Sytuację z Białogardu koło Lęborka opisuje siostrzeniec zmarłego 65-latka. Incydent miał miejsce w ubiegłą sobotę, kiedy brat zmarłego wezwał karetkę, ponieważ 65-latek skarżył się na drętwienie nóg i palców.
Kiedy na miejsce przyjechała karetka, ratownicy traktowali swojego pacjenta z dystansem, ponieważ mężczyzna miał zdiagnozowaną schizofrenie. Medycy nie uwierzyli w jego słowa, jak relacjonuje jego brat, pomimo stwierdzenia wysokiego poziomu cukru, mężczyźnie podano zastrzyk i straszono, żeby przestał "symulować" bo zostanie "zawieziony do psychiatryka". Medycy odjechali, a mężczyzna zmarł w nocy.
Rodzina ujawnia, że przyczyną zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, za śmierć 65-latka obwiniają załogę karetki, która ich zdaniem nie zajęła się nim odpowiednio. -- Złożyłam już doniesienie do prokuratury w tej sprawie - mówi siostrzenica zmarłego. Jak jednak podaje serwis TVP Info, prokuratura rejonowa w Lęborku wszczęli dochodzenie w tej sprawie z urzędu.