• Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Doniecki Stalin

Dodano: 
Aleksandr Zacharczenko, lider Donieckiej Republiki Ludowej, kreuje się na „dobrego ojca narodu”
Aleksandr Zacharczenko, lider Donieckiej Republiki Ludowej, kreuje się na „dobrego ojca narodu” Źródło: Alexander KHUDOTE PLY/AFP PHOTO /EAST NEWS
Prorosyjskie media budują wokół niego kult jednostki. Eksperci i ukraińscy komentatorzy nie mają wątpliwości: Aleksandr Zacharczenko to całkowicie posłuszny Moskwie karierowicz.

Centrum Doniecka, lipiec 2015 r. Ekipa telewizyjna propagandowej stacji Opłot TV przyjeżdża do zniszczonego ukraińskimi bombami hipermarketu. Jak z podziwem zauważa reporter, jeszcze przed mediami na miejscu zdarzenia pojawił się sam lider Donieckiej Republiki Ludowej. Aleksandr Zacharczenko, jak zwykle, wychodzi do „zwykłych ludzi” w mundurze polowym prostego szeregowca i w tielniaszce, tym razem o kulach, po ranie odniesionej na froncie. Obiecuje, że szkody zostaną naprawione, a sprawcy ukarani.

 Lider separatystów odwiedza zbombardowane domy, szpitale, szkoły, wraz z mieszkańcami pomstuje na Ukraińców. Przekaz jest jasny: źli banderowcy napadają na dobrych, biednych, pokojowo nastawionych obywateli Donieckiej Republiki Ludowej, których jedyny grzech polega na tym, że chcą żyć po swojemu.

Telewizja Rossija 24 zrealizowała film dokumentalny o liderze DRL pod znamiennym tytułem „Batia” („Ojczulek”). Tak na Zacharczenkę mówią ponoć zarówno bojownicy separatystycznych oddziałów, jak i „zwykli mieszkańcy” Donbasu. – Dla nas jest jak ojciec: przyjdzie, poradzi, pomoże, nauczy – mówi rosyjskim dziennikarzom Iwan Kondratow, dowódca gwardii republikańskiej DRL, który służbę u separatystów zaczynał pod komendą Zacharczenki, zanim ten ostatni z linii frontu przeszedł do gabinetu polityka. – To nasz „Batia” zebrał wszystkie oddziały w jedną całość, stworzył tak naprawdę naszą armię. Do tego był zawsze bardzo odważny. Zagrzewał do walki, biegał, skakał pod gradem pocisków. Gdyby nie jego postawa, dawno byśmy przegrali tę wojnę – dodaje z uznaniem. W Internecie można znaleźć nagranie, które pokazuje, że „wódz ze stali” to nie tylko propaganda. Walki uliczne w Oblegorsku, podczas zamykania wojsk ukraińskich w okrążeniu. Zacharczenko mówi do kamery, a tymczasem za jego plecami słychać świst snajperskiej kuli. Bojownicy z otoczenia „wodza” chowają się przed ostrzałem. Zacharczence nie drgnął na twarzy ani jeden mięsień.

Nie wydaje się jednak, by to Rosjanie kreowali Zacharczenkę na „donieckiego Stalina”.

Cały artykuł dostępny jest w 15/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także