Dokąd zmierza Turcja? Najważniejsze wybory od lat, kraj podzielony
  • Karol GacAutor:Karol Gac

Dokąd zmierza Turcja? Najważniejsze wybory od lat, kraj podzielony

Dodano: 
Tureckie referendum na Węgrzech
Tureckie referendum na Węgrzech Źródło: PAP/EPA / Noemi Bruzak
Turcy głosują dziś w ogólnokrajowym referendum dotyczącym zmiany konstytucji i zastąpienia obowiązującego systemu gabinetowo-parlamentarnego prezydenckim, który znacznie wzmocniłby władzę Recepa Tayyipa Erdogana. Od dzisiejszego głosowania zależą losy nie tylko Turcji, ale i całego regionu. Wyniki są jednak trudne do przewidzenia, a sam kraj – podzielony na pół.

Władza absolutna dla Erdogana. Czego dotyczy referendum?

Na początku roku turecki parlament przegłosował pakiet 18 poprawek do konstytucji, które znacząco zwiększyłyby uprawnienia prezydenta. W przypadku zgody Turków, Recep Erdogan otrzyma pełnię władzy wykonawczej, a kompetencje parlamentu, sądownictwa i instytucji kontrolnych zostaną znacząco ograniczone. Prezydent przejąłby uprawnienia premiera, którego urząd zostałby zlikwidowany (Erdogan powoływałby ministrów i rządził za pomocą dekretów). Dodatkowo zmiana umożliwia głowie państwa bycie członkiem partii politycznej.

Niezwykle ważna jest również poprawka, która zobowiązuje do przeprowadzaniu wyborów prezydenckich i parlamentarnych tego samego dnia. W obecnej sytuacji oznaczałoby to zapewnienie Erdoganowi większości w parlamencie. Dodatkowo kadencja parlamentu zostanie wydłużona z 4 do 5 lat. Dodatkowo liczba posłów zostanie zwiększona z 550 do 600, a bierne prawo wyborcze nabywać się będzie już w wieku 18 lat, a nie 25 lat.

Obecne kadencje kończą się w 2019 roku. Należy jednak dodać, że "wyzerowany" zostanie licznik kadencji prezydenta, co oznacza, że obecna kadencja nie będzie się liczyć przy kolejnych wyborach. Teoretycznie Erdogan mógłby pozostać prezydentem kraju do 2029 roku, a nawet do 2034.

Zmiany dotknęłyby również wymiar sprawiedliwości, ponieważ de facto zakładają one podporządkowanie go prezydentowi. Najwyższa Rada Sędziów i Prokuratorów, czyli najwyższe ciało dyscyplinarne w tureckim wymiarze sprawiedliwości, mające także duży wpływ na decyzje kadrowe miałaby zostać zreformowana. W przypadku korzystnego głosowania, jej liczba zostanie zredukowana z 22 do 13 osób (czterech ma mianować prezydent, dwóch Ministerstwo Sprawiedliwości, a pozostałych siedmiu – parlament).

Zapowiedzi a rzeczywistość. Dlaczego trwa głosowanie?

Zgodnie z konstytucją, wprowadzenie zmian wymaga większości 2/3 głosów w parlamencie (poparcia 367 z 550 deputowanych), ale przy poparciu 3/5 głosów (330 posłów) możliwe jest poddanie ich pod referendum. Rządząca partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) ma obecnie 316 deputowanych.

AKP od dawna postulowała konieczność zmiany całej konstytucji, która została przyjęta jeszcze pod rządami junty wojskowej (1980–1983), co było powodem podważania jej legalności. Ponadto władza zwraca uwagę na wady demokracji liberalnej oraz wskazuje, że przez 94 lata istnienia Republiki rządziło nią 61 gabinetów. Silna władza prezydenta ma według Erdogana i AKP zapewnić stabilność państwa. Wprowadzenie w Turcji systemu prezydenckiego było marzeniem rządzącego krajem od 15 lat Erdogana.

Początkowo AKP planowała zmienić całą konstytucję, ale w wyniku kompromisu z nacjonalistami, partia zgodziła się na kilkunastu wprowadzenie poprawek. W wyniku negocjacji ustalono także formalne utrzymanie republikańskich i świeckich podstaw państwa. W obecnym systemie turecki prezydent ma niemal wyłącznie reprezentacyjne funkcje. Powszechnie jednak wiadomo, że Recep Erdogan sprawuje faktyczną władzę, a nacjonaliści podzielili punkt widzenia AKP, według którego należy skończyć z obecną fikcją. Jednocześnie ich lider stwierdził, że nie popiera proponowanych zmian, ale powinni się o nich wypowiedzieć obywatele. Tym samym w grudniu 2016 roku wniosek zgodziła się poprzeć mająca 39 posłów Partia Ruchu Nacjonalistycznego (najmniejsza w parlamencie). Ostatecznie za przyjęciem reformy głosowało 339 deputowanych, przeciw było 142.

Opozycja turecka ocenia, że proponowane zmiany zrobią z Turcji kraj autorytarny. Partie opozycyjne wskazują, że jedynie sami Turcy po 5 latach rządów mogliby dokonać zmian. Przed tureckim autorytaryzmem ostrzega m.in. Komisja Wenecka.Sam Erdogan, który wystąpił wczoraj na czterech wiecach w Stambule powiedział, że referendum otworzy drogę do przywrócenia kary śmierci, a także będzie "punktem zwrotnym" w relacjach Ankary z Unią Europejską. Jednocześnie Unia Europejska wielokrotnie zapowiadała, że wprowadzenie kary śmierci będzie oznaczało zerwanie negocjacji w sprawie przystąpienia Ankary do Wspólnoty.

Do udziału w referendum uprawnionych jest w Turcji ok. 53,3 mln osób. Od 27 marca do 9 kwietnia głosowali Turcy mieszkający za granicą. Lokale wyborcze są czynne do godz. 17 czasu lokalnego (godz. 16 w Polsce).

Turcja podzielona na pół

Niezwykle trudno przewidzieć wyniki dzisiejszego referendum. Wielu ekspertów wskazywało, że zostanie ono rozstrzygnięte na korzyść władzy. Ostatnie sondaże pokazują jednak, że Turcja podzielona jest niemal na pół. Według opublikowanego w czwartek sondażu ośrodka Gezici, 51,3 proc. Turków zamierza zagłosować za zmianami. Z zeszłotygodniowego badania tego ośrodka wynikało, że odsetek zwolenników zmian jest nieco większy i wynosi 53,3 proc.

Jednak w dwóch opublikowanych w środę sondażach za zmianami opowiedziało się 51-52 proc. Turków, ale już średnia z sondaży porównywanych przez agencję Reutera wynosi 50,8 proc. Dodatkowo około 9 proc. Turków wciąż jest niezdecydowanych.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także