Parasol służb specjalnych nad Amber Gold?

Parasol służb specjalnych nad Amber Gold?

Dodano: 
Komisja ds. Amber Gold
Komisja ds. Amber Gold Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Z Tomaszem Rzymkowskim, wiceprzewodniczącym komisji śledczej ds. Amber Gold, posłem klubu Kukiz’15 rozmawia Edyta Hołdyńska.

EDYTA HOŁDYŃSKA: Z prac komisji śledczej ds. Amber Gold wyłania się tragiczny obraz funkcjonowania państwa. Dlaczego Donald Tusk nie powiadomił podległych sobie służb? Marek Belka twierdzi, że go poinformował, zanim wybuchł skandal.

TOMASZ RZYMKOWSKI: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i jej działalność w tamtym okresie to clou całej sprawy. ABW o tym, kto stoi na czele Amber Gold, dowiedziała się już w lutym 2010 r., co przed komisją zeznał Jarosław Mąka. Marcin P. był dziewięć razy skazany za przestępczość związaną z obrotem gospodarczym, zanim powstała spółka Amber Gold. To wypłynęło podczas postępowania kontrolnego przeprowadzonego przez Ministerstwo Gospodarki, czego efektem było cofnięcie decyzji o wpisaniu do rejestru domów składowych spółki Amber Gold. Jarosław Mąka poinformował centralę ABW w Warszawie o tym, że jest to spółka bardzo podejrzana. I to była przełomowa informacja. Do tej pory oficjalnie panowało przekonanie, że jako pierwszy ABW w maju 2012 r. poinformował Bank Gospodarki Żywnościowej, prowadzący rachunki Amber Gold. Szef ABW poinformował wówczas w trybie ekspresowym o przestępczej działalności Amber Gold najważniejsze osoby w państwie: prezydenta, premiera, szefów innych służb. Wystąpiliśmy o przekazanie nam treści tej informacji.

Na jaką tezę stawiacie teraz?

Po analizie przekazu medialnego od samego początku postawiłem sobie tezę, że za całym przedsięwzięciem stała zorganizowana grupa przestępcza, mająca swój rodowód w Trójmieście, która współpracowała ze służbami specjalnymi lub wykorzystywała je. Uczestniczyli we wszystkim niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej, ale także funkcjonariusze publiczni, którzy byli wykorzystywani do krycia całej sprawy. I, paradoksalnie, Donald Tusk mógł o sprawie nie wiedzieć. Ważna jest korelacja czasowa. W maju wpływa zawiadomienie BGŻ, w tym samym czasie syn Donalda Tuska podejmuje współpracę z OLT Express. Nie pracuje tam, nie ma umowy o pracę, ale wykonuje zlecenia w ramach prowadzonej przez siebie działalności. Ta współpraca trwała dwa miesiące i możliwe, że kiedy Donald Tusk dowiedział się o tym fakcie, rozpoczęła się operacja wyciągnięcia syna z całości. Donald Tusk? Mógł dopiero wtedy zorientować się, że bliskie mu otoczenie, czyli służby, policja, funkcjonariusze państwowi, współpracują z grupą przestępczą.

Artykuł został opublikowany w 14/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Edyta Hołdyńska
Czytaj także