„Berezyna” - arcydzieło pocięte na części przez Wojciecha Kossaka
  • Leszek LubickiAutor:Leszek Lubicki

„Berezyna” - arcydzieło pocięte na części przez Wojciecha Kossaka

Dodano: 
„Poczet sztandarowy”, fragment panoramy „Berezyna”
„Poczet sztandarowy”, fragment panoramy „Berezyna”Źródło:Muzeum Lubelskie
Jest połowa grudnia roku 1900. Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie szumnie obchodzi otwarcie swojego nowego gmachu. Wśród zaproszonych gości nie brak oczywiście malarzy. Wśród nich są Julian Fałat i Wojciech Kossak. W czasie uroczystości ten pierwszy niespodziewanie policzkuje Kossaka.

Fałat raczej za jakiegoś twardziela nie uchodził. Dlaczego więc publicznie znieważa kolegę po fachu? O co poszło?

Rożnie się mówi. Że Kossak nie podał mu ręki na przywitanie, ktoś inny uważa, że poszło o jakąś kobietę, bo Wojciech był znany ze swoich podbojów. Natomiast pewnym jest, że konflikt pomiędzy tymi malarzami rozpoczął się już kilka lat wcześniej, w Berlinie, podczas malowania panoramy „Berezyna” i to była przyczyna zachowania Fałata. Niemniej taka publiczna potwarz w tamtych czasach mogła się skończyć tylko jednym – pojedynkiem.

Pojedynek malarzy

Sekundanci ustalili, że pojedynek odbędzie się na pistolety. Dwa dni później, 17 stycznia 1900 roku rano, na terenie dzisiejszego Parku przy Bażantarni, dwaj panowie stają naprzeciwko siebie. Oddajmy teraz głos Kossakowi, który tak to opisał w liście do żony:

„Dzięki Bogu zesztywniałem i nie rzuciłem się na niego. Pomyśl, co by to było wobec tych Moskali i całej Warszawy, okropność pomyśleć. Wyleciałem zaraz i posłałem mu sekundantów (...). Przed godziną w Ursynowie strzelałem do niego, chybiłem (czego nie żałuję), a on nie chciał do mnie strzelać, tylko stał, jakby żądając śmierci. Ponieważ jeszcze dwa razy mogłem strzelać i on także, poprosiłem Olesia, aby go się zapytał, czy i nadal nie chce się bronić. - Nie! - odpowiedział. Na to ja rzuciłem pistolet na ziemię i powiedziałem sekundantom, że do bezbronnego strzelać nie mogę. Nie podawszy mu ręki, wsiadłem do karety (...) Panu Bogu miłosiernemu i sprawiedliwemu dziękuję z głębi duszy, że tak pięknie rzecz się skończyła”.

My też Bogu dziękujemy, że tak się rzecz zakończyła. Obaj artyści długo jeszcze żyli, a polska historia sztuki jest o wiele bogatsza.

Pierwsza polska panorama, także jedyna zachowana do dzisiaj, to słynne „Racławice”. Możemy ją oglądać we Wrocławiu, w specjalnie wybudowanym dla jej ekspozycji budynku. Pod pojęciem panoramy kryje się szczególny sposób eksponowania dzieła. Stojąc na specjalnej platformie w środku rotundy i przesuwając się w jedną stronę ogląda się kolejne etapy przebiegu bitwy. Pierwsza reguła przy jej tworzeniu wg Waldemara Łysiaka brzmi: „widza musi otaczać dookoła superiluzyjność”. Poza tym musi być „traktowana dokumentalnie”, a jej celem jest „wskrzeszenie rzeczywistości”. Powierzchnia malarska „Panoramy Racławickiej” to 15x114 metrów. Na zagruntowanie tylko samego płótna zużyto 750 kg farby. W przypadku „Berezyny” (Przejście Wielkiej Armii przez Berezynę w 1812 roku) musiało być podobnie, bo malowidło to miało 120 metrów w obwodzie i 15 metrów wysokości. Cała powierzchnia płótna wynosiła 1995 metrów kwadratowych. Pomysł jej namalowania rzucił Julian Fałat zaraz po sukcesie „Racławic” w roku 1894. Idea zrodziła się jednak dużo wcześniej, bo w roku 1887, w kręgu Józefa Brandta. Mieli ją tworzyć oprócz wspomnianego, także Józef Chełmoński, Jan Rosen i inni. Nic z tych planów wówczas nie wyszło, więc Fałat podjął temat ponownie. Zaproponował współpracę Wojciechowi Kossakowi. Później dołączyli też inni malarze - Jan Stanisławski, Michał Wywiórski, Antoni Piotrowski i Kazimierz Pułaski. Artyści tworzyli ją „w duchu zaszczytnym dla Wielkiej Armii, bo złamanej tylko klimatem”. Najważniejsze jednak, co podkreślają znawcy tematu, była panorama na wskroś obiektywna, zgodna z prawdą historyczną.

Malowanie w Berlinie

Julian Fałat zaproszony przez cesarza Wilhelma II przebywał w Berlinie 10 lat. Tam też miała powstać „Berezyna”. Znaleziono odpowiedni budynek, który miał średnicę prawie 37 metrów. W listopadzie 1894 roku do Berlina przejeżdża W. Kossak. Już pierwszego grudnia rozpoczyna się malowanie panoramy. Wojciech wydaje się w tej grupie artystów najważniejszy. W swoich „Wspomnieniach” tak o tym pisze:

Zapoznałem się z tematem jak najdokładniej, będąc za kompozycję figuralną sam odpowiedzialny, bo Fałat tylko pejzaż i jeden most sobie wybrał. Zdecydowałem się z tej trzydniowej tragedii dziejowej wybrać dzień drugi i drugą godzinę po południu (czyli 28 listopada 1812 r. - przyp. L.L.). Szło więc teraz o to, aby stanąwszy na terenie wybrać miejsce, z którego publiczność ma oglądać panoramę i aby na każdym punkcie widnokręgu działo się to, co w rzeczywistości dnia tego się działo.

