Liberyjska dogrywka. George Weah szansą na zmiany

Liberyjska dogrywka. George Weah szansą na zmiany

Dodano: 
Prezydent Liberii, George Weah
Prezydent Liberii, George Weah Źródło:PAP/EPA / AHMED JALLANZO
George Weah – zdobywca Złotej Piłki FIFA w 1995 roku został nowym prezydentem Liberii. Obejmując urząd, przyjdzie mu zmierzyć się z poważniejszymi problemami niż za piłkarskiej kariery.

Były piłkarz m.in. Milanu i Olympique Marsylii został pierwszym zawodnikiem spoza Europy, który otrzymał nagrodę przyznawaną przez „France Football”. Teraz wyróżnił się sukcesem politycznym. W wyborach prezydenckich uzyskał 61.5 proc. głosów, pokonując wiceprezydenta Josepha Boakaia. Wcześniejsze dwie próby zakończyły się dla Weaha niepowodzeniem.

Biura turystyczne oferując wakacje w stolicy Liberii – Monrovii, kuszą obrazkami niczym z raju. Złocisty piasek, wiklinowe koszyki i parasole, lazurowy ocean mogą przekonać niejednych niezdecydowanych. Codzienność jest zgoła inna – społeczeństwo do dzisiaj opłakuje ofiary wojny domowej oraz zmaga się z ubóstwem, nie tylko w slumsach.

Nazwa państwa wzięła się z angielskiego słowa – liberty (wolność), ale oczekiwania minęły się z rzeczywistością. Kraj założony przez uwolnionych amerykańskich niewolników przez wiele lat zmagał się z problemami sugerującymi, że afrykańskie państwo nie stało się wzorem demokracji.

Weah nie różnił się zbyt wiele od rówieśników. Mieszkał w slumsach Monrovii, podobnie jak wielu jego kolegów, którzy nie mieli żadnych perspektyw. Efektem przygnębiającej biedy jest niska średnia życia całej populacji wynosząca 41 lat. Wyjście z nędzy uniemożliwia również wysoki wskaźnik analfabetyzmu – niemal co drugi obywatel Liberii nie potrafi pisać i czytać.

Młody George musiał urodzić się w czepku, poprzez samą możliwość wyjazdu do Europy. Szczęściu jednak trzeba umieć pomóc, gdyż piłkarz oprócz talentu wykazał się też ciężką pracą. Weah w wieku 21 lat opuścił Liberię, przez rok grając w klubach z Wybrzeża Kości Słoniowej i Kamerunu.

Po roku los się do niego uśmiechnął, gdy selekcjoner reprezentacji Kamerunu, Claude Le Roy zarekomendował nieoszlifowany diament trenerowi AS Monaco. Szkoleniowiec specjalnie udał się do Afryki, by zobaczyć zdolnego napastnika w akcji. Nie pożałował, a Weah błyskawicznie przeniósł się do Francji, chcąc udowodnić menedżerowi swoją wartość. Był nim Arsène Wenger – od 22 lat nieprzerwanie trenujący londyński Arsenal.

Przez siedem następnych lat Weah zachwycał francuskich kibiców – najpierw w barwach Monaco, później w Paris Saint-Germain. Jednocześnie, w Liberii krwawe żniwo zbierały wojny domowe.

Piłkarz nie zapomniał, skąd pochodzi. Gdy walki na chwilę ustawały, udawał się do ojczyzny jako ambasador dobrej woli. Grał w piłkę z dziećmi żołnierzy, odwiedzał poszkodowanych w szpitalach, jednocześnie angażując się w edukowanie mieszkańców o śmiertelnych chorobach dziesiątkujących populację – HIV oraz AIDS. Swoją działalnością dał Liberyjczykom nadzieję. Udowodnił, że można wyjść z ubóstwa i nie zapomnieć o swoich korzeniach.

U schyłku kariery, był blisko awansu na Mundial 2002 w Korei i Japonii. Słabej reprezentacji Liberii zabrakło zaledwie jednego punktu, by dokonać historycznego sukcesu w postaci pierwszego awansu na mistrzostwa świata. Weah udał się już wtedy na piłkarską emeryturę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W 2003 roku zakończył karierę w Al-Jazira, co było głośnym wydarzeniem, jako że uczynił to zawodnik uznany za najlepszego w historii Afryki. Prawdziwa bomba miała jednak dopiero wybuchnąć.

W 2004 roku niedługo po skazaniu na wieloletnie więzienie liberyjskiego dyktatora Charlesa Taylora, Weah ogłosił zamiar startowania w wyborach prezydenckich. Niesiony falą popularności wśród młodych ludzi pragnących zmian w kraju, uzyskał wystarczające poparcie, by wejść do drugiej tury wyborów. W pierwszej turze wygrał z Ellen Johnson-Sirleaf, jednak w drugiej turze musiał pogodzić się z porażką.

Porażka została przyjęta z ulgą przez tych, którzy podchodzili do kandydatury Weaha z rezerwą. Zwracali uwagę na zerowe doświadczenie byłego piłkarza w polityce, a także brak wykształcenia godnego prezydenta. Postanowił jednak nadrobić braki w edukacji. Zdał maturę, ukończył studia, by ostatecznie podjąć kolejną próbę.

Pierwszy polityczny sukces osiągnął w 2014 roku, gdy udało mu się zasiąść w liberyjskim senacie. Stykając się z drwinami, odpowiadał – „słyszałem wielokrotnie pytania, dlaczego były piłkarz chce zostać prezydentem kraju, ale nikt nie zadaje pytań, dlaczego biznesmeni lub prawnicy również do tego dążą”. Weah wygrał wybory, ale prawdziwa batalia dopiero przed nim.

Jako ambasador sprawił, że świat mógł spojrzeć na Liberię nie tylko przez pryzmat wojny domowej i ubóstwa. Podejście do Weaha, jako polityka, uległo zmianom w niektórych kręgach. Jako znana na całym świecie postać musi zmierzyć się z jeszcze większą presją niż jego poprzednicy.

Przeciwnicy od samego początku kampanii nie zaprzestają zarzucać mu populizmu. „Sport jest dla ludzi rzeczą niezmiernie ważną. Jestem tutaj, gdzie jestem, dzięki piłce nożnej. Jeśli tylko będę mógł sprawić, że ludziom w naszym kraju będzie żyło się lepiej, wtedy zrobię wszystko by to uczynić” – odpowiada Weah. Będzie miał sześć lat, by udowodnić, że jest w stanie sprostać zadaniu.

Dominik Owczarek

Źródło: DoRzeczy.pl / Telegraph.co.uk, Biography.com, foxsports.com, cnn.com, africaw.com, unicef.org, washingtonpost.com
Czytaj także