Lorenc: Chciałbym być porządny

Lorenc: Chciałbym być porządny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Lorenc, kompozytor
Michał Lorenc, kompozytor Źródło: Forum/Darek Golik
Z Michałem Lorencem, kompozytorem rozmawia Grzegorz Brzozowicz.

O wszystko mogę pytać?

Tak, tylko nie na wszystkie pytania odpowiem.

Pytam, bo ponoć w kontaktach z mediami jesteś wybuchowy?

Prawdopodobnie chodzi o rozmowę z Robertem Tekielim. Przebiegała zupełnie normalnie, ale gdy wróciłem do domu, zrozumiałem, że przebiegła nie tak, jak chciałem, i powiedziałem zupełnie nie to, co chciałem. Podążając za jego widzeniem świata, gdzieś nie nadążyłem i się zagubiłem.

Łatwo Tobą manipulować?

Tak, tak... dlatego nie mam telewizora, nie mam radia, nie czytam gazet i nie przeglądam Internetu. Żyję we własnej rzeczywistości i o świecie dowiaduję się od żony oraz od bliskich i dalszych znajomych. Jestem obolały po rozstaniach z przyjaciółmi, którzy przestali się ze mną nie tylko kontaktować, lecz także nawet odpowiadać na „dzień dobry”. Nie wiem, dlaczego tak się zachowują. Przypuszczam, że chodzi o zapatrywania polityczne.

Stałeś się pupilem władzy?

Bo?

Dostajesz nagrody, medale, Order Orła Białego – najstarsze i najwyższe odznaczenie Rzeczypospolitej Polskiej – oraz lukratywne kontrakty.

No, jeden bardzo ważny order. Rzeczy, które wyglądają na koniunkturalne, czyli kontrakty na napisanie muzyki do filmów „Historia Roja” czy „Smoleńsk”, podpisałem pięć, cztery lata temu. Natomiast zamówienie na skomponowanie utworu uświetniającego 1050. rocznicę chrztu Polski oraz otwarcie Świątyni Opatrzności Bożej otrzymałem cztery i pół roku temu. To były prace, które zbiegły się w ostatnich miesiącach.

Cały wywiad dostępny jest w 51/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także