Kapo gorsi niż SS
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Kapo gorsi niż SS

Dodano: 
Kapo w obozie mógł zostać każdy
Kapo w obozie mógł zostać każdy Źródło:Krzysztof Wyrzykowski
Z prof. Nikolausem Wachsmannem, niemieckim historykiem, rozmawia Piotr Zychowicz.

Po co Niemcom byli kapo?

Ponieważ ułatwiali im pracę. Gdy więźniowie obozów sami się pilnowali, sami się bili i sami na siebie donosili, strażnicy mieli mniej roboty. Instytucję kapo wymyślono ze względów praktycznych.

To było spontaniczne czy zaplanowane?

Nie ma mowy o żadnej spontaniczności – kapo byli nieodłącznym elementem obozowej machiny. Ich istnienie aprobowało najwyższe kierownictwo. „Jedna z tajemnic sukcesu naszych obozów – tłumaczył w 1944 r. Himmler – polega na tym, że część więźniów przejęła rolę strażników. Ten pomysłowy sposób pozwala nam utrzymać podludzi w ryzach”.

Przy stosunkowo niewielkich nakładach.

Dokładnie. Dzięki pomocy kapo niewielka grupka esesmanów mogła sterroryzować więźniów i utrzymywać kontrolę nad olbrzymim obozem, w którym siedziały tysiące ludzi.

Jak wyglądała praca kapo?

Kapo kierowali komandami roboczymi lub byli np. starszymi bloku (albo baraku). Wyprowadzali więźniów na roboty, nadzorowali ich, dbali o porządek, kierowali dystrybucją żywności i pilnowali, czy ktoś nie uchyla się od pracy. Wymierzali kary cielesne i decydowali o tym, kto trafi do gazu, a kto będzie żył. Byli również łącznikami między więźniami a władzami obozowymi. Ich władza była zatem olbrzymia. Strażnicy często nie wchodzili do baraków, nie interesowali się tym, co się dzieje w środku. To były małe „królestwa” kapo. Dawało to oczywiście olbrzymie pole do nadużyć.

Cały wywiad dostępny jest w 2/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.