Polska polityka historyczna - co robimy nie tak
  • Anna SzczepańskaAutor:Anna Szczepańska

Polska polityka historyczna - co robimy nie tak

Dodano: 
Auschwitz
Auschwitz Źródło: Wikimedia Commons
Niestety, kilkoma depeszami i rozmowami na szczeblu ambasad nie da się przekonać innego narodu o prawdzie. Najwięcej dla obrony dobrego imienia Polski zrobili zwyczajni ludzie, często internauci, nie biorąc za swoją pracę żadnych pieniędzy.

Po 1945 roku Polska, włączona w sferę wpływów Moskwy, straciła właściwie jedyną szansę na zdobycie realnej pozycji w gronie państw zwycięskich, świętujących wiktorię nad nazistowskimi Niemcami. Polski duch został na wiele lat stłumiony. W najmroczniejszych czasach stalinizmu ostatni bohaterowie byli tropieni po lasach, a ludzie uczeni biernego posłuszeństwa. Nieliczni, znajdujący się na obczyźnie zostali zapomniani. Kwiat polskiej kadry oficerskiej, ludzie zasłużeni nie tylko dla Polski, ale także na wielu frontach II wojny światowej, swoją emeryturę spędzali na Zachodzie dorabiając w podrzędnych barach. Pozostawieni bez środków do życia, otrzymywali wieści z kraju, że Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej pozbawia ich polskiego obywatelstwa (decyzję tę uchylono dopiero w latach 70., czego wielu wojskowych nie doczekało).

Władze Polski przebywające na emigracji, często skłócone, stanowiące swego rodzaju kłopot dla rządu brytyjskiego, który uznawał przecież rząd w Warszawie, nie potrafiły, ale i nie były w stanie zadbać o budowę szacunku i wdzięczności do państwa polskiego, którego dwudziestoletnie istnienie uchroniło Europę od nawały bolszewickiej oraz osamotnione opierało się niemieckiej i sowieckiej agresji w 1939 r. Świat o Polsce zapomniał. Żelazna kurtyna była nie tylko poetycką frazą użytą przez Churchilla, ale faktem. Wszystko to, co znajdowało się na wschód od niej, stanowiło „imperium zła”, coś groźnego, dalekiego i trudnego do identyfikacji (nie bez powodu w radzieckich atlasach granice ZSRR kończyły się na murze berlińskim).

Dzięki wybraniu Polaka, Karola Wojtyłę na tron Stolicy Apostolskiej, wiele osób przypomniało sobie o Polsce, na nowo odnalazło ją na mapie. Kolejną postacią, z którą Polskę kojarzono był Lech Wałęsa. Choć obydwie postaci traktowano jak bohaterów, odpowiedzialnym w pewnym stopniu, za obalenie komunizmu, w dłuższej perspektywie, nie rzutowało to na obraz, jaki na Zachodzie otrzymała Polska.

Dlaczego po 1989 roku zrobiono tak niewiele, aby zbudować pozytywny wizerunek Polski? Zamiast tworzenia polityki historycznej, która jest normalnym elementem zdrowego państwa i jego działań dyplomatycznych, mieliśmy w Polsce projektowanie polityki wstydu.

Skutki odczuwamy cały czas, a z biegiem czasu prostowanie tak wielu przekłamań, jakie na temat Polski pokutują na Zachodzie, będzie coraz trudniejsze, a może nawet niemożliwe.

Co zrobili inni

Nie ma chyba drugiego państwa na świecie, które tak genialnie zbudowało narrację o własnej historii, jak Niemcy. Zdecydowanie największym osiągnięciem jest wyzbycie się odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej. W niemieckiej narracji historycznej winni całemu złu wojny byli naziści, a Niemcy stanowili ich ofiary, nie mniejsze niż inne nacje, eksterminowane przez nazistów. Dla Polaków, tego typu wywody stanowią, w najlepszym razie, okazję do uśmiechu politowania, jednak to właśnie tego typu pogląd jest obowiązującym w większości środowisk zagranicą.

Oscypki i schabowy, czyli infantylizacja Polski

Polska przaśna, której symbolem mógłby się stać czekoladowy orzeł (i Bronisław Komorowski) stanowiły kolejną barierę na drodze realnej polityki historycznej. Jednak w tym przypadku można przynajmniej stwierdzić, że próbowano. Polska miała być „fajna”, kolorowa i na ludowo – taki jej obraz pojawiał się na wielu światowych targach i wystawach. Można pokusić się o tezę, iż taka promocja kraju jest zwyczajnie tania, nie wymaga wielkich nakładów pieniężnych i zaangażowania specjalistów. Jest również łatwa w organizacji.

Choć, idąca w tę stronę reklama z pewnością zachęciła pewną liczbę osób do odwiedzenia Polski (bez wątpienia ilość zagranicznych turystów rośnie z roku na rok, nie tylko oczywiście z tego powodu), to nie zapewniła nam ona powagi na arenie międzynarodowej. Jej celem nie było, tym bardziej, odkłamywanie naszych dziejów i ukazywanie polskiej historii w chwale. W tym wypadku, robiono raczej wszystko, aby zmusić Polaków do niewspółmiernego ze skalą, bicia się w piersi za zbrodnie, których w swojej przeszłości się dopuścili.

