Czarna legenda Richelieu

Czarna legenda Richelieu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czarna legenda Richelieu
Czarna legenda Richelieu
Aleksander Dumas w swojej książce przedstawił kardynała jako potwora. Było to kłamstwo, które niestety pokutuje do dziś - pisze w  najnowszym wydaniu Historii Do Rzeczy Remigiusz Włast-Matuszak.

Był znienawidzony za życia i po śmierci. Ostatni raz sprofanowano jego grób w maju 1968 r., kiedy to studenci Sorbony (Francuzi), po polaniu farbą grobowca i zniszczeniu portretu, grali głową kardynała w piłkę przed kościołem. Dopiero w grudniu 1971 r. szkatułę z głową Eminencji umieszczono na starym miejscu w świątyni uniwersytetu, który sam znacząco rozbudował i gdzie raz do roku odbywa się msza święta za jego duszę, opłacona w testamencie po „wieczne czasy”.

Faktyczna władza w państwie należy do premiera – pierwszego ministra („prime minister”) . Pierwszym premierem „pierwszym ministrem” w historii został Armand-Jean du Plessis de Richelieu (1585–1642), który od 1624 r. do śmierci wszelkimi siłami i sposobami budował jedność, wielkość oraz międzynarodowy prestiż Francji i z której to schedy Francja korzysta nieprzerwanie do dziś. (...)

Kariery ludzi polegają głównie na umiejętności znalezienia się we właściwym miejscu i czasie – Armand de Richelieu posiadał ten dar. Jego wystąpienia i wielka oracja zamykająca jałowe obrady Stanów Generalnych z 1615 r. (następne zwołano dopiero w 1789 r.!) zostały docenione przez królową matkę. W listopadzie 1616 r. Richelieu wszedł do jej Rady Królewskiej jako szef dyplomacji i minister wojny.

Miał 31 lat, był wykształconym, przystojnym, wytwornym, elokwentnym biskupem, który miał dobre relacje ze wszystkimi, włącznie z Ludwikiem XIII, młodą żoną króla i faworytem Concinim. Istniał jeszcze Parlament Paryski, istnieli książęta. Było to kłębiące się żmijowisko intryg, spisków, koterii i partii. Richelieu najpierw umiejętnie wkroczył w to kłębowisko, a później nad nim zapanował.

Zimna krew biskupa

Postać Richelieu znana jest powszechnie z przygodowych powieści Aleksandra Dumasa, a stworzona przez pisarza czarna legenda kardynała wydaje się nie do obalenia. Umocniły tę legendę romansidła Alfreda de Vigny o szlachetnym markizie Cinq-Marsie i jego przeczystej miłości do księżniczki Marii Ludwiki – przyszłej królowej Polski, wydawane masowo od ponad 100 lat. Obiektywną wersję historii tamtej epoki usiłują przedstawiać akademicy, ale nakłady ich książek są nieporównywalne z masowymi wydaniami Dumasa czy milionami widzów kolejnych filmowych adaptacji „Trzech muszkieterów”.

Zajmijmy się w skrócie odsłonieniem kulis początku jego wielkiej kariery, przedwczesnego jej końca i próbą przedstawienia sposobów, jakimi kardynał pokonywał polityczne przeciwności. Podstawowe przyczyny upadku dobrze zapowiadających się polityków stanowią: załamanie rządu, zmiana panującego, wojna, rewolucja, intryga albo banalnie przegrane wybory. Richelieu już po roku bycia wpływowym ministrem i politykiem przeżył właśnie taką traumę – krwawy pałacowy zamach stanu, po którym na zawsze powinien zniknąć z historii Francji i Europy, by dokonać żywota jako jeden z setek niezamożnych prowincjonalnych biskupów. (...)

Zszywanie Francji

Skuteczna bezbłędność rządów kardynała polegała na pracowitości, nieustępliwości, dążeniu wszelkimi sposobami do osiągnięcia celu, a było nim umocnienie władzy króla i pokonanie wrogów Francji, była to stała bezwzględna wojna z wrogami wewnętrznymi i zagranicznymi.

Jedna z zasad politycznych kardynała brzmiała: „Niech inni walczą za nas, za nasze pieniądze”. Kardynał de Richelieu musiał prowadzić politykę zagraniczną wobec około 65 wrogich i zwaśnionych ze sobą zagranicznych podmiotów politycznych oraz kilku wrogich rebelianckich ośrodków krajowych. To było jak ogromna szachownica, na której wiele osób jednocześnie przestawia i dostawia swoje figury, a kardynał usiłuje z nimi wygrać i najczęściej mu się to udawało. Przypomnijmy, że Habsburgowie posiadali Hiszpanię, ale i Cesarstwo Niemieckie – gdzie trwała krwawa wojna religijna – katolickie Niderlandy Hiszpańskie, enklawy na terytorium Francji. Włochy składały się wówczas z tuzina udzielnych księstw i państw. Cesarstwo było podzielone na państewka. Katolickimi monarchami usiłował rządzić papież, a protestanci i katolicy wyrzynali się nawzajem.

