"Gazeta Wyborcza": Policja inwigiluje "Obywateli RP" i Ryszarda Petru

"Gazeta Wyborcza": Policja inwigiluje "Obywateli RP" i Ryszarda Petru

Dodano: 
Barierki z zatkniętymi białymi różami i policjanci przed Sejmem
Barierki z zatkniętymi białymi różami i policjanci przed SejmemŹródło:PAP / Bartłomiej Zborowski
"Policyjni tajniacy śledzą działaczy stowarzyszenia Obywatele RP i posła opozycji Ryszarda Petru, lidera Nowoczesnej" – informuje "Gazeta Wyborcza", która ujawnia nagrania rozmów policjantów, które zarejestrowano 21 lipca, gdy Senat debatował nad ustawą o Sądzie Najwyższym.

"GW" ujawnia, że nagrania otrzymała e-mailem przez anonimową sieć TOR, zaś ich nadawca odmówił prośbie o spotkanie. Zarejestrowane rozmowy wskazują, że policjanci śledzili m.in. Wojciecha Kinasiewicza i Tadeusza Jakrzewskiego z "Obywateli RP" oraz Ryszarda Petru. Dwaj pierwsi od miesięcy protestują podczas miesięcznic smoleńskich na Krakowskim Przedmieściu, a ostatnio w obronie sądów.

"Ujawnienie nagrań policji, które kompromitują tę władzę, jest naszym dziennikarskim obowiązkiem. Wynika z roli, jaką w praworządnym kraju odgrywają wolne media. Media bowiem winny być głosem obywateli, a nie głosem rządu" – napisał Jarosław Kurski, który wyjaśnił, dlaczego gazeta zdecydowała się ujawnić nagrania.

Nazwisko Ryszarda Petru pada kilkakrotnie. "– Informacyjnie: pan Petru, Wiejska 13, restauracja.– Dobra, dzięki.W kolejnych minutach: – To wąskie przejście, gdyby znane osobistości przechodziły, daj halo. – To jedynie co, to pan Petru wychodził. – Jeszcze raz.– Petru opuścił teren Sejmu przez to wąskie przejście. – Dobrze, dziękuję. Ale jakby coś, to dawaj mi halo" – prezentuje zapis rozmowy "Gazeta Wyborcza".

"Ubecja robiła tak samo"

– Zawsze mam ogon, kiedy coś się dzieje. Robią to niemalże jawnie. Ostatnio przed Sejmem przechodziłem obok umundurowanego funkcjonariusza. Miał włączony radiotelefon. Usłyszałem meldunek tajniaka, który akurat szedł za mną. Czasem jedzie ktoś za mną nieoznakowanym samochodem. Zastanawiałem się, po co to robią. Początkowo myślałem, że to może próba zastraszenia. Jednak nie wiem. Ubecja robiła tak samo. Śledzenie było wielostopniowe. Nachalny ogon to była przykrywka dla dyskretnych profesjonalistów – opowiada "GW" Kinasiewicz.

Mec. Mikołaj Pietrzak, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie twierdzi w rozmowie z "GW", że ujawniona sytuacja może stanowić przestępstwo przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. – Niezależnie od tego, jeżeli policja działała w celu śledzenia opozycji, jest to nieuprawnione, sprzeczne z kulturą demokratyczną i celami ustawy o policji. Nie po to są szkoleni z metod śledzenia, żeby je wykorzystywać do inwigilowania opozycji – dodaje.

twitter

Cały artykuł oraz nagranie dostępne są na stronie "Gazety Wyborczej".

Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także