"DGP" pisze, że na cele związane z cyberbezpieczeństwem Ministerstwo Obrony Narodowej chce przeznaczyć 2 mld zł. Gazeta zwraca uwagę na marginalizację resortu cyfryzacji, który na własne działania w tej sferze nie był w stanie wywalczyć 60 mln zł.
MON argumentuje, że budowa cyberarmii to odpowiedź na aktywność Rosji i działania Władimira Putina, który pod koniec 2016 roku podjął decyzję o stworzeniu wojsk informacyjnych.
"DGP" pisze o powstaniu nad Polską "politycznej cybertarczy". Jednym z jej elementów ma być licząca tysiąc osób specjalna jednostka wojskowa. Drugim – nowy departament ds. cyberbezpieczeństwa w Kancelarii Premiera, którym pokieruje minister Paweł Szefernaker.
Eksperci cytowani przez gazetę podkreślają, że dotychczasowa wizja zarządzania cyberochroną "została postawiona na głowie", bo do tej pory działania w tej sferze – zarówno cywilne, jak i wojskowe – miało koordynować Ministerstwo Cyfryzacji.
Dziennik zwraca uwagę, że przyznanie większych kompetencji MON wynika nie tylko z silniejszej pozycji resortu Macierewicza w rozgrywkach politycznych. To także realizacja zobowiązań warszawskiego szczytu NATO, na którym ogłoszono, że cyberprzestrzeń jest obszarem działań wojennych na równi z ziemią, wodą i powietrzem.
W cyberwojska inwestują już takie kraje jak Niemcy czy Wielka Brytania.