Pytany w TVN24, czy ucieszyła go dymisja ministra obrony narodowej, Kukiz nie odpowiedział. Podkreślił jednak, że ucieszył się z utraty stanowiska przez szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotra Bączka.
– Jeżeli ja śpiewam piosenkę o byłym funkcjonariuszu Służby Bezpieczeństwa, wymieniając go z nazwiska na płycie, a SKW pod dyrekcją pana Bączka zatrudnia tego byłego esbeka na stanowisku doradczym i tłumaczy, że nie wiedziało o przeszłości tego pana K., tak powiedzmy już, no to jak? – pytał.
Lider Kukiz'15 dodał, że spór personalny z szefem MON i prezydentem to wina nieprecyzyjnych zapisów konstytucji. – Podział w zakresie zwierzchnictwa nad armią jest tak niejasny, że jakieś cechy jednego czy drugiego urzędu mogą decydować o bezpieczeństwie państwa – przekonywał.
Zaznaczył, że nie zna zarzutów pod adresem gen. Jarosława Kraszewskiego, wojskowego doradcy prezydenta Andrzeja Dudy, któremu SKW odebrało dostęp do informacji niejawnych, – Jeżeli te zarzuty są tak poważne, to byłyby objęte klauzulą tajności. Ja ich nie znam i nie wiem, co ma na myśli pan Macierewicz – oświadczył Kukiz.
Spór między byłym ministrem obrony a prezydentem polityk nazwał skandalem. – Nie może być tak, że spory personalne przechodzą na płaszczyznę bezpieczeństwa państwa – mówił.
Czytaj też:
Macierewicz: Dymisja była dla mnie zaskoczeniem. Dowiedziałem się od Szczerskiego