Armia wpadła w wilcze doły

Armia wpadła w wilcze doły

Dodano:   /  Zmieniono: 
Armia wpadła w wilcze doły
Armia wpadła w wilcze doły

Afery korupcyjne, unieważniane przetargi, zakupy nieprzydatnego sprzętu, wiceministrowie bez certyfikatów, pacyfikowane służby. W resorcie obrony wybuchła kolejna wojna. Stawka jest wysoka: zwycięzca położy rękę na około 130 mld zł – pisze w najnowszym Do Rzeczy Wojciech Wybranowski.

-Wojsko boryka się z kwestią korupcji już od lat. Powoływano organy, które miały z tym walczyć, ale nie zrobiono nic, by stworzyć system zapobiegania takim przypadkom, nie ograniczono korupcjogennego wpływu lobbystów – mówi „Do Rzeczy” gen. Roman Polko, były dowódca GROM. I dodaje, że w wojsku polskim dochodzi do sytuacji ab- surdalnych. – Przykład? Brakuje pieniędzy praktycznie na wszystko, na podstawowy sprzęt, a jednocześnie przymierzamy się do kupienia od Niemiec ponad setki starych leopardów – wytyka gen. Polko.

Obecnie polska armia dysponuje 128 niemieckimi czołgami wyprodukowanymi pod koniec lat 80. Kupiła je w 2002 r. ze zbioru rezerw Bundeswehry za kwotę około 90 mln zł. Teraz MON planuje zakup kolejnej partii – 116 używanych leopardów. Tym razem jednak koszt inwestycji ma sięgnąć około 100 mln euro. Mamy kupić leopardy równie stare i nieco nowsze, takie z technologią sprzed 15 lat.

Nie ulega wątpliwości, że polska armia wymaga dozbrojenia, wyposażenia w wysokiej klasy sprzęt pozwalający na spełnienie wymogów NATO. Pytanie jednak, czy interes polskiej armii i bezpieczeństwo narodowe nie przegrywają w batalii z lobbystami. – Jeśli chodzi o przetargi, zamówienia dla wojska, dozbrojenie, to dużych przekrętów nie było. Drobne, pojedyncze sprawy – protestuje w rozmowie z „Do Rzeczy” poseł Mieczysław Łuczak z PSL, przewodniczący Podkomisji Stałej ds. Budżetu, Infrastruktury i Zaopatrzenia Wojska.

Czyżby? Wydarzenia ostatnich tygodni pokazują, że – delikatnie mówiąc – można mieć spore wątpliwości. W ubiegłym tygodniu, w poniedziałek, tygodnik „Wprost” ujawnił, że były wiceminister obrony narodowej Zenon Kosiniak-Kamysz (PSL), prywatnie stryj ministra pracy Władysława Kosiniak-Kamysza (PSL), inwestował pieniądze u Mieczysława Bulla, lobbysty i pośrednika w handlu bronią. Kosiniak-Kamysz odpowiadał między innymi za przetargi dla wojska. Z kolei Bull reprezentuje izraelskie koncerny zbrojeniowe. Jednak przy okazji zaprzyjaźnionym politykom oferował szybkie pomnażanie pieniędzy w zamian za roczny zysk w wysokości 15–30 proc. z powierzonej mu kwoty, nie mniejszej niż 100 tys. dol. Sprawą zainteresowała się Służba Kontrwywiadu Wojskowego i zidentyfikowała kilkanaście osób związanych finansowo z lobbystą, w tym Zenona Kosiniak-Kamysza.

Według wiedzy ministra obrony SKW przekazała Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie materiał dotyczący tej sprawy – powiedział „Do Rzeczy” płk Jacek Sońta, rzecznik MON. Z kolei „Gazeta Wyborcza” ogłosiła, że dotarła właśnie do zastrzeżeń, jakie SKW zgłosiła wobec obecnego wiceministra resortu obrony Waldemara Skrzypczaka, tuż przed jego nominacją w czerwcu 2012 r.

