Rozmowa dotyczyła wtorkowej akcji polityków PO, którzy w proteście przeciwko "lex Szyszko" sadzili w Warszawie drzewa. Prowadzący program zapytał Kidawę-Błońską, czy "nie miała lekkiego zgryzu widząc, że Ewa Kopacz też wbija łopatę w ziemię". – A dlaczego nie mogła posadzić drzewa? Nie rozumiem – odpowiedziała posłanka Platformy.
– Chodzi mi o nieprzyjemne konotacje z jej wypowiedziami z 2010 roku o przekopywaniu ziemi na metr w głąb – wyjaśnił Pyza. Dziennikarz przypomniał w ten sposób słowa Ewy Kopacz, które padły po katastrofie smoleńskiej i dotyczyły wyjaśniania przyczyn na miejscu tragedii. Kidawa-Błońska nie kryła oburzenia. – Przekroczył pan granicę – oświadczyła.
Przypomnijmy sejmowe wystąpienie Ewy Kopacz z 2010 r. Jak mówiła ówczesna minister zdrowia, "najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy – wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad jednego metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny – każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie".
Dziś wiadomo już, że szczątki ofiar katastrofy w Smoleńsku, ich rzeczy osobiste, jak i fragmenty samolotu znajdowano na miejscu tragedii długo po 10 kwietnia 2010 r. W katastrofie rządowego Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria oraz przedstawiciele sił zbrojnych, administracji państwowej i duchowieństwa.
Czytaj też:
Macierewicz: Piloci Tu-154M chcieli uratować delegację z zasadzki