Nie znaczy to jednak, że mamy im lekkomyślnie dawać do ręki argumenty. ZDF w apelacji od klauzuli wykonalności wydanej przez niemiecki sąd do wyroku sądu polskiego tylko przecież rozwija i wykorzystuje argumenty wykreowane przez narrację totalnej opozycji, jej media i powtarzane przez konsumentów jej przekazu.
Jeśli dziś niemiecka telewizja ma nadzieję, że jej wywód znajdzie posłuch u sędziów w Moguncji, to przecież dlatego, że wczoraj ktoś wykreował pogląd, zgodnie z którą „PiS zlikwidował demokrację”, a wyrokami sądów steruje min. Ziobro. Siedzi za konsolą i steruje. Obrona ZDF jest oczywistą pochodną tego poglądu.
Tego rodzaju efekty podkopywania autorytetu państwa, demokratycznej władzy, były do przewidzenia. Prędzej czy później musiały wystąpić i można się obawiać, że jeśli totalni się nie opamiętają, na tym się nie skończy. Oczywiście dalej będą twierdzić, że wszystko to w imię „suwerena” i „w obronie wolności”. Niech Polska cierpi, byleby dogryźć „Kaczorowi.”