Niemcy zamierzają milczeć
Brak otwartego komentarza ze strony rządu niemieckiego w sprawie reformy polskiego sądownictwa, którą usiłuje przeprowadzić Prawo i Sprawiedliwość, to zaplanowana strategia. Jak twierdzi Alexander Woell, prezydent Europejskiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, utrzymywanie milczenia to obecnie jedyna sensowna taktyka:
-- Sytuacja jest totalnie niezadowalająca. Co prawda ja również radziłbym pani kanclerz, aby w dalszym ciągu wstrzymywała się z jasną deklaracją. Jasny tekst z Niemiec w Polsce pomoże zawsze tym, którym zupełnie nie chciało się pomagać. To w każdym wypadku wzmocni pozycję Jarosława Kaczyńskiego -- twierdzi ekspert.
Antyniemiecki resentyment
Jako główne źródło zmian Woell wskazuje społeczeństwo obywatelskie. W domyśle - chodzi m.in. o protestujących na ulicach Warszawy i innych polskich miast.
-- Interwencja z Niemiec raczej te siły osłabi niż wzmocni. To jest godne pożałowania, lecz tego uczy doświadczenie z ostatnich 10 lat -- twierdzi ekspert. Dalej czytamy: "Rzeczywiście, stosunki między Polską a Niemcami są ciągle jeszcze dalekie od normalności. Wtrącanie się prowadzi w Polsce z pewnością do tego, że budzi się antyniemiecki resentyment. Liberalni przeciwnicy rządu zaczynają się wówczas nagle gromadzić wokół polskich rządzących".
-- To jest głęboko zakodowane w genach narodowych -- wyjaśnia Woell.
Fatalny wpływ Trumpa
Według "Die Welt" jedyną osobą, która mogłaby zabrać głos w sprawach polityki wewnętrznej Polski bez wywołania potężnego odruchu obronnego, jest amerykański prezydent.
-- Polska czuje się najściślej związana z USA. Z ego powodu wpływ Donalda Trumpa jest obecnie również fatalny. On raczej wzmocnił konserwatywny rząd, który przepychał kontrowersyjne ustawy -- komentuje Woell.
Zjednoczony punkt widzenia niemieckiej klasy politycznej
Podobnie położenie niemieckiego rządu ocenia polityczny przeciwnik federalnego rządu niemieckiego, Thomas Nord:
-- Rząd niemiecki gra na czas -- ocenia polityk. Zgodnie z jego obserwacjami, stabilne rozwiązanie [kryzysowej sytuacji] jest nie do osiągnięcia, jeśli nie powstaje samo w kraju, którego dotyczy. Nord uważa, że nie można do takiego rozwiązania w żaden sposób doprowadzić.
-- Reakcja Dudy jest potwierdzeniem, że w tym przypadku strategia nie wtrącania się również zadziałała -- uważa Nord, który w Bundestagu jest przewodniczącym niemiecko-polskiej grupy parlamentarne.
Joanna Grabarczyk
Czytaj też:
Nie można służyć na raz i Niemcom, i Polsce
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.