Z informacji gazety wynika, że w okresie po odejściu z wojska, a przed objęciem przez Skrzypczaka ministerialnego stanowiska, miał on współpracować z firmami z branży zbrojeniowej, m.in. L&J Technologies Trading i WB Electronics. Szefem L&J jest dr Józef Zakrzewski, dawniej wicedyrektor w Bumarze – polskim koncernie zbrojeniowym. Obecny wiceminister obrony narodowej do lipca był też dobrym znajomym Bulla. Do lipca, bo wtedy oskarżył go o naciski w sprawie zakupu przez Polskę bezzałogowej wieżyczki do transporterów Rosomak od reprezentowanej przez Bulla firmy Rafael. Lobbysta miał grozić Skrzypczakowi, że zostanie zniszczony, jeśli nie poprze izraelskiego kontrahenta.

W połowie września rząd przyjął program wieloletni „Priorytetowe zadania modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP”. Koszt jego realizacji w latach 2014–2022 wyniesie 91,5 mld zł. Dodatkowo około 40 mld zł mają kosztować zakupy MON nieuwzględnione w programach operacyjnych. W sumie na modernizację armii ma zostać wydanych około 139 mld zł. MON chce kupić m.in. śmigłowce, okręty oraz systemy obrony przeciwlotniczej i antyrakietowej.

Właśnie zaczęła się bardzo brutalna gra koncernów zbrojeniowych. To, co się wydarzyło w ostatnich dniach, i związany z tym spektakl medialny są tego jednym z przykładów. Wątpliwości budzi transparentność wojskowych przetargów. Obserwuję sprawę od wielu lat i widzę, że jest z tym problem – mówi Opioła.

Pokłosiem wojny lobbystów są bulwersujące informacje związane z działalnością prominentnych urzędników resortu obrony narodowej i służb kontrwywiadowczych, odpowiedzialnych m.in. za ochronę kontrwywiadowczą wojskowych przetargów.

SKW zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Skrzypczaka. Służba podejrzewa, że wiceminister może działać w interesie izraelskiego producenta samolotów bezzałogowych. Jak dowiedziało się „Do Rzeczy”, prokuratura okręgowa przekazała sprawę Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie, co może wskazywać, że śledczy traktują sprawę poważnie. Pod koniec września, tuż po ogłoszeniu przez rząd programu modernizacji sił zbrojnych, SKW odebrała Skrzypczakowi certyfikat bezpieczeństwa. W praktyce oznacza to, że generał w postępowaniu przetargowym nie ma dostępu do informacji zawartych w specyfikacjach zamówień, co więcej – ma ograniczone możliwości wypełniania obowiązków. (…)

Jednak szef MON Tomasz Siemoniak nie zdymisjonował Skrzypczaka. Nawet nie zawiesił go w pełnieniu obowiązków. Dlaczego? W kwietniu br. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie „podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną”, nie stawiając nikomu jakichkolwiek zarzutów. Nie zastosowała też żadnych innych środków zapobiegawczych – tłumaczy ppłk Sońta.

Stanowisko stracił za to zwalczający wiceministra szef SKW gen. Janusz Nosek. Nieoficjalnie się mówi, że powodem był brak działań SKW mających zapobiec aferze korupcyjnej w Malborku, a także ostry konflikt ze Skrzypczakiem z przetargami zbrojeniowymi w tle.

Skrzypczak dla wielu osób ze zbrojeniówki był niewygodny, bo zablokował im prostą ścieżkę dojścia do osób decydujących o wynikach przetargów. W dodatku generał jest zwolennikiem konsolidacji polskiego przemysłu zbrojeniowego, co zachodnim producentom nie jest w smak – mówi nasz informator, prominentny oficer Wojska Polskiego.

To już nie tylko wojna lobbystów, ale buldogów pod dywanem o to, kto będzie nadzorował przetarg, realizację inwestycji, prowadził osłonę – zauważa poseł PiS Bartosz Kownacki z Komisji Obrony Narodowej. (…)

Cały artykuł jest dostępny w 40. wydaniu Do Rzeczy.

Czytaj także