Przeprowadzona przez śledczych rekonstrukcja zdarzeń pozwoliła ustalić, że kierowca seicento na widok uprzywilejowanego samochodu zjechał do prawego krawężnika i zatrzymał się. Gdy ten samochód go minął, włączył się do ruchu i wtedy uderzyła w niego rządowa limuzyna. Biegli podkreślają, że przy takim manewrze przepisy nakazują upewnienie się, czy droga jest wolna i nie ma znaczenia, czy nadjeżdżający pojazd jest uprzywilejowany.
Rządowa limuzyna jechała ok. 55 kilometrów na godzinę. Jej kierowca zaczął hamowanie, trafił na studzienkę w jezdni, co utrudniło manewr. Z wyliczeń biegłych wynika, że funkcjonariusz BOR miał wówczas jedynie sekundę na reakcję.
Wypadek z udziałem premier Beaty Szydło
10 lutego w Oświęcimiu rządowe audi wiozące szefową rządu zderzyło się z fiatem podczas wykonywania manewru wyprzedzania, a następnie wjechało w drzewo. Po wypadku Beata Szydło trafiła do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, gdzie przeszła rehabilitację. W szpitalu premier przebywała przez tydzień.
Zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał 21-letni kierowca fiata Sebastian K. Mężczyzna nie przyznał się do winy. W sprawie przesłuchano już kilkudziesięciu świadków, w tym premier Beatę Szydło.