Francuska politpoprawna cenzura
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Francuska politpoprawna cenzura

Dodano: 
zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjne
Nie ma przesady w stwierdzeniu, że Polska – a szerzej: Europa Środkowa, kraje „nowej” UE – są oazą wolności słowa w porównaniu z Europą Zachodnią. Tam lewica konsekwentnie instaluje w systemie prawnym szykany tę wolność ograniczające.

We Francji po cichu, podczas wakacji, na mocy dekretu rządowego zaostrzono już istniejące kary za tzw. mowę nienawiści oraz dodano nowe elementy do istniejących przepisów. Po pierwsze – zdefiniowano, iż przedmiotem tejże „mowy nienawiści” mogą być wypowiedzi dotyczące „tożsamości płciowej”. W tym sformułowaniu kryje się perfidny i sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem koncept, od dawna lansowany przez lewicę, głoszący, iż nie tylko role społeczne, ale też na przykład płeć jest wyłącznie sprawą wyboru i umowy. Innymi słowy – jeśli Krzysztof Bęgowski pewnego pięknego dnia uzna, że jest Anną Grodzką, to jest Anną Grodzką, nawet gdyby nie poddał się żadnej operacji. Mało tego, można założyć, że gdyby następnego dnia uznał jednak, że znów jest Bęgowskim, to także się nim staje. A jeśli kiedyś stwierdzi, że jest bezpłciowym Krzysztofo Grodzko – to również nim jest. A jeśli ktoś będzie się z tego śmiał, tak jak niegdyś wszechpolacy, którzy przywitali Grodzką transparentem z napisem „Krzysiek, nie wygłupiaj się” – według francuskiego prawa podlega karze.

Po drugie – przepis w nowej postaci obejmuje również wypowiedzi całkowicie prywatne, na przykład na zamkniętym profilu na portalu społecznościowym albo w mejlu.

Kary są niebagatelne: 1500 euro lub, w razie recydywy, dwa razy tyle. Najbardziej porażające jest jednak, że w uporczywych przypadkach winny może zostać skierowany na przymusowy kurs politpoprawności, zwany dla niepoznaki kursem wychowania obywatelskiego. A to jest już komuna w czystej postaci. I to komuna z lat stalinizmu, gdy wrogowie ludu na zesłaniu musieli wysłuchiwać pogadanek o wyższości marksizmu nad wszystkimi innymi systemami.

W kontekście faktycznej cenzury, obowiązującej w wielu państwach Zachodu – Francja, Niemcy, Szwecja – pouczanie Polski, Węgier czy któregokolwiek z państw prawdziwej wolności słowa przez tamtejsze rządy staje się coraz bardziej groteskowe.

Nie zapominajmy jednak, że były plany wprowadzenia do polskiego kodeksu karnego podobnych rozwiązań. Platforma wspominała o tym pod koniec swoich rządów. Pamiętając zatem, że żaden rząd nie rządzi wiecznie, musimy przewidywać. Otwieranie dzisiaj drzwi cenzurze w jakiejkolwiek postaci – choćby poprzez ustawowe regulowanie kwestii fałszywych wiadomości, wykraczające poza obecne rozwiązania – może kiedyś dać do ręki oręż lewicowym cenzorom przypominającym prezydenta Macrona.

A tak przy okazji – może Komisja Europejska powinna zająć się faktyczną cenzurą, wprowadzaną we Francji?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także