Tusk i Kaczyński nie chcą być jak Orbán?
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Tusk i Kaczyński nie chcą być jak Orbán?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Orbán Viktor
Orbán Viktor 

Naprawdę niewiele stoi na przeszkodzie, żeby Polska miała na czele polityka o sile sprawczej miary Viktora Orbána. A więc takiego, który zamiast – jak większość naszych dotychczasowych premierów – jedynie administrować krajem, zacząłby nim rządzić i reformować to, co wymaga szybkiej naprawy. Wystarczy, żeby dwaj politycy – Donald Tusk i Jarosław Kaczyński – porozumieli się w jednej sprawie: zmiany ustroju państwa, polegającej na wprowadzeniu ordynacji większościowej i jednomandatowych okręgów wyborczych.

Po takiej korekcie ugrupowanie, które zwyciężałoby w wyborach – w 2015 r. byłoby to zapewne Prawo i Sprawiedliwość albo Platforma Obywatelska – najprawdopodobniej mogłoby samodzielnie formować rząd i samodzielnie, a więc bez konieczności oglądania się na jakiegokolwiek koalicjanta, realizować, jedna po drugiej, obietnice złożone podczas kampanii przedwyborczej. Rzecz jasna, licząc się z prezydenckim vetem i koniecznością jego odrzucania. Polska coraz pilniej potrzebuje takiego rządu.

Rządu, który zająłby miejsce dotychczasowych bezrządów, trwoniących nasz czas na koalicyjne wojenki i sprawnych jedynie w tłumaczeniu swej niemocy; w czym jakże poręcznym okazuje się właśnie ów brak zgody koalicjanta. Polska potrzebuje takiego rządu, bo wskutek przedłużającego się panowania bezrządów przybywa nam groźnych wyzwań. Wielkimi krokami nadciąga katastrofa systemu emerytalnego. W związku z pogarszającą się koniunkturą międzynarodową konieczna jest niezwłoczna odbudowa naszej rozsypującej się armii. Trzeba radykalnie przyspieszyć proces wybijania się Polski na energetyczną niepodległość. Na polityka z prawdziwego zdarzenia czeka załamujący się system ochrony zdrowia. Itd., itd.

A nie da się zrobić tego wszystkiego – tego, z czym na Węgrzech mierzy się mocarny Viktor Orbán – nie dysponując dobrym planem działania, silną wolą jego wprowadzenia w życie i jednocześnie niezbędną do tego siłą polityczną. Siłą, którą zwycięskiemu ugrupowaniu mogłyby dać właśnie większościowa ordynacja wyborcza i jednomandatowe okręgi wyborcze. 

Dlaczego zatem dwaj najpotężniejsi ludzie w polskiej polityce, Donald Tusk i Jarosław Kaczyński, nie chcą dysponować taką siłą sprawczą? Dlaczego nie chcą być jak Viktor Orbán? Dlaczego? Jeśli rzeczywiście chcą rządzić Polską i zmieniać ją na lepsze według posiadanego planu, a nie jedynie pozorować rządzenie, co zazwyczaj sprowadza się do administrowania krajem. Tym bardziej że wynik niedawnych wyborów do Parlamentu Europejskiego unaocznił im, że po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych, jeśli odbędą się one zgodnie z obowiązującą ordynacją, znowu zwycięska partia – Platforma lub PiS, zależnie od tego, która z nich wygra – będzie zmuszona zawiązać kolejną paraliżującą Polskę koalicję, która sformuje kolejny bezrząd. 

foto: Európa Pont

Cały wywiad opublikowany jest w 24/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także