Premier Beata Szydło odniosła się do ostatniego zamachu w Londynie, gdzie mężczyzna wjechał furgonetką w ludzi wychodzących z meczetu. – Spirala śmierci i nienawiści się nakręca. Obawiam się, że przez wiele kolejnych będziemy wstrząsani takimi wydarzeniami – przyznała Szydło. W ocenie premier, nieodpowiedzialna polityka prowadzona od wielu lat, doprowadziła do sytuacji w której ludzie przybywający do Europy są pozostawieni sami sobie bez wizji przyszłości. Zdaniem szefowej rządu, naiwnością wykazali się ci, którzy myśleli że imigranci z innych kultur z łatwością przyjmą europejską rzeczywistość i kulturę. Jak podkreśliła, błędy polityków doprowadziły do tego, że obywatele wielu krajów nie mają dziś szansy na spokojne życie.
Komentując wywierany na Polskę, Węgry i Czechy nacisk ws. przyjęcia uchodźców, Beata Szydło stwierdziła: "Politycy zbyt pochopnie chcą ukoić własne sumienia mówiąc: przyjmijmy, na sile relokujmy z jednego miejsca na drugie i ten problem zostanie załatwiony. Nie, nie zostanie załatwiony. Trzeba pomagać i robić to tam, gdzie mieszkają". – Jeżeli słyszę: "dla świętego spokoju przyjmijcie 10 uchodźców i to zamknie sprawę", to ja się pytam, czy chodzi o to, żeby ludziom pomóc, czy żebyśmy udawali że pomagamy? – wskazywała premier, dodając, że nie chodzi przecież o to, żeby Bruksela była zadowolona, ale żeby nieść realną pomoc.
Szefowa rządu komentowała także ostatnie zamieszanie związane z jej wypowiedzią w Oświęcimiu. Jak tłumaczyła, kiedy opozycji brakuje realnych argumentów, manipuluje słowami aby wytworzyć histerię. – Obserwowałam to i z szacunku dla tego miejsca nie chciałam zabierać głosu – podkreśliła. – Powtórzyłabym te słowa po raz kolejny, ale one w żaden sposób nie odnosiły się do kwestii migracji, nawet z kontekstu to nie wynikało – dodała.
Czytaj też:
Ziemkiewicz ostro do krytyków Szydło