Wypadek miał miejsce dzisiaj po południu, właśnie w stoczni Nauta w Gdyni. Norweski statek przypłynął do Trójmiasta, aby przejść remont w tzw. pływającym doku. Wcześniej straż pożarna, że w wyniku wypadku na terenie stoczni – przewróconego jeden ze stoczniowych dźwigów, cała konstrukcja ze statkiem miała się przechylić i zacząć tonąć. Po południu okazało się jednak, że nie to dźwig był powodem wypadku. Trwa ustalanie okolicznośći wydarzeń.
Obecnie statek jest zanurzony w dwóch trzecich i strażacy nie mają szans uratować maszyny przez zatonięciem. Z wstępnych informacji wynika, że chociaż statek pójdzie na dno, to nikt z załogi nie ucierpiał.
Na miejscu pracuje kilka zastępów straży pożarnej, w tym jednostka ratownicza wodno-nurkowego z Gdańska. "Sam statek pójdzie na dno, nie ma szans na jego uratowanie" – podsumuje sytuację Łukasz Płusa, rzecznik pomorskich strażaków.