Radziwiłł zapewniał przy tym, że recepty na hormonalne środki antykoncepcyjne są czymś naturalnym w Polsce, i konkurencyjne dla Ella One preparaty od dawna można nabyć tylko za przyzwoleniem lekarza. Zaznaczył, że ta walka o tabletkę „dzień po”, czasem wygląda na walkę lobby konkretnej firmy farmaceutycznej.
Minister zdrowia podkreślał, że tabletki "dzień po" nie można zakwalifikować jako leku koniecznego w nagłych sytuacjach. – Nie mam wątpliwości, że nie mamy do czynienia z sytuacją nagłą. Definiuje ją ustawa o ratownictwie medycznym. Są leki znacznie bardziej naglące, które są dostępne na receptę. Nikt w tym nie widzi problemu – mówił minister.
Zdementował jednocześnie pojawiające się w mediach informacje, jakoby wszystkie środki antykoncepcyjne miały być dostępne tylko na receptę. – Chodzi o antykoncepcję hormonalną – precyzował.
– Nikt się nie spodziewa, że względu na okoliczności i wygodę poluzujemy regulacje dotyczące antybiotyków czy leków nasercowych. Nawet w najbardziej liberalnych krajach ta zasada również obowiązuje. Informacja lekarza jest niezbędna, by pacjent mógł czuć się bezpiecznie – podkreślał minister Radziwiłł.