• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Kolaż Warzechy

Dodano: 
Kolaż Warzechy
Kolaż Warzechy
Fiksacja obecnej władzy na punkcie elektromobilności coraz bardziej wygląda na dziwną wydmuszkę. Jedną z jej emanacji jest powołana jakiś czas temu przez polskie firmy energetyczne spółka akcyjna Electromobility Poland.

Spółka ogłosiła niedawno konkurs na „koncepcję” polskiego samochodu elektrycznego, a w istocie – na jego zewnętrzny wygląd. Co samo w sobie jest absurdem, bo nie zaczyna się takiego projektu od karoserii.

Pomijam fakt, że w Polsce żaden samochód elektryczny nie ma szans nawet na odległość parseka zbliżyć się do powszechności, chyba że państwo w ramach ulg i promocji dołoży do niego ze wspólnej kasy nawet nie miliony, ale miliardy. Natomiast to, co przyszło na konkurs (a było to druzgocące 86 zgłoszeń) i co się zakwalifikowało do kolejnego etapu (66 zgłoszeń) w ogromnej części sprawia wrażenie rysuneczków gimnazjalistów, robionych z komputerowych gotowców. Te dzieła mogą Państwo zobaczyć pod tym adresem: http://konkurs.emobilitypoland.pl/#galeria, ale ostrzegam: co się raz zobaczyło, tego odzobaczyć się nie da.

Rząd PiS ma swoje dziwne narowy, których nie umiem sobie wytłumaczyć. Dla każdego trzeźwo myślącego człowieka jest jasne, że wciąż niepraktyczny, absurdalnie drogi samochód elektryczny w Polsce przez lata pozostanie zabaweczką dla hispterów i pakowanie wielkiej publicznej kasy w prace nad nim jest jawnym absurdem. Zamiast tego można by zainwestować w produkcję czystszych silników spalinowych albo stworzyć własny projekt efektywnej hybrydy. No, ale to nie byłoby tak modne.

Na razie, z zewnętrznego punktu widzenia, Electromobility Poland (gdzie zresztą w maju zmienił się prezes) i całe zamieszanie wokół aut elektrycznych wygląda na operację podobną w swojej istocie do planu w sprawie misia, jaki w swoim gabinecie przedstawił Ochódzki Hochwanderowi.
– Powiedz mi, po co jest ten miś?
– Właśnie: po co?
– Otóż to: nikt nie wie, po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz, co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa!
To całkiem, jak program budowy polskiego samochodu elektrycznego.

***

Pan Mark Walder, szef szwajcarskiego koncernu Ringier (współwłaściciela Ringier Axel Springer) udzielił wywiadu gazecie Neue Züricher Zeitung. Powiedział w nim, że za sprawą ograniczenia przez spółki skarbu państwa reklam w mediach należących do koncernu w Polsce, jego dochody spadły o miliony euro.

O wzruszającej szczerości pana Waldera pewnie nikt by się w Polsce nie dowiedział, gdyby nie polska ambasada w Szwajcarii, która link do wywiadu umieściła na Twitterze z delikatnym, złośliwym komentarzem. I chwała jej za to.
Doceniam otwartość, z jaką szef Ringiera mówi o źródłach pomyślności finansowej swojej firmy: rząd musi dawać ogłoszenia, bo jak nie daje, to mamy straty i wtedy to jest zły rząd.

Z czasu swojej pracy w „Fakcie” pamiętam, jaka opinia panowała zawsze o Szwajcarach, już po ich fuzji z niemieckim wydawnictwem Axel Springer: o ile Niemcy mieli jeszcze jakieś zahamowania, żeby wywierać otwarte naciski, żeby się szarogęsić i pokrzykiwać, to Szwajcarzy nie mieli żadnych.

***

„Nasza cierpliwość powoli się kończy!” – zagrzmiał w TVP Piotr Duda, szef „Solidarności”, mówiąc o wspieranym przez jego związek projekcie zakazu pracy centrów handlowych i supermarketów w niedziele. Oznajmił, że „Solidarność” żadnych kompromisów nie poprze w tej sprawie i dodał: „Chodzę po tych marketach, chodzę po tych sklepach i ludzie mówią, że chcą w tym czasie mieć wolne, bo w niedzielę ten handel nie jest tak wyśrubowany”. Myślę, że to powinien być argument rozstrzygający: pan Duda chodzi po marketach, on rozmawia i on słyszy. Nieważne skutki gospodarcze, nieważny brak logiki w propozycji „Solidarności” – ważne, że Piotr Duda z kimś tam rozmawiał.

