Obyśmy nie zatęsknili za Tuskiem
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Obyśmy nie zatęsknili za Tuskiem

Dodano:   /  Zmieniono: 

Angela Merkel częściowo spełniła moją prośbę wyrażoną w "Do Rzeczy" z 3 lutego 2014 r. w felietonie "Angelo, zabierz Donalda do Brukseli", i uczyniła Tuska przewodniczącym Rady Europejskiej. Częściowo, bo apelowałem, by przydzieliła mu fotel szefa Komisji Europej. Nowa pozycja Tuska przez jednych bywa podnoszona do rangi bez mała prezydenta Europy, przez innych deprecjonowana do statusu ledwie sekretarza kanclerza Niemiec ds. kontaktów z przywódcami pozostałych krajów UE, czyli pozycji Van Rompuya-bis.

Tak czy owak Merkel podarowała Polsce szansę przedterminowego uwolnienia się od władzy Tuska – specjalisty od trwonienia pieniędzy podatników i marnowania czasu danego Polsce. Sprawiła, że nie musimy tracić kolejnego, ósmego już roku na jego bezproduktywne rządy. Wszelako z szansami jest tak, że można je wykorzystać albo nie. 

Z jednej strony, naprawdę nietrudno dociec, co należy robić, by rządzić lepiej niż Tusk. Co należy robić, by rządzić tak, aby szybko zwiększać potencjał Polski i poprawiać jej szanse na przyszłość: przyspieszyć tempo wzrostu gospodarczego w szczycie cyklu do 4, 5 albo i 6 proc. PKB, skusić do powrotu większość z ponad 2 mln polskich emigrantów i ściągnąć tysiące dobrze wykształconych, żądnych sukcesu cudzoziemców. Co należy robić, aby zacząć zmniejszać dług publiczny Polski. Aby nie tylko w znacznym stopniu uniezależnić Polskę od importu gazu i ropy z Rosji, ale także przekształcić ją w eksportera gazu (łupkowego). Aby stworzyć silną polską armię zawodową. Aby zbudować efektywną polską energetykę. A więc nie trudno wyobrazić sobie rząd lepszy od koszmarnego rządu Tuska.

Niestety, niemal tak samo łatwo wyobrazić sobie również rząd jeszcze gorszy od gabinetu Tuska – rząd jeszcze bardziej populistyczny, a przez to jeszcze szybciej niż Tuskowy podminowujący przyszłość naszego państwa. Rząd jeszcze szybciej zwiększający zadłużenie Polski, bez opamiętania fundujący podwyżki emerytur i przez to jeszcze szybciej pchający nas w stronę bankructwa ZUS, a z nim całych finansów publicznych Polski, rząd jeszcze szybciej dorzynający OFE, jeszcze szybciej rozmontowujący naszą armię pod pozorem jej reformowania, jeszcze mniej żwawo uwalniający nas od gazowego monopolu Kremla.

Tyle teoria. A praktyka? Ta, i to nie tylko w polskich realiach, bywa nieubłagana: tak jak gorszy pieniądz wypiera lepszy, tak często gorszy rząd wypiera lepszy. Jeden po drugim, aż do potężnego kryzysu, który to uniemożliwia i wymusza reformy. Jednak na razie... gdy się obserwuje licytowanie się na populizm między polskimi partiami, w tym kluczowymi – PO i PiS, naprawdę nietrudno o refleksję, że jeszcze czarniejszy od dotychczasowego scenariusz jest po prostu na wyciągnięcie ręki. A wtedy moglibyśmy nie mieć innego wyjścia, jak tylko zatęsknić za Donaldem Tuskiem, choć dziś wydaje się to niemożliwe.

Cały wywiad opublikowany jest w 37/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także