Rząd chwali się spadkiem bezrobocia do 11,3 proc. w październiku, ale to nie jego działania, tylko sami przedsiębiorcy, emigracja i chwilowe staże poprawiają statystyki. Młodzi wolą żyć za granicą i nie martwić się o jutro, niż harować za grosze w kraju.
Absolwenci uczelni wyższych zarabiają dziś przeciętnie 1,5–2 tys. zł. Wynajmują pokój w stolicy za 700 zł, mieszkanie za minimum 1,5 tys. zł. Do tego dochodzą koszty wyżywienia czy biletu miesięcznego.
– Gdyby nie otworzono granic w 2004 r., Polacy ze złości już dawno wyszliby na ulice – uważa Piotr Szlachtowicz. To 36-latek, który zaraz po studiach wyjechał do Anglii. W jego rodzinnym Olsztynie stopa bezrobocia jest najwyższa w kraju. Sięga 18,1 proc., a jeszcze niedawno przekraczała 22 proc. Teraz, jako emigrant, zarabia – w przeliczeniu – 10 tys. zł miesięcznie. (...)