W odpowiedzi na narastające zagrożenie ze strony Rosji, Stany Zjednoczone zdecydowały się wzmocnić wschodnią flankę NATO. W efekcie do Polski trafili żołnierze elitarnej 82. Dywizji Powietrznodesantowej zwiększając liczbę amerykańskich wojskowych stacjonujących nad Wisłą do 10 tys.
– Zapewniam, że Putin zna tę jednostkę i wie, że to nie są ludzie, z którymi warto zadzierać. 82. Dywizja to nasi najtwardsi wojownicy – komentował to wydarzenie ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński w rozmowie z portalem Onet.pl.
– Chodzę dziś po warszawskich ulicach i jest to dla mnie niesamowite uczucie, że w momencie, gdy na wschód od Polski rozwija się taki dramat, Polacy są tak absolutnie bezpieczni. Ludzie chodzą po ulicach, szkoły i sklepy są otwarte, biznes działa normalnie. To dla mnie osobiście ważne, że Polacy czują się tak bezpiecznie. To dowód na to, że NATO zapewnia bezpieczeństwo swoim członkom – dodał dyplomata.
Polska kupuje "najnowocześniejsze czołgi na świecie"
W połowie lipca ub.r. wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformowali, że Polska kupi 250 amerykańskich czołgów Abrams M1A2 w ramach nowego kontraktu podpisanego przez Wojsko Polskie. Miały to być maszyny III generacji M1A2 SEPv3, które weszły w życie w USA w latach 2019-2020.
Ambasador Brzeziński podkreślił, że Polska kupiła tym samym "najnowocześniejsze czołgi na świecie, które do tej pory służyły tylko i wyłącznie w amerykańskiej armii". – Nie przekazaliśmy tej konkretnej wersji Abramsa żadnemu sojusznikowi na świecie – zaznaczył.
– Proszę przy tym pamiętać, że bardzo dużą częścią tego zakupu jest szkolenie. Nie kupujecie tylko samego sprzętu, kupujecie też całą wiedzę związaną z tą technologią. Cały czas myślimy też o tym, jakie systemy taktyczne powinna mieć Polska, by zapewnić sobie bezpieczeństwo w razie zagrożenia ze wschodu – skwitował ambasador USA w Polsce.
Czytaj też:
Zaskakujący wpis amerykańskiej ambasady. "Chcę odkrywać polską kulturę razem z Teddym"Czytaj też:
Orędzie Putina. Jest pierwsza reakcja Bidena