Tak przy okazji: poseł PiS Marcin Horała, dyskuutując w radiu RMF o wniosku o referendum w sprawie edukacji, firmowanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, powiedział, że nie są to żądania żadnych tam rodziców, tylko „zawodowego związkowca”, szefa ZNP, Sławomira Broniarza. Mam nadzieję, że nie tylko pan poseł Horała, ale też inni w PiS będą konsekwentni i podobnie ocenią Piotra Dudę. To też jest przecież zawodowy związkowiec, który jakąkolwiek normalną pracę wykonywał baaaardzo dawno temu. Od lat jego zajęcie to wynajdywanie kolejnych uzasadnień dla własnego pozostawania na wygodnym i dobrze opłacanym stanowisku związkowym.

***

Bywają też jednak dobre wiadomości: projekt nowej Ustawy o broni i amunicji firmowany przez Ruch Obywatelski Miłośników Broni, dostosowanej do nowej unijnej dyrektywy i racjonalizującej (a nie uwalniającej!) dostęp do broni, został zaakceptowany przez Komisję ustawodawczą Sejmu. I to jednogłośnie!

***

Do Polski zawitał niemiecki projekt Refugees Welcome („Uchodźcy mile widziani”). Wchodząc na stronę internetową http://refugees-welcome.pl/, można zgłosić własne mieszkanie jako miejsce, gdzie chciałoby się przyjąć „uchodźców”.

Bardzo mnie ta inicjatywa ucieszyła. Mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy od miesięcy mają gęby pełne moralizujących opowieści o złych, nieczułych Polakach i strasznym kaczystowskim rządzie, już swoje mieszkania pozgłaszali. Drodzy Państwo – Hanno Gronkiewicz-Waltz, Kingo Gajewska, Arkadiuszu Myrcho, Katarzyno Lubnauer, Kamilo Gasiuk-Pichowicz, Michale Szczerbo i inni – pochwalcie się w sieci swoimi zgłoszeniami do programu. Pokażcie, że się nie boicie – bo przecież nie ma czego, prawda?

***

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł musi się budzić co rano z nieprzyjemnym wrażeniem, że tak jeszcze wiele pozostało do uregulowania, zakazania lub nakazania, a doba ma tylko 24 godziny. Ale spokojnie, w głowie ministra z misją rodzą się kolejne genialne pomysły.

Najnowszy z nich to podniesienie ceny alkoholu, w tym piwa, coby głupich polaczków wychowywać w trzeźwości. Głupich – bo skoro władzuchna musi ich życiem kierować, to widocznie sami są na to za durni. Na razie skończyło się na deklaracjach, składanych podczas konferencji na temat trzeźwości w Sejmie. Minister mówił, że alkohol jest za tani i jest go za dużo. Ale ziarno szlachetnej regulacji już zostało w płodnej mózgownicy ministra zasiane. Teraz pokiełkuje trochę, po czym za parę miesięcy wyda genetycznie zmodyfikowany plon, po którego pojawieniu się opadną nam szczęki.

Nie wiem, co zażywają etatyści w stylu Radziwiłła, ale wiem, że skutki tej używki dla ich mózgów są straszne i czynią w nich dramatyczne spustoszenia. W swoich genialnie prostych rozwiązaniach nigdy bowiem nie uwzględniają, że rzeczywistość może się nie podporządkować ich życzeniom. Tak jak nie podporządkowała się choćby w Szwecji, która ma państwowe sklepy monopolowe i wysokie ceny alkoholi. Skutkiem tego jest pijacka turystyka (szczególnie atrakcyjne są rejsy promowe do Polski) oraz zapijanie się niemal na śmierć w weekendy. I oczywiście rozkwit bimbrownictwa.

Ale jakież to tworzy piękne perspektywy dla naszej grupy rekonstrukcyjnej sanacji! Można by stworzyć Państwowy Monopol Alkoholowy z siecią sklepów czynnych, jak w Peerelu, od 13, i to też tylko co drugi dzień. Niech piwo kosztuje 25 złotych, a wino minimum 100. A na czele monopolu da się obsadzić kolejnych zaufanych towarzyszy partyjnych z wybitnymi kompetencjami.
I proszę mi tylko w komentarzach nie pisać, żebym nie podpowiadał!


Zobacz komentarz Łukasza Warzechy ws. słów Adama Bodnara dot. Holokaustu:

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także