Rzeczywistość Wielkopolan podczas zaborów
  • EneaArtykuł sponsorowany:Enea
Artykuł sponsorowany

Rzeczywistość Wielkopolan podczas zaborów

Dodano: 
"Rugi pruskie", obraz Wojciecha Kossaka z 1909 roku
"Rugi pruskie", obraz Wojciecha Kossaka z 1909 roku Źródło:Wikimedia Commons
Po podpisaniu drugiego rozbioru Polski w 1793 r. Wielkopolska została włączona do Prus. 24 października 1795 r. Polska całkowicie zniknęła z mapy świata. Początkowo pomimo utraty swojego państwa sytuacja Polaków pod zaborem pruskim, w tym Wielkopolan, nie była najgorsza.

W 1815 r. na mocy kongresu wiedeńskiego utworzono mające zaspokoić narodowe dążenia Polaków Wielkie Księstwo Poznańskie. Jednak okres namiastki polskiej autonomii szybko się skończył. Mimo że powstanie listopadowe było wyzwaniem zbrojnym rzuconym Imperium Rosyjskiemu, jego upadek spowodował wystąpienie tendencji depolonizacyjnych we wszystkich trzech zaborach. W zaborze pruskim walka przeciw polskości przybrała najszerszy, najbardziej kompleksowy zasięg. Obejmowała zarówno sferę polityczną, kulturalno-narodowościową, jak i gospodarczą.

Następnym punktem przełomowym dla pogorszenia się sytuacji Wielkopolan był rok 1871, kiedy proklamowano w Wersalu zjednoczenie Niemiec. Kanclerz Otto von Bismarck, uważany za jednego z najwybitniejszych polityków europejskich XIX w., dotychczas pochłonięty wojną z Francją i zadaniem zjednoczenia Niemiec, mógł teraz zająć się kwestią polską. Swój stosunek do Polaków wyraził w liście napisanym do siostry 26 marca 1861: „Bijcie Polaków, aż im się żyć odechce. Mam wszelkie współczucie dla ich sytuacji, ale jeżeli przetrwać chcemy, to nie możemy uczynić niczego innego jak ich wytępić”. Celem polityki rządu pruskiego stała się ostateczna germanizacja wschodnich prowincji państwa. Kurs ten objął administrację, sądy, szkolnictwo. Lata 1871–1878 stanowiły okres prowadzonej przez Bismarcka walki kulturowej, tzw. kulturkampf. W praktyce była to ostra walka z Kościołem katolickim, w zaborze pruskim połączona z intensywną germanizacją ludności polskiej.

W 1876 r. ustanowiono na terenie zaboru pruskiego język niemiecki jako wyłączny język urzędowy wszystkich władz i sądów nie tylko w czynnościach wewnętrznych, lecz także w kontakcie ze stronami. Oznaczało to, że nawet na poczcie i kolei Polakowi nie wolno było posłużyć się językiem ojczystym. W krótkim czasie ze służby rządowej usunięto lub przeniesiono na tereny rdzennie niemieckie niemal wszystkich urzędników polskiego pochodzenia. Z przestrzeni publicznej usunięto wszystkie nazwy i napisy, które nie były po niemiecku; dotyczyło to szyldów, ogłoszeń, masowo germanizowano nazwy miejscowe. Przykładowo Wielkopolska od tej pory nosiła nazwę Provinz Posen. Przystąpiono do germanizacji szkolnictwa. W Poznańskiem w szkołach elementarnych (podstawowych) utrzymano jeszcze język polski jako przedmiot, po polsku nauczano także religii. Pozostałe przedmioty wykładane Po podpisaniu drugiego rozbioru Polski w 1793r. Wielkopolska została włączona do Prus. 24 października 1795 r. Polska całkowicie zniknęła z mapy świata. Początkowo pomimo utraty swojego państwa sytuacja Polaków pod zaborem pruskim, w tym Wielkopolan, nie była najgorsza. były już tylko w języku niemieckim. Także w paru gimnazjach utrzymano język polski, w niewielkim wymiarze, jako przedmiot nadobowiązkowy. Tą swoistą „tolerancję” określano z góry jako przejściową, mającą trwać do czasu, gdy zniemczenie poczyni odpowiednie postępy w warstwach ludowych.

W 1885 r. ciężar walki z polskością rozszerzono na obszary ekonomiczne. W pierwszym etapie z całą bezwzględnością przeprowadzono tzw. rugi pruskie, polegające na usunięciu z terenu zaboru pruskiego wszystkich poddanych innych monarchów. Byli to głównie robotnicy i rzemieślnicy polscy przybyli w celach zarobkowych z innych zaborów, ok. 26 tys. osób. Następnym krokiem było powołanie przez sejm pruski Komisji Kolonizacyjnej i przyznanie jej funduszu 100 mln marek na wykup polskich majątków i ich parcelację pomiędzy chłopów niemieckich. Był to jednoznaczny akt zaangażowania ekonomicznego rządu pruskiego w zwalczenie polskiej ludności. W ciągu 20 lat działalności Komisji Kolonizacyjnej udało się wykupić z rąk polskich ok. 40 tys. ha ziemi. Dziewięć lat później, w 1894 r., utworzono Związek dla Popierania Niemczyzny na Kresach Wschodnich. Jego charakter określić można krótko: jako antypolski. Przez Polaków został on przezwany Hakatą, od nazwiska trzech założycieli: Hansemanna, Kennemanna i Tiedemanna. Głównym jego celem było kształtowanie wśród Niemców antypolskich nastrojów za pomocą odczytów, broszur i prasy.

