Polityczny realizm czy krótkowzroczny cynizm Autor: Bronisław Wildstein
  • Bronisław WildsteinAutor:Bronisław Wildstein

Polityczny realizm czy krótkowzroczny cynizm Autor: Bronisław Wildstein

Dodano:   /  Zmieniono: 

Polscy „realiści” polityczni mogą przyklasnąć Viktorowi Orbánowi, który zażądał dla Węgrów na Zakarpaciu autonomii oraz prawa do podwójnego obywatelstwa. W ten sposób ten, z pewnością wybitny polityk złamał wszelkie możliwe zasady. Jego wystąpienie można zinterpretować jako chęć wykorzystania agresji Rosji na Ukrainę i próbę pożywienia się na ofierze wielkiego drapieżnika.

Brzmi to jak pozytywna reakcja na wystąpienie Władimira Żyrinowskiego, który wezwał sąsiadów Ukrainy, aby wspólnie z Rosją dokonali jej rozbioru. Lider Demokratyczno-Liberalnej Partii Rosji jest politycznym błaznem, ale działa na zamówienie władz i ostentacyjnie głosi to, czego im jeszcze otwarcie powiedzieć nie wolno.

Orbán występuje z roszczeniami wobec Ukrainy, kiedy ta podbijana jest przez Rosję. Do kogo kieruje swoje żądania, gdy w Kijowie zasiada rząd tymczasowy, niecałe dwa tygodnie przed prezydenckimi wyborami? Mógłby poczekać do pojawienia się nowego prezydenta i podjąć zakulisowe negocjacje, co podpowiada dyplomatyczny elementarz. Czy powodowała nim wyłącznie chęć zdobycia głosów Węgrów mieszkających za granicą kraju, którzy dzięki niemu uzyskali prawa wyborcze? Jednak wybory na Węgrzech właśnie się skończyły, a do następnych cztery lata. Dlaczego więc Orbán nie poczekał? Czy jego deklaracja ma przynieść Węgrom kolejny korzystny kontrakt z Rosją?

– A co go obchodzi Ukraina, przecież został wybrany przez Węgrów, aby działał w ich interesie?! – zakrzykną polscy realiści. Ci sami, którzy oburzają się na cynizm zachodnich polityków wobec Polski w trakcie II wojny światowej.

Czy rzeczywiście lekcja, jaką odebrał wówczas nasz kraj, upoważnia do nieliczącego się z niczym egoizmu narodowego sprzedawanego jako realizm? W rzeczywistości z realizmem nie ma on nic wspólnego, ale przypomina rozpowszechnione współcześnie infantylne obrażenie się na świat, który nie spełnia naszych oczekiwań. Polityka jest bardzo skomplikowana, ale pozbawiona etycznych komponentów popada w barbarzyński regres.

Istnieje naturalny porządek lojalności. Nasze zobowiązania wobec narodu są konkretne i domagają się większego zaangażowania niż wobec tych, z którymi nie łączy nas wspólnota losu. Nie oznacza to jednak, że innych możemy traktować wyłącznie jako środek do naszych partykularnych celów. Kultura zachodnia wyrasta z rozpoznania uniwersalnej wartości człowieka, żyjącego w swoich naturalnych wspólnotach. To dzięki tej zasadzie polityka międzynarodowa cywilizuje się i dlatego, tym bardziej, przeraża nas powrót barbarzyństwa, jakie mogliśmy obserwować w XX w.

Konsekwentnie stosowana zasada egoizmu narodowego jest korzystna wyłącznie dla najsilniejszych i najbardziej bezwzględnych, czyli, w naszym regionie, dla Rosji.

25 lat temu, na pogrzebie Imrego Nagya, zamordowanego przez sowieckich komunistów przywódcy antymoskiewskiego powstania w 1956 r., swoją głośną mową Orbán rozpoczął wielką karierę polityczną. Czy dziś nie zdaje sobie sprawy, że Moskwa nie zadowoli się Ukrainą? Putin nie ukrywa, że dąży do odzyskania sowieckiej strefy wpływów. Czy przywódca Węgier nie potrafi już patrzeć dalej niż następna perspektywa wyborcza?

Cały wywiad opublikowany jest w 21/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także