„Polskie obozy”, Jedwabne i Agnieszka Holland

Ilość przekłamań na temat polskiej historii jest tak duża, że trudno byłoby wszystkie wymienić. Wśród nich, najczęściej wspominanym jest uporczywe nazywanie niemieckich obozów zagłady – „polskimi”. Często nie wynika to nawet ze złośliwości, a ze zwyczajnej niewiedzy i ignorancji. W szerszej perspektywie zaś z tego, iż Niemcy maksymalnie zdystansowali się od nazistowskiej przeszłości, skutecznie promując nie łączenie ich z jakimikolwiek elementami hitlerowskiej machiny zagłady, które przecież znajdowały się na terytorium Polski. Któż dbałby o to, aby dodać, iż na terytorium Polski „okupowanej” przez wojska niemieckie i przez Niemców wybudowane? Drobiazg. To już nie jest zmartwienie Berlina.

Kolejnym hasłem, powtarzanym gorliwie, w szczególności, przez lewicowo-liberalne media jest to, iż „Polacy też mordowali”. W tę narracje wpisują się idealnie twórczość Jana Tomasz Grossa, czy filmy, takie jak „Pokłosie”, „Ida” lub twórczość Agnieszki Holland. Choć wielu historyków polemizuje dziś z tezami Grossa – wskazując, że wydarzenia w Jedwabnem nie są tak jednoznaczne i najprawdopodobniej doszło tam do niemieckiej prowokacji – to dla pewnych środowisk są to poglądy niewygodne, które należy przemilczeć, gdyż nie pasują do wizji Polaka-antysemity.

Problemem jest również to, iż niemal wyłącznymi korespondentami zagranicznych mediów i agencji informacyjnych są dziennikarze powiązani z lewicowymi mediami. Trudno spodziewać się po nich określenia Marszu Niepodległości inaczej niż „marsz faszystów”, które to słowa były później powtarzane w mediach na całym świecie. Przykładem z ostatnich dni są natomiast zdjęcia kilku niestabilnych umysłowo wielbicieli Hitlera z lasu, których lewicowe media na świecie określiły już „polską falą nazizmu”, co z pewnością stanowi zasługę kilku podmiotów medialnych z Polski. Przytoczone przykłady (jedne z wielu) są dowodem, że zagranica widzi nas tak, jak część przedstawicieli polskich (?) mediów chce, aby nas widziała.

Wieloletnie zaniedbania, brak spójnej (a raczej brak jakiejkolwiek) polityki historycznej i uporczywa wiara Polaków, że „prawda sama się obroni” powodują coraz większe spustoszenie w wizerunku Polski na świecie. Apogeum stanowi histeryczna reakcja rządu Izraela i Żydów na całym świecie na wieść o uchwaleniu przez polski parlament ustawy o penalizacji używania słów o „polskich obozach zagłady”.

Być może, tym razem, rząd RP zareaguje na tyle szybko, aby wiele ze słów, które już padły, dotyczące tego, iż „Polacy chcą wybielać swoją historię, a przecież nienawidzili Żydów i mordowali tak samo jak naziści”, można było szybko odwołać. Niestety, kilkoma depeszami i rozmowami na szczeblu ambasad nie da się przekonać innego narodu o prawdzie.

Wbrew temu, czego w dalszym ciągu, nie robi polski rząd, najwięcej dla obrony dobrego imienia Polski, zrobili zwyczajni ludzie, często internauci, nie biorąc za swoją pracę żadnych pieniędzy. Najgłośniejszym przykładem ostatnich miesięcy jest praca jaką wykonali członkowie Fundacji Tradycji Miast i Wsi, którzy, dzięki internetowej zbiórce pieniędzy, zorganizowali samochodowy baner z napisem „German Death Camps”, z którym przejechali dużą część Europy. Ich akcja była odpowiedzią na uporczywe uchylanie się od wyroków sądowych niemieckiej stacji telewizyjnej ZDF, mówiącej o „polskich obozach”, w wielu miejscach przyjęta z wielkim zainteresowaniem. Bardzo dużą pracę, każdego dnia, wykonuje również Reduta Dobrego Imienia, monitorując światowe media w poszukiwaniu kłamliwych informacji dotyczących Polski i domagając się ich usunięcia bądź wyjaśnienia.

Jakie zadania stoją przed polskim rządem i mediami? Przede wszystkim, w każdym przypadku należy działać od razu. Każda szkalująca Polskę informacja, która pojawia się zagranicą, powinna być natychmiast wyłapywana i prostowana przez MSZ. Długofalowo zaś, tylko solidna edukacja (konferencje naukowe, na które będą zapraszani badacze z zagranicy, publikacje o Polsce w języku angielskim, większe nakłady ministerstw na tłumaczenie książek o historii Polski na języki obce, etc.) umożliwi polepszenie wizerunku. Oczywiście, wieloletnich zaniedbań nie da się naprawić podczas jednej czy dwóch kadencji tych, czy innych rządów. Jest to zadanie na wiele lat, jednak konieczne do wykonania, abyśmy nie musieli kiedyś (zupełnie serio) przeczytać w zagranicznym podręczniku, iż II wojna światowa rozpoczęła się od ataku nazistowskiej Polski na Niemcy.