Agent w celi. Jak SB werbowała internowanych

Agent w celi. Jak SB werbowała internowanych

Dodano: 
Więzienie
WięzienieŹródło:Fotonova / Mark Carrot
SB szukała współpracowników również wśród internowanych w ośrodkach odosobnienia. I wysyłała tam swoich sprawdzonych agentów – pisze na łamach "Do Rzeczy" Marta Marcinkiewicz, historyk z Oddziału IPN w Szczecinie.

Zdanych Biura Śledczego MSW wynika, że w całym okresie funkcjonowania ośrodków do współpracy nakłoniono ponad tysiąc internowanych. Aby jednak mieć pewność, że praca operacyjna jest wykonywana fachowo, SB postanowiła ulokować wśród nich swoje sprawdzone wcześniej źródła informacji. Do najbardziej znanych należą Lesław Maleszka i Henryk Karkosza. Innym, choć może nie tak znanym, jest Franciszek Skwierczyński, osoba będąca w ścisłym kierownictwie szczecińskiej Solidarności.

Do współpracy pozyskany został już w latach 60. Szkolony do realizacji zadań za granicą, nie poradził sobie z należytym opanowaniem języka angielskiego, dlatego karierę agenta kontynuował w Szczecinie. Początkowo w swoim zakładzie pracy – Fabryce Mechanizmów Samochodowych „Polmo” – a od sierpnia 1980 r. w szczecińskiej Solidarności. Używał pseudonimów: Kamil, Śmiały i Port. Spotkania ze swym oficerem prowadzącym odbywał codziennie, a zawartość czterech tomów akt, dokumentujących współpracę, nie pozostawia złudzeń co do jego roli w rozbijaniu związku. Przeniknął do najwyższych struktur, zostając delegatem na I KZD w Gdańsku, a następnie członkiem prezydium Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Pomorza Zachodniego. 13 grudnia 1981 r. został za własną zgodą internowany, najpierw w Goleniowie, następnie w Wierzchowie Pomorskim.

Umieszczono go w celi z innymi członkami Zarządu Regionu: z Marianem Jurczykiem, ze Stanisławem Wądołowskim, Stanisławem Kocjanem i z Janem Nowakiem. Przekazywane przez niego informacje dawały funkcjonariuszom SB niemal pełne rozeznanie nastrojów wśród internowanych i ich planów, tych najbliższych, na czas internowania, oraz tych po jego zakończeniu. Dzięki niemu wiedzieli, kto był ich nieformalnym przywódcą, jakie były kanały przerzutowe na zewnątrz, jak internowani porozumiewali się ze sobą,kogo podejrzewali o agenturalność itp. Zdobywana w ten sposób wiedza była cenna szczególnie z uwagi na to, że celem pracy operacyjnej SB było m.in. zastąpienie dotychczasowych przywódców wytypowanymi uprzednio źródłami informacji, które zajmowały się np. tonowaniem nastrojów.

Cały artykuł dostępny jest w 8/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także