Czas rzek, czyli wielka inwestycja w szlaki wodne

Czas rzek, czyli wielka inwestycja w szlaki wodne

Dodano: 
Warunkiem wejścia Polski do UE było m.in. ustanowienie obszaru Natura 2000. Objęte nim zostały wszystkie doliny głównych rzek w kraju
Warunkiem wejścia Polski do UE było m.in. ustanowienie obszaru Natura 2000. Objęte nim zostały wszystkie doliny głównych rzek w kraju Źródło: Fotolia
O transporcie na polskich rzekach marzono od pokoleń. Teraz, gdy zaplanowano miliardowe inwestycje, ekolodzy przekonują, że to wielki błąd.

Przywrócić transport towarów na polskich rzekach – tę mantrę powtarzało od dekad wiele rządów. Wszystkie te pomysły okazywały się palcem po wodzie pisane. Teraz może jednak nastąpić przełom.

Polska ratyfikowała właśnie europejskie porozumienie o głównych śródlądowych wodach o znaczeniu międzynarodowym (AGN) i dołączyła do 18 krajów, które chcą tworzyć i utrzymywać szlaki wodne między swoimi portami. Przez Polskę przebiegają fragmenty trzech z dziewięciu głównych tzw. autostrad wodnych (E30, E40 oraz E70). A inwestycje na nich pokrywają się z rządowymi planami rozwoju śródlądowych dróg wodnych do 2020 r. (z perspektywą do 2030 r.).

Na przystosowanie rzek do standardów żeglugi AGN w Polsce ma zostać wydanych 70–90 mld zł. – To jest przejście do innej ligi, jeśli chodzi o transport – podkreślał podczas podpisania konwencji Andrzej Duda. I rzeczywiście, będzie to przełom, bo – jak dodawał prezydent – dzisiaj transportu wodnego w Polsce w zasadzie nie ma.

Podobnie źle jak dziś tuż po I wojnie światowej. W dobrym dla żeglugi roku 1926 spławiono w Polsce ponad 2 mln ton towarów, co stanowiło zaledwie 1,8 proc. tego, co transportowano koleją. Z dostępnych 4846 km wodnych arterii żegluga odbywała się na zaledwie 700 km. Powody były proste.„Zupełne zaniedbanie przez rządy zaborcze komunikacyj wodnych w największej połaci kraju, tj. byłym zaborze rosyjskim” – diagnozował w opracowaniu „Dziesięciolecie Polski odrodzonej” wydanym w 1928 r. inż. Mieczysław Rybczyński, profesor Politechniki Warszawskiej i kierownik Ministerstwa Robót Publicznych.

Władze II RP od początku zdawały sobie sprawę, jaki niewykorzystany potencjał marnuje się w kraju. I plany miały ambitne. Od 1924 r. w cztery lata budżet przeznaczony na drogi wodne wzrósł z 5,4 mln zł do blisko 30 mln zł. Intensywnie zajmowano się regulacją i pogłębianiem Wisły. Przystosowywano jej „morski odcinek” do Tczewa dla ruchu statków morskich, regulowano San i tworzono projekty dla innych rzek. Myślano o strategicznym kanale Wisła-Odra.

A potem przyszedł wrzesień 1939 r. i wszystkie plany i prace przecięła wojna. Trzy lata po jej zakończeniu, gdy usuwano zniszczenia, wykonano więcej prac na polskich rzekach niż przez całe późniejsze dziesięciolecia.

Artykuł został opublikowany w 12/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Łukasz Zboralski
Czytaj także