„Czekają Powązki i Bródno”. Odszedł Paweł Zarzeczny
  • Karol GacAutor:Karol Gac

„Czekają Powązki i Bródno”. Odszedł Paweł Zarzeczny

Dodano: 
Paweł Zarzeczny – polski dziennikarz sportowy, pisarz i publicysta. Był zastępcą redaktora naczelnego tygodnika „Piłka Nożna” i „Przeglądu Sportowego". Zmarł 25 marca 2017 r.
Paweł Zarzeczny – polski dziennikarz sportowy, pisarz i publicysta. Był zastępcą redaktora naczelnego tygodnika „Piłka Nożna” i „Przeglądu Sportowego". Zmarł 25 marca 2017 r.Źródło:PAP / Tomasz Gzell
– To jest ten nieszczęsny pięćsetny odcinek. Prawdopodobnie jeden z ostatnich, bo czekają Powązki i Bródno – powiedział w wyemitowanym wczoraj programie „One Man Show” Paweł Zarzeczny. Dziś nie ma go już wśród nas. Bóg wezwał go do siebie, choć cały czas trudno w to uwierzyć.

Kiedy po raz pierwszy przeczytałem na Twitterze informację, że zmarł Paweł Zarzeczny, to pomyślałem, że być może, to tylko makabryczny żart. Może próba pokazania, czym są fakenewsy? Niestety szybko okazało się, że to prawda. Pozostał szok i niedowierzanie.

Paweł Zarzeczny był postacią nietuzinkową. Powiedzieć o nim, że to legenda dziennikarstwa sportowego, to nic nie powiedzieć. Był wybitnym dziennikarzem, świetnym felietonistą i wspaniałym rozmówcą. Znał tysiące anegdot i bez wysiłku wzbudzał zainteresowanie.

Świat sportu stracił wspaniałą osobę. Nie ma już takich ludzi, jak Paweł Zarzeczny. Był bezkompromisowy i nie obawiał się niczego, ani nikogo. Nie pękał. Zaświadczyć o tym może dość śmieszna historia z czasu, gdy był zastępcą redaktora naczelnego „Przeglądu Sportowego”. Gazetę nadzorował wówczas niemiecki właściciel, który wielokrotnie frustrował zespół. Zarzeczny w ogóle się nim nie przejmował, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że jego dni w pracy są policzone.
Tak się jednak złożyło, że Groclin grał wówczas w pucharach z Herthą Berlin. Okazja na godne pożegnanie była więc idealna, a Paweł Zarzeczny jej nie przepuścił. Na okładkę „PS” dał wielki czołg, a pod nim w roli czołgistów obsadził: Niedzielana, Rasiaka, Milę i Zająca. Wszystko spuentował napisem: „Na Berlin!”. Była to ostatnia okładka „Przeglądu”, jaką zrobił.

Żadne słowa nie oddadzą tego, jaki był Paweł Zarzeczny. Prawdziwy wirtuoz słowa – mówionego i pisanego. Erudyta, który znajdował wspólny język niemal z każdym. Wzbudzał powszechne zainteresowanie i nikt nie mógł się z nim nudzić. Programy z jego udziałem były niezwykle barwne, choć zawsze autentyczne. Nie wszystkim się to jednak podobało.

Paweł Zarzeczny nie akceptował przeciętności. Uwielbiał wzbudzać skrajne emocje, lubował się w tym. Gdy tylko robiło się za spokojnie, to dokładał do pieca. Zawsze chodził własnymi ścieżkami, często pod prąd. Taki po prostu był.

Ostatnio prowadził program „Bul głowy” w Telewizji Republika, gdzie i mi było dane go spotkać. Widzowie go uwielbiali – zawsze błyskotliwy, zawsze wiedział, co powiedzieć. Nie bał się własnego zdania. Zawsze podkreślał, że jest najlepszy. Być może właśnie dlatego Bóg wezwał go tak nagle do siebie.

To jubileuszowy, 500. odcinek programu "One Man Show", który wyemitowano wczoraj na portalu Weszlo!.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także