Wałęsa o braciach Kaczyńskich: Ja przewidziałem, że koniec ich będzie taki, że nawzajem się pozabijają

Wałęsa o braciach Kaczyńskich: Ja przewidziałem, że koniec ich będzie taki, że nawzajem się pozabijają

Dodano: 
Lech Wałęsa, b. prezydent
Lech Wałęsa, b. prezydent Źródło:YouTube / Zbigniew Stonoga
Ja przewidziałem, że koniec ich będzie taki, że nawzajem się pozabijają, to ja mu przewidziałem paręnaście lat temu. I rzeczywiście, jeden zginął, a drugi albo skończy w wariatkowie, albo popełni samobójstwo – powiedział w wywiadzie dla Zbigniewa Stonogi były prezydent Lech Wałęsa. Skandalicznych wypowiedzi padło w czasie tej rozmowy zdecydowanie więcej.

Rozpoczynając rozmowę, Zbigniew Stonoga tłumaczy że poprosił on o rozmowę z byłym prezydentem, ponieważ jest to dla niego swoiste "podniesienie chleba".

"Plucie na pana to plucie na Rzeczpospolitą"

– Pochodzę z domu w którym mnie uczono, że przy krzyżu należy się żegnać, a gdy znajdujesz na drodze chleb rzucony na ziemię należy go podnieść i położyć w jakieś godne miejsce. Ja dzisiaj przyjeżdżam z wielką prośbą do pana po ten wywiad, bo przyniosłem w pewnym sensie podnieść chleb i położyć go w godne miejsce. (...) Plucie na pana prezydenta to jest jak plucie na polską flagę, to jest plucie na Rzeczpospolitą – mówi biznesmen i zapytał Wałęsę jak znosi atak na swoją osobę.

– Gdyby była tam prawda, to prawdopodobnie by mnie to bolało, albo bym się irytował bardzo. Natomiast to jest kompletnie wymyślona sprawa i ja się dziwię jak można coś takiego wymyślać, jak można tak perfidnie grać i to wobec całego świata. Oni jeżdżą po świecie, piszą artykuły i publikują te wszystkie fałsze. Dlaczego czekam do momentu kiedy zacznie w Polsce prawo działać, no i wtedy będą osądzeni. Ja nie mam co do tego wątpliwości, że będą osądzeni. Papierów jest tak dużo, dokumentów i świadków jeszcze, że udowodnią prawdę – przekonywał były prezydent.

Wałęsa przyznaje, że popełnił jeden błąd – był zbyt pewny siebie. – Wiedziałem jak mam bogatą historię, opisaną właśnie przez bezpiekę i czekałem aż otworzą archiwa i wy wtedy zobaczycie jak stoi moja droga do wolności. Ale nie przewidziałem że ktoś zniszczy dokumentację. (...) Zostawiono fragment walki ze mną – podkreślał. Jak dodał, nie ma pretensji do tych którzy sporządzili sfałszowaną dokumentację, co to była walka, ale do tych którzy teraz za jej pomocą z nim walczą.

"Jeden zginął, a ten albo skończy w wariatkowie albo popełni samobójstwo"

Na prośbę Stonogi, aby Wałęsa powiedział prosto w oczy "tej mendzie małej Kaczyńskiemu" to, czego nigdy publicznie nie powiedział, były prezydent stwierdził, że prezesowi PiS współczuje. – Dlatego, że przy takim kłamstwie obstawać, uprawiać to, przecież to wcześniej czy później musi wyjść na jaw i on zapłaci straszliwą cenę. (…) Czy on o tym nie wie jaką cenę będzie musiał zapłacić za te wszystkie obłudy i kłamstwa? Jemu się wydaje, że mu się uda oszukać? Nie uda! Jest za dużo świadków, faktów, prawda jest oczywista, więc ona musi wybuchnąć i muszą ci ludzie zapłacić rachunek za to. I jego rachunek znów jest duży a będzie jeszcze większy – mówi Wałęsa i przechodzi do katastrofy smoleńskiej. – Przecież Smoleńsk to jest jego zasługa, jego koncepcji, . To on wymusił to, co się tam działo. On chciał z przytupem zacząć kampanię wyborczą, kiedy (Lech Kaczyński-red.) nie powinien tam być – wskazywał.

Jak dodał, dziwi się, jak jego sumienie to wytrzymuje. – Przecież jak wyjdą taśmy z tych ostatnich rozmów, to on będzie się bał swojego cienia, przecież rodziny będą przeciw niemu – stwierdził Wałęsa. Były prezydent dodał, że przewidział już wiele lat temu, że ich koniec będzie taki że „nawzajem się pozabijają”. – No i rzeczywiście! Jeden zginął, a ten albo skończy w wariatkowie albo popełni samobójstwo. Taki będzie jego koniec. Nie może być inny, bo to jest zbyt wielkie obciążenie – powiedział były prezydent.

Źródło: DoRzeczy.pl / youtube.com
Czytaj także