Przypomnijmy, że doniesienie na Misiewicza i towarzyszące mu tej nocy osoby złożyli płk Krzysztof Dusza oraz płk Piotr Pytel, w których ocenie mogło dojść do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych oraz popełnienia przestępstwa gwałtownego zamachu na jednostkę wojskową w celu osłabienia mocy obronnej RP.
W marcu ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie tłumacząc, że Misiewicz i jego współpracownicy działali "na podstawie i w granicach prawa opierając się o przepisy określające ich uprawnienia i obowiązki". Prokurator stwierdził wówczas także, że Centrum wciąż znajduje się na etapie tworzenia i nie rozpoczęło pełnoprawnej działalności, a co za tym idzie uprawnionym do podejmowania decyzji dot. Centrum jest Minister Obrony Narodowej.
Płk. Dusza i płk Pytel odwołali się od decyzji prokuratury. Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do ich wniosku i - jak podaje Andrzej Stankiewicz z Onetu - nakazał wszczęcie w tej sprawie śledztwa. W uzasadnieniu tej decyzji sąd stwierdza, że decyzja prokuratora była przedwczesna. "Przede wszystkim dla ustalenia i oceny wszystkich okoliczności dogłębnego wyjaśnienia wymaga kwestia prawidłowości odwołania ze stanowiska dyrektora Centrum (…) nadto wyjaśnienia wymagają kwestie przyczyn i podstaw prawnych przeprowadzonej w pomieszczeniach należących do Centrum inwentaryzacji, sposobu jej przeprowadzenia, w szczególności zatrzymania i analizy zawartości sprzętu w postaci prywatnych tabletów i telefonów komórkowych" – czytamy w uzasadnieniu.
W ocenie sądu, obecny stan prawny nie oznacza, że Misiewicz mógł zrobić w Centrum wszystko co chciał. "Sąd zwrócił uwagę, że Centrum jest wspólną inicjatywą Polski i Słowacji - 22 września 2015 roku szefowie MON obu krajów podpisali porozumienie techniczne stanowiące podstawę do powołania Centrum. Natomiast 29 września 2015 roku przedstawiciele 10 krajów podpisali umowę o przyłączeniu się do tej inicjatywy. Na podstawie tych porozumień powołano kierownictwo Centrum i wyłoniono personel" – podaje Onet.
Sąd nakazał również ustalenie, czy zawarte umowy nie wymagały skonsultowania z Bratysławą zmian personalnych w kierownictwie Centrum.