Pieronek oświadczył, że łamiący konstytucję służą dobru partii, nie państwa. Dodał, że obecna władza wprowadza podziały w społeczeństwie. – Z jednej strony są "komuniści i złodzieje", z drugiej "dobra zmiana", czyli ci, którzy są pierwszej klasy. Ja się zaliczam do drugiej klasy – powiedział.
Duchowny stwierdził, że zbulwersowała go wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który mówił w Sejmie o "zdradzieckich mordach". – Uważa się być (Kaczyński – red.) naczelnikiem państwa, a zachowuje się jak nieopanowany jakiś człowiek po narkotykach – ocenił.
Pytany o miesięcznice smoleńskie, Pieronek powiedział, że trudno zakwalifikować je jako akt religijny. – Wychodzą na ulicę i krzyczą, wygłaszają buńczuczne przemówienia, które tchną jakąś nienawiścią do drugich – tłumaczył.
– Zawładnąć duszami ludzi nie jest wcale takie proste, ale trzymać pod okiem policji, pod jakimiś hasłami straszącymi, że co to będzie, jak się nie będziecie słuchać, to jest możliwe. Ja to przeżyłem podczas okupacji, przeżyłem to za komuny. Niestety, widzę dzisiaj to samo – przekonywał biskup.
Dodał, że Lech Wałęsa na całym świecie jest bohaterem, natomiast w Polsce się go niszczy. – Dzisiaj zabrania się spotykać i modlić, złożyć hołd stoczniowcom, bo kto inny zabrał nazwę i znaczek „Solidarności” i będzie dyktował teraz, kto tam może przyjść i co tam będzie mógł robić, bo podobno te spotkania mają mieć charakter cykliczny, tak jak miesięcznice Kaczyńskiego – mówił Pieronek.
Czytaj też:
"Łże jak bura suka". Ks. Lemański atakuje premier Szydło