Nadchodzi szaleństwo
  • Bronisław WildsteinAutor:Bronisław Wildstein

Nadchodzi szaleństwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niepoprawne

O tym, co się dzieje z wyborami samorządowymi, mogą państwo przeczytać w innych tekstach. To nie tylko skrajna niekompetencja PKW, ale także wiele zanotowanych przypadków nadużyć i, przede wszystkim, łatwa możliwość ingerowania za pośrednictwem Internetu w wynik wyborów oraz brak
zabezpieczeń przed ewentualnymi fałszerstwami. Obrazu dopełnia gigantyczna liczba nieważnych głosów i nieoczekiwany, a zdumiewający sukces PSL, któremu już w poprzednich wyborach zarzucano wyborcze machlojki. Wezwanie do powtórzenia wyborów jawi się więc jako zasadne. Nawet politycy partii rządzącej, w tym tak prominentni jak minister Grabarczyk, nie wykluczają tego rozwiązania.

W tym momencie objawia się prezydent Komorowski, aby ostrzec nas przed „odmętami szaleństwa”. Tak nazywa pomysł powtórzenia wyborów. Jak zawsze prezydent okazuje się bardziej platformerski niż Platforma. Jeśli ze względów taktycznych PO uczyni coś, co może być nie w smak najbardziej wpływowym, to można mieć pewność, że Komorowski będzie usiłował to naprawić. No i oczywiście do tej samej walki jeszcze bardziej namiętnie ruszyli pracownicy głównego nurtu medialnego.

„Pomyślmy, zanim oszalejemy i powtórzymy wybory” – straszy Paweł Wroński w „Wyborczej”, a Waldemar Kumor błaga nas, abyśmy nie chodzili na pasku PiS i „nie podpalali Polski”. Jacek Żakowski w podobnym tonie w „Polityce” (czy to jakaś różnica?) także ostrzega przed obłędem, którym
byłaby wyborcza powtórka.

Pytają mnie: Czy istnieje sztab dowodzenia, który owym, przecież jakoś odmiennym, osobnikom wydaje dyspozycje? Odpowiadam: zwykle nie trzeba. Owszem, spotkania takie zdarzają się w sytuacjach trudniejszych. Na co dzień jednak nie są do niczego potrzebne. Liderzy dominujących mediów doskonale wiedzą, co myśleć, a właściwie jak reagować na zagrożenie. Obrona przed nim jest przecież instynktowna.

Powtórzenie wyborów to wstrząs – kojarzy fakty gwiazda III RP. – To przyznanie, że główna (a może jedyna) demokratyczna procedura, która zdarza się raz na kilka lat, przeprowadzona została co najmniej wadliwie. A jeśli tak, to nawet wyborcy PO zaświtać może, iż coś jest nie tak z demokracją w naszej ojczyźnie. Może zacząć swoje problemy z administracją kojarzyć z tym, na kogo głosuje od lat, może zacząć myśleć… Nie, to byłoby najgorsze – pobladłymi ustami szepcze nasza gwiazda, oczyma duszy widząc wyludnianie się swojej redakcji, redukcję honorariów i anonimowość na ulicy. – To mogłoby prowadzić do zwycięstwa… Nie, tego nie sposób sobie wyobrazić! „Wyborcza” bez państwowych reklam, Żakowski bez orderu prezydenta, Lis bez programu… Nie, to byłoby szaleństwo, obłęd i triumf populizmu!

I temu należy przeciwstawić się z całą mocą. I niech nam nie trują, że głosy źle zostały policzone. Demokracja to właściwi ludzie na właściwych stanowiskach. Nie?! •

Całość recenzji dostępna jest w 48/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także