• Piotr GursztynAutor:Piotr Gursztyn

Kurs na cynizm

Dodano:   /  Zmieniono: 
Misiu na "odcinku" Gowina
Misiu na "odcinku" Gowina 
Wzięcie Michała Kamińskiego to polit-technologia w stylu rosyjskim. Może to być skuteczne, ale będzie to dowód na to, że nasza kultura polityczna ciągle jest bliżej Wschodu niż Zachodu

Do czego można porównać partię, w której jednym liderem listy jest „p… komunistka” Huebner, a drugim niedawny pogromca „związku pedałów” – jak Michał Kamiński nazywał Unię Europejską – i czciciel generała Pinocheta? Najlepiej do ukraińskiej Partii Regionów sprzed kilku miesięcy, czyli sprzed jej spektakularnego upadku.

Partia Regionów, tak jak PO, miała swój program, gdzie wypisywała hasła i obrony wolnego rynku i pilnowania zabezpieczeń socjalnych. Program był jednak tylko świstkiem papieru. W istocie była związkiem zawodowym władzy, do którego można było dostąpić wyłącznie przez kooptację. Gdy brakowało jej głosów kupowała kolejnych deputowanych. Przy zachowaniu wszystkich, nie tak licznych, proporcji, PO jest kierowana tą samą logiką – też jest już tylko związkiem zawodowym ludzi władzy i zatrudnionych przez nich urzędników. Tych, co karierę zaczynali w Młodych Demokratach i którzy nadal mają legitymację partyjną w kieszeni.

Taka jest logika przyjęcia Michała Kamińskiego na listy. PO musi wygrywać kolejne wybory, bo inaczej – nie będąc ugrupowaniem scementowanym jakąś ideą – zacznie się rozsypywać. Przegrana w wyborach europejskich byłaby sygnałem dla dziesiątków tysięcy ludzi zatrudnionych w instytucjach samorządowych, że od jesieni mogą stracić pracę. Bo jest pewne, że w wyborach samorządowych PO przestanie rządzić w kilku sejmikach wojewódzkich. Pytanie brzmi, jak wielkie będą straty. Utracone dwa, czy trzy sejmiki nie będą dramatem. Ale strata pięciu – w tym np. Małopolski czy Mazowsza – będą sygnałem, że okręt tonie. I, że czas dla szczurów, aby uciekać.

Dlatego nie ma mowy o przegranej. Nadzieję dała sytuacja na Ukrainie – czyli stara zasada, że w obliczu zewnętrznego niebezpieczeństwa ludzie zaczynają wspierać własną władzę. Sondaże jednak są niejednoznaczne, i nie wiadomo też, czym będą kierować się wyborcy w końcu maja, kiedy będą wybory.

Michał Kamiński ze swoją wiedzą o PiS już doradzał Platformie, jak uderzać w Jarosława Kaczyńskiego. Teraz związek został sformalizowany. Według informacji płynących z PO będzie prawą ręką Jacka Protasiewicza. Tak, tak! Nie należy wierzyć w bajki o tym, że szefem sztabu wyborczego będzie Tadeusz Zwiefka. To osoba, która nigdy nie miała znaczącej pozycji w PO. Był obiektem żartów i docinków. A teraz dostał na liście wyborczej drugie, „niebiorące” miejsce. Czy potrzeba lepszego dowodu na to, jak słaba jest jego pozycja? Czy prowadził kiedyś jakąś kampanię wyborczą? Czy PO dała mu kiedyś coś ważnego? Nigdy.

Zwiefka jest tylko figurantem. Faktycznym szefem kampanii będzie Protasiewicz, a Kamiński będzie go wspierał. Te wybory są zbyt ważne dla PO, aby oddawać prowadzenie kampanii wąsatemu panu Zwiefce. Symptomów strachu o wynik widać więcej. Np. wymuszony start Bogdana Zdrojewkiego, który publicznie nie kryje tego, że „nie chciał, ale musiał”. Wysunięcie, w nadziei, że coś to da, byłych ministrów. Badania wykazały, że są raczej obciążeniem, ale wyszło to po fakcie. Początkowe przypuszczenia były inne.
Dochodzą pogłoski z PO, że możliwy jest nawet start Radosława Sikorskiego. Ponoć jedynka w Krakowie trzymana jest dla niego. Inne plotki mówią o namawianiu Włodzimierza Cimoszewicza, mimo, że ten ostatnio mocno krytykował Donalda Tuska. Ale nie mocniej niż Michał Kamiński. Więc w ramach akcji „wszystkie ręce na pokład” przydałby się i on.

foto: Ryszard Hołubowicz

Czytaj także