Raport gen. Ludomiła Rayskiego. Wstrząsająca relacja z powstania warszawskiego
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Raport gen. Ludomiła Rayskiego. Wstrząsająca relacja z powstania warszawskiego

Dodano: 
Ruiny warszawskiego Śródmieścia, rok 1946
Ruiny warszawskiego Śródmieścia, rok 1946 Źródło: NAC
Loty nad powstańczą Warszawę to „samobójcze wybijanie lotników” – uważał gen. Ludomił Rayski, który sam wziął udział w kilku straceńczych misjach.

4 września 1944 r. – a więc w połowie trwania Powstania Warszawskiego – do kwatery gen. Władysława Andersa przybył gen. Ludomił Rayski. Dowódca lotnictwa przedwojennej Polski. Mimo swojej wysokiej szarży i wieku – miał 52 lata – wziął osobiście udział w trzech lotach nad walczącą stolicę i brał udział w zrzucaniu zasobników dla walczących powstańców.

Generał Ludomił Rayski cudem przeżył. Jego samolot powracał z misji osmalony i cały podziurawiony pociskami niemieckiej obrony przeciwlotniczej. Sam Rayski miał podobno 34 dziury po kulach w swojej skórzanej lotniczej kurtce. Generał Władysław Anders podczas spotkania poprosił Rayskiego – jako naocznego świadka – aby przedstawił, jak przebiegają loty nad Warszawę i jaka sytuacja panuje w walczącym mieście.

Generał Rayski nakreślił przerażający obraz. Był zdruzgotany skalą zniszczeń i hekatombą cywili, jaka dokonywała się w Warszawie. Nie ukrywał swojego krytycznego stosunku do dowódców AK, którzy wydali Niemcom bitwę na ulicach milionowego miasta. A następnie domagali się pomocy lotniczej, która nie mogła dotrzeć do powstańców, a kosztowała życie wielu dzielnych polskich pilotów.

Zaledwie połowa wysłanych samolotów dociera na miejsce i wykonuje prawidłowe zrzuty. Warunki lotu są wyjątkowo trudne. Odblask od palącej się Warszawy sięga w promieniu 140 mil - relacjonował generał.

„Nie widzę w tych warunkach rezultatu pomocy. Przy operacjach nad Niemcami straty wynoszą od 3 do 5 proc. W operacjach nad Polską przenoszą 30 proc. Kraj daje znać, że wiele samolotów nie dolatuje, a wiele zrzutów wpada w ręce niemieckie. (...) Nie widzę realnej możliwości pomocy. Z polskiego punktu widzenia jest to samobójcze wybijanie lotników, na co Anglicy stanowczo się nie godzą. Mam najbliższą rodzinę w Warszawie, której nie spodziewam się już kiedykolwiek zobaczyć. Powstanie w Warszawie uważam za zbrodnię” - pisał Rayski.

Cały artykuł dostępny jest w 8/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.