Diukowie i parowie Francji wzniecali wieczne frondy, walczyli też między sobą. Hugenoci mieli swoje twierdze, a dwór królewski był podzielony na trzy główne stronnictwa i wiele koterii. Kardynał codziennie zszywał Francję. Królestwo z roku na rok stawało się europejską potęgą. Jego centralny ośrodek władzy w Paryżu dysponował tylko konnymi gońcami rozwożącymi rozkazy. Innych zdobyczy technicznych jeszcze nie było. Gabinet kardynała sprawnie szyfrował ważniejsze listy, a nawet łamał cudze kody. Kardynał wymyślił też pierwszą prawdziwą gazetę polityczną – 30 maja 1631 r. dworzanin lekarz Teofrast Renaudot zaczął wydawać „La Gazette” ukazującą się raz w tygodniu, mającą cztery strony, a potem osiem. Były też wydania specjalne, a gazeta w prowadzeniu politycznej propagandy i urabianiu „opinii publicznej” niczym się nie różniła od dzisiejszych dzienników. Pisywali do niej król i kardynał, a zdarzyło się, iż ukazały się dwie relacje z oblężenia Arras, pierwsza prawdziwa – niewygodna dla kardynała, i druga oficjalna. „La Gazette” ukazywała się do 1915 r.

W paszczy lwa

Na życie kardynała zawiązano kilkanaście spisków; wszystkie spacyfikował. Spadały głowy diuków i nawet legendarny uwodziciel Francis Bossompierre, na 12 lat został zamknięty w Bastylii. Uwolniła go śmierć kardynała. Spisek, zmowa, działania zmierzające do obalenia rządzącego – to druga sytuacja, z którą każdy polityk się spotyka. Kardynał dwa razy otarł się o upadek, ale skutecznie potrafił temu zapobiec. (...)

Najgroźniejszą konspirację przeciw kardynałowi zawiązał mignon (brzmi to stosowniej niż „kochanek”) Ludwika XIII Henryk Coiffier d’Effiat de Cinq-Mars. Półsierotę z prowincji wypatrzył kardynał w 1638 r. i z udziałem matki podsunął królowi. 18-latek postanowił drogo sprzedać swoją skórę – natychmiast został wielkim koniuszym. Później kaprysił bez granic. Chciał być konetablem Francji – naczelnym wodzem, diukiem i parem, rozpoczął starania o rękę Marii Ludwiki Gonzagi (przyszłej królowej Polski – żony Władysława IV od 1646 r. i Jana Kazimierza od 1649 r.), żądał wejścia w skład Rady Królewskiej.

W lipcu 1641 r. kardynał brutalnie wyrzucił markiza z sali obrad. Afront był publiczny – mignon sam postanowił zostać pierwszym ministrem Francji. Do spisku wciągnął królewskiego brata Gastona Orleańskiego, Filipa IV, króla Hiszpanii, licznych dworzan i autentycznych trzech muszkieterów. Kardynał udawał, że nic nie wie o konspiracji – czekał i zdobywał dowody. 11 czerwca 1642 r. dostał kopię traktatu Cinq-Marsa z Hiszpanią – był to dowód zbrodni stanu. 12 września 1642 r. w Lyonie na placu de Terreaux odbyła się najbardziej widowiskowa publiczna egzekucja epoki – niemal festyn ludowy z udziałem celebryty. Markiz wystąpił we wspaniałym, wyszukanym stroju, nawet klamerki jego butów były wysadzane perełkami. Pozdrawiał zachwycone tłumy, a położywszy głowę na pniu zapytał kata: “Czy tak dobrze?”.

Parę miesięcy później umarł kardynał, a po nim Ludwik XIII – gdybyż młody markiz posiadał cnotę politycznej cierpliwości, zapewne zostałby pierwszym ministrem za regencji Marii Austriaczki i być może udzielnym księciem Mediolanu jako książę małżonek Marii Ludwiki. Właśnie cierpliwość i upór były jednym z politycznych oręży kardynała. Umierając, namawiany przez spowiednika, by przebaczył swoim wrogom, oświadczył: „Ja nie mam wrogów. To Francja ma wielu wrogów”. Było to credo jego polityki.

Cały artykuł dostępny w najnowszym wydaniu Historii Do Rzeczy.