Eurorealiści obronią UE przed euroentuzjastami?
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Eurorealiści obronią UE przed euroentuzjastami?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jaka będzie Europa posteuroentuzjastyczna?
Jaka będzie Europa posteuroentuzjastyczna?

Och, jakże jestem ciekaw, jak polscy politycy będą rozmawiali ze swoimi wyborcami przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wówczas, gdy Polska będzie do budżetu UE więcej wkładać, niż z niego wyjmować. Co wtedy będą mówić wyborcom? Na przykład, co pokaże im w swoim spocie nieoceniona Dorota Gardias, która podczas ostatniej kampanii ogromną strzykawką wysysała z Brukseli, a potem to, co z niej wypompowała, wstrzykiwała Polsce.

Z pozycji, jaką daje bycie politykiem państwa, które co roku pożera kilkadziesiąt miliardów złotych z podatków płaconych przez podatników z bogatszych krajów Unii, łatwo jest przekonywać polskich wyborców, że „UE jest fajna” i „dobrze w niej być”. Chciałbym jednak usłyszeć, co nasi politycy powiedzą tym samym ludziom przed wyborami w roku 2019, gdy zaczniemy się zbliżać do budżetu UE na lata 2021– 2028, który z pewnością będzie dużo mniej hojny dla Polski, albo przed kolejnymi – w roku 2024, gdy będzie on już realizowany? Co powiedzą Polakom, gdy to inni – obywatele uboższych państw UE – będą oczekiwali na pieniądze polskich podatników? Na przykład obywatele Ukrainy, która oby znajdowała się już wtedy w orbicie Unii.

Rzecz jasna, w istniejących warunkach należy walczyć o jak największe unijne dotacje dla Polski. Po prawdzie jednak, tak jak nie jestem zwolennikiem janosikowego na gruncie jednego państwa, np. Polski, czyli dopłacania przez mieszkańców jednych województw mieszkańcom innych – co można jeszcze od biedy zrozumieć – to już kompletnie nie pojmuję, dlaczego Francuzi czy Holendrzy mają fundować drogi i aquaparki Polakom oraz Czechom albo kupować polskim i czeskim rolnikom traktory? No bo akurat Niemcy mogliby i nawet powinni to robić, ale nie w związku ze zobowiązaniami unijnymi, lecz reparacyjnymi – za zrujnowanie naszego kraju podczas II wojny.

Tak czy siak euroentuzjaści urządzający nam Unię Europejską po swojemu w 10 lat sprowadzili zaufanie do niej, średnio, z 50 proc. do zaledwie 31 proc. A ilu Europejczyków będzie ufać Unii za kolejną dekadę, jeśli nie zważając na nic i nikogo, euroentuzjaści nadal będą ją bez chwili przerwy „zacieśniać i pogłębiać”, na siłę przerabiając UE ze strefy wolnego przepływu ludzi, kapitałów, towarów i usług w Stany Zjednoczone Europy, złapane w sidła jednej waluty i tęczowej dyktatury? 20 proc.? Czy już tylko 10? I ilu wśród nich będzie Polaków?

Chyba że już wcześniej eurorealistom nie uda się obronić UE przed wściekłym fundamentalizmem euroentuzjastów, co może doprowadzić do jej demontażu przez przeciwników Unii. A na tę drogę właśnie wkroczyliśmy.

Cały wywiad opublikowany jest w 23/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także