom kontrowersyjne lokaty w złoto, srebro i platynę, podpisując z nimi tzw. "umowy składu". Po zastrzeżeniach Komisji Nadzoru Finansowego oraz w związku ze śledztwem, które na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prowadzi ABW, w 2012 r. podjęto decyzję o likwidacji i zamknięciu jej oddziałów, a także o wypowiedzeniu wszystkim klientom przedsiębiorstwa obowiązujących umów depozytów towarowych.

Marcin P., szef Amber Gold, usłyszał w sumie 17 zarzutów dotyczących m.in. poświadczenia nieprawdy, nieskładania sprawozdań finansowych spółki, działalności kantorowej bez wpisu do rejestru i działalności bankowej bez zezwolenia. Liczne zarzuty niedopełnienia obowiązków postawiono też pracownikom gdańskich urzędów skarbowych, a także sądów. Kwota roszczeń wobec Amber Gold przekroczyła 600 mln złotych. Marcinowi P. grozi za to 15 lat więzienia.

Czytaj także