Te ustalenia są niezwykle ważne dla dalszych losów „Berezyny”, czy też bardziej ustalenia dla niej „praw autorskich”, dlatego oddajmy teraz głos najwybitniejszemu „Kossakologowi”, Kazimierzowi Olszańskiemu, aby nie opierać się tylko na subiektywnej ocenie malarza, osobiście żywo zainteresowago przypisywaniu późniejszych zasług. „Udział w malowaniu »Berezyny« był następujący: całość kompozycji figuralnej była dziełem W. Kossaka, któremu pomagał Kazimierz Pułaski, natomiast cały pejzaż oraz most dla pieszych i tłum maruderów w Studiance malował Julian Fałat przy współpracy Michała Wiewiórskiego, Jana Stanisławskiego i Antoniego Piotrowskiego”. To, że Fałat zajął się pejzażem nie dziwi, jak oglądamy obecnie jego „zimowe” obrazy. Chyba najbardziej z polskich malarzy potrafił malować śnieg. Jest on na tej panoramie bardzo ważny, bo przecież Wielka Armia przeprawiała się przez Berezynę w porze zimowej, w styczniu, na terenie obecnej Białorusi.

„Palenie sztandarów”, fragment panoramy „Berezyna”

Kossak zadbał tu bardzo o swoje interesy mając w pamięci umniejszanie jego roli i zasług przy tworzeniu „Panoramy Racławickiej”, które wychodziły od Jana Styki, jako pomysłodawcy tego dzieła. Sam pisał o tym tak:

„Smutnymi doświadczeniami w Racławicach nauczony, wiem na pewno, że tak jak tam, tak i tu będę od wszelkiej zasługi odsunięty i jako porządny pomocnik przedstawiony”.

Dlatego też bojąc się odmówienia mu w późniejszych latach autorstwa zdecydowanej większości płótna, umieszcza na nim aż 15 swoich podpisów. Gdy fachowcy przyjrzeli się dokładniej panoramie, to znaleziono na niej tylko jeden podpis Fałata i także jeden Pułaskiego.

A później nożyczki poszły w ruch

Prace trwają szesnaście miesięcy. Zaczęto malować panoramę 16 grudnia 1894 roku, a już w kwietniu 1896 r. w Berlinie odbył się pierwszy publiczny pokaz. Wzbudziła tam sporą sensację i zainteresowanie. Ponoć tylko w ciągu jednego miesiąca obejrzało ją 15 tysięcy ludzi. Dwa lata później, we wrześniu 1898 roku zaprezentowano ją w Warszawie, następnie w Kijowie i Moskwie. Zresztą sensację wzbudzała już w czasie malowania. Wielokrotnie w czasie trwania prac malarzy odwiedzał sam cesarz Wilhelm II. Przytoczymy tu ciekawy fragment ze „Wspomnień” Kossaka.

Ten żywy udział, jaki cesarz zaznaczył przy powstawaniu Berezyny, odbił się bardzo widocznie na całym społeczeństwie berlińskim. Czy to na dworskich obiadach, czy też na przejęciach dawanych przez ambasady dla cesarskiej pary, Berezyna była tematem konwersacji. Każdy, najmłodszy nawet sekretarz ambasady, chociażby argentyńskiej, musiał być na to przygotowany, że i jego cesarz zapyta: - Czy widziałeś pan panoramę, co ją Polacy w Berlinie malują? - Skutek tego był ten, że co dzień po południu mieliśmy wizyty z wielkiego świata i sfer dworskich, jak i ciała dyplomatycznego.

Pomimo tak wielkiego zainteresowania, „Berezyna” nie odniosła sukcesu finansowego, a i po latach zaciekawienie wielkim malowidłem pomału zaczęło zanikać. Szukano jej nabywców. Bezskutecznie. Później próbowano ją sprzedać nawet do Stanów Zjednoczonych, jednak i ta transakcja nie doszła do skutku. Została zatem zwinięta i przetransportowana do Karkowa. Kossak po latach powie, że malowidło „straszyło go po nocach”. W 1907 roku Kossak zdecydował o pocięciu „Berezyny” na kilkanaście fragmentów. Mistrz Wojciech kilka jej odcinków podmalował i zaczął sprzedawać jako samodzielne obrazy swojego autorstwa. Pisze biograf artysty: „Te zmiany we fragmentach i przemalowania, dokonywane przez Kossaka zwłaszcza w pejzażu (np. zamknięcie linii horyzontu lasem), miały na celu wyeliminowanie partii Fałatowych i umożliwienie podpisania wycinka wyłącznie własnym nazwiskiem”. Do dnia dzisiejszego zachowało się bodaj sześć malowideł z tego wybitnego dzieła, jakim była panorama „Berezyna”. A być może i więcej, bo obecnie co jakiś czas w domach aukcyjnych wystawiane są obrazy, które wcześniej uważano za zaginione bezpowrotnie.


Wojciech Kossak „Poczet sztandarowy” (fragment panoramy „Berezyna”) (1894-1896), olej/płótno; 230 x 150 cm, Muzeum Lubelskie;
Wojciech Kossak „Palenie sztandarów” (fragment panoramy „Berezyna”) (1894-1896), olej/płótno; 195 x 425 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie

Źródło: DoRzeczy.pl