– Niestety, poniosło mnie. Określenie „przecwelowany” jest w ogóle za mocne w debacie publicznej, a w stosunku do prezydenta – zupełnie niestosowne. Przykro mi, że go użyłam – przyznała dzisiaj dziennikarka "Polityki".
Słowa o prezydencie padły podczas audycji poświęconej sytuacji w Polsce oraz działaniom dyplomatycznym rządu Beaty Szydło. Publicyści zastanawiali się nad rolą prezydenta Andrzeja Dudy w tych działaniach. Poza Ewą Siedlecką, w studiu TOK FM byli – publicysta "Polityki" Adam Szostkiewicz i dziennikarz Jan Ordyński.
Czytaj też:
Siedlecka: Duda został przecwelony przez PiS
O całą sprawę zapytaliśmy dziennikarza TOK FM – Jacka Żakowskiego, który w ubiegłym tygodniu krytykował innego dziennikarza stacji za użycie sformułowania „młodzi Hitlerkowie” w kontekście twórców spektaklu „Klątwa”.
– To zły język – mówił Żakowski pytany o wypowiedź Siedleckiej. Jak dodał, taka sytuacja wynika z następującej „degeneracji języka”. – Wszyscy się znieczulany na ten język który się pojawia, ale dobrze, że Ewa przeprosiła – dodał redaktor, w odpowiedzi na pytanie, czemu nikt w studiu nie zareagował na obraźliwe słowa dziennikarki o prezydencie.
Za wypowiedź Siedleckiej redaktor nie zamierza przepraszać, skoro zrobiła to już sama autorka. Żakowski stwierdził też, że wciąż oczekuje, że za swoje słowa o „małych Hitlerkach” oraz niemieckim obywatelskie dla Tuska przeproszą redaktor Jan Wróbel oraz eurodeputowany PiS prof. Zdzisław Krasnodębski. Wypowiedź prof. Krasnodębskiego red. Żakowski określił jako "ohydniejszą" niż słowa Siedleckiej.