Władze w mniejszym lub większym stopniu najpierw promowały „wyższość” kultury niemieckiej nad polską, by później bezwzględnie wyrugować polskość z każdej dziedziny życia. Ta organizacja podejmowała wszelkie działania dla bojkotu polskich kupców, rzemieślników, lekarzy. Hakata zyskała silne wsparcie w osobie cesarza Wilhelma II oraz odsuniętego już w tym okresie od władzy kanclerskiej Ottona von Bismarcka. Jej poparcie dla wszelkich form walki ekonomicznej z ludnością polską, decyzji o wywłaszczaniu Polaków oraz dla działalności Komisji Kolonizacyjnej nabrały dzięki temu szczególnego rozmachu. Ta ostatnia została zresztą wsparta dodatkową kwotą następnych 100 mln marek z przeznaczeniem na wsparcie niemieckiego osadnictwa na terenach Wielkopolski i pozostałych ziem zaboru pruskiego. Gospodarczy atak w polskość doprowadził do sytuacji, w której znakomita większość pracodawców było pochodzenia niemieckiego lub żydowskiego, Polacy zaczęli stanowić tutaj zwalczaną mniejszość.

W 1904 r. wprowadzono przepis, według którego osiedlenie się czy budowa domu na własnej ziemi wymagały specjalnego pozwolenia urzędnika, tzw. prezesa rejencji. Cel był jeden: zmusić Polaków do pozbycia się swojej ziemi. Rozwijany twórczo przepis powodował sytuacje, w których np. robotnikowi chcącego po urodzeniu się następnego dziecka przybudować jeden pokój do istniejącego domu nie wydawano stosownego pozwolenia. Wielu Polaków zostało zmuszonych do zamieszkiwania w stajniach, stodołach lub – tak jak sławny Michał Drzymała – w zakupionym dla walki z zaborcą wozie cyrkowym. Sprawa tego ostatniego stała się zresztą symbolem walki narodu polskiego z brutalną germanizacją.

Walka o zachowanie polskości na terenach Wielkopolski toczyła się nieprzerwanie przez cały okres zaboru pruskiego, ale jej najgłośniejszym i najbardziej charakterystycznym epizodem był strajk szkolny w 1901 r. we Wrześni. W czasie rządów kanclerza Bernarda Bülowa, w latach 1900–1909, ostatecznie zlikwidowano nauczanie w języku polskim. W odpowiedzi na ten szczególny akt germanizacji dzieci z Wrześni podjęły samodzielną decyzję o odmowie użycia języka niemieckiego w modlitwie i nauce religii. Z tego okresu pochodzi wiersz, autorstwa dzieci wrzesińskich:

My z Tobą, Boże, rozmawiać chcemy,
lecz „Vater unser” nie rozumiemy
i nikt nie zmusi nas Ciebie tak zwać,
boś Ty nie Vater, lecz Ojciec nasz.

Wobec brutalnej reakcji nauczycieli oraz władz niemieckich dzieci nie ugięły się, pomimo szykan otrzymały także pełne wsparcie swoich rodziców. Zaborca nie cofnął się przed ukaraniem grzywną lekarza dokonującego lekarskich oględzin pobitych za opór strajkujących dzieci, dr. Ludwika Krzyżanowskiego. Podobnie próbowano spacyfikować fotografa Szymona Furmanka, autora zdjęcia, które później w formie pocztówki z napisem: „Pamiętajmy o Wrześni” obiegło całą Europę. Pełniący rolę opiekuna duchowego protestujących ks. Jan Laskowski został usunięty z Wrześni.

Zwany m.in. Kronikarzem Warszawy Bolesław Prus w swoich „Kronikach Tygodniowych” zamieszczanych w „Tygodniku Ilustrowanym” pisał: „Dzieci poznańskie walczą nie tylko o język polski […] one walczą o kilka zasad wszechcywilizacyjnych… w obronie od kilkudziesięciu lat gwałconej w Poznańskiem duszy ludzkiej”.

Prowadzona tak kompleksowo i bezwzględnie walka z polskością spotkała się z niezwykłym oporem Wielkopolan. Wykorzystali w niej wszystkie możliwości, jakie dawało im poszanowanie przez zaborcę pruskiego prawa. Prawa dla Polaków niesprawiedliwego i antypolskiego, ale w odróżnieniu od zaboru rosyjskiego dzięki temu poszanowaniu stawiającego jednak skuteczną granicę samowoli urzędnikowi niemieckiemu. Postawę Polaków zaboru pruskiego wobec polityki germanizacyjnej najlepiej chyba wyrażają słowa „Roty” Marii Konopnickiej: „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”.

Kamila Comba

Artykuł został opublikowany